Esceh, Fidji - Anioły na haju tekst piosenki (lyrics)

[Esceh, Fidji - Anioły na haju tekst piosenki lyrics]

Cześć! Może to nieodpowiednie ale od
Napisania "love #1"
Moje życie diametralnie się zmieniło
Numer średnio się przyjął ale ja uważam
Że mogę robić więcej bo to jedyne
Co mi w życiu zostało
Wyjebałem te epkę do kosza a
W tydzień napisałem wszystkie
Nowe numery zapraszam - Aureole i Widły

Zrobiłem kilka słabych numerów
Za które wstyd mi
Mam auerolę nad głową ale wrzucam te gwizdki
Do popielniczki, ej, flow to nie widły, ej
Mam takie flow
Że mógłbym gonić je na ośce gimby
I każdy numer był o tym jak kocham
Jak to niszczy
Dwa tygodnie już wracam sam do domu
Zapach windy
Nie Twoich perfum, budzi mnie w noc
To olimpijski znicz
Mi nie płonie ale jointy na klatce z ziomem
Jestem esceh no i mogę robić więcej
Ale nienawidzę samotności, która mnie zabija
Która mnie zabija po dwudziestej i nie wiem
Czasem gubię sie w tym co już nawet robię
Majk mam w szafie, nic nie widzę
Tylko ja i moje chore fobie całość
Hip hop to całość anioły miały nam pomagać
Ale chyba walą sobie te wiadro
I miały nasze dłonie spawać
Ludzie mówią mi las rąk
A ja chciałem tylko Ciebie
No i wyszło że razem ciasno nam
I znów sajgon, sajgon z muzą i szkołą
No i tak wyszło, że znów
Nie wiem jak to wyjdzie, ziomo
I nie wiem co z tą epką, co z tym hajsem
Co z nią w sumie
Ale wiem jedno, że zrobię wszystko
Żeby to unieść
Sam nie wiem, co jest z naszymi aniołami
Znów wersy piszę nocami
A tak między nami, to właśnie teraz ja mam
Mam mam halucynacje, że one lecą razem tu
Jednak osobno są, zupełnie tak jak my

Minęły dni odkąd nie jesteśmy już razem
I nie umiem spać jak zawsze
I kminię sobie jak zawsze
I całą epkę, którą słuchasz skasowałem tak se
I tylko mój głos tu w uszach
Bo ja chyba po xanaxie
I w wpadłem zapukałem
Ale nigdy nie robiłem siebie na gwiazdę
Wyszło "love #1" a po
Nim pomyślałem sobie raczej
Nie będę raper, muzyk
Chuj wie jak to sobie nazwiesz
Więc piszę o tym że mi
Ciężko jest jak po xanaxie
A jak zasypiam, no to sprawdzam jej instagram
Kozak jak nic nie dodała
Wtedy sie nie martwię, spadam
Kręce jana z Ziomami któregoś jana, różaniec
I nasze zdjęcie, i te biurko w samarach
I jestem dobry
Jestem dobry to powtarzam, mimo, że wciąż
Składam moje serce po niej
To jak klocki lego spawam
Zespawać chciałbym te dłonie, ale
To chyba jest koniec, elo
Jak po xanaxie
I to przykre, no ale piszę i to przykre
California bo ta noc jest dość gorąca
Niezależnie jaka roku pora i wybija piąta
Siedzieliśmy tak do rana, dobra
Spadam, lecę spać
By na następny dzień tu wracać żeby wracać!
Żeby wracać co chwilę jak Małpa
Nie tylko po to by Cię łapać za tyłek
I żeby wracać! Żeby wracać co chwilę
Od nocy do ranka od nocy do ranka
Żebyś mnie słuchała

Sam nie wiem co jest z naszymi aniołami
Znów wersy pisze nocami
A tak między nami, to właśnie teraz ja mam
Mam halucynacje że one lecą razem tu
Jednak osobno są, zupełnie tak jak my

Każdemu człowiekowi przysługuje inny anioł
Z każdą chwilą otaczającej mnie
Purpurowej mgły czuję
Jak bardzo Cię potrzebuję
Każdy człowiek oczekuje innego nieba
My musimy być wyżej w
Każdej chwili swojego życia
Esceh, Aureole i Widły dla moich ludzi

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

Dodaj rozszerzoną interpretację

Jeśli wiesz o czym śpiewa wykonawca, potrafisz czytać "między wierszami" i znasz historię tego utworu, możesz dodać interpretację tekstu. Po sprawdzeniu przez naszych redaktorów, dodamy ją jako oficjalną interpretację utworu!

Najnowsze dodane interpretacje tekstów

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować