Ascetoholix - Ufność tekst piosenki (lyrics)

[Ascetoholix - Ufność tekst piosenki lyrics]

Poznaj moje wnętrze, byś wiedział
Że nie skręcę i pójdę z tobą w bój
Zginąć lub zostanę jeńcem
W ręce nieprzyjaciół więcej nikt
By nie zapłacił nie masz zaufania to tak
Jakbyś wszystko stracił

Mam dom, mam bliskich
Mam jakiś hajs i talent
I znajomych co przybywa stale
Z problemami tu przychodzą dalej
Mają wad mają zalet tyle samo
Nawet mówią do mnie brat ale
Nie wiem czy podołam, czasem sam pomocy wołam
Dając zaufanie sam nie ufam
Daję rady a sam innych rad nie słucham
Daję siłę ducha a mój duch coraz słabszy
Dobry Bóg daje klapsy gdy schodzę na psy
I na trzy się podnoszę
Znów daję i nie proszę cię o rewanż
Nigdy nie lekceważ czyjegoś oddania


Kochaj czynem a nie w zdaniach
Daj się poznać a ja będę
Cię osłaniał skacząc w ogień
Raz się przejadę, nie zaufam więcej tobie
To tekst do naszych ziomów i
Też do naszych kobiet musicie mi pomóc
Bym nie wierzył tylko sobie i Panu
Chcę wierzyć w siebie, w was i w ten naród
Salut!

Poznaj moje wnętrze, byś wiedział
Że nie skręcę i pójdę z tobą w bój
Zginąć lub zostanę jeńcem
W ręce nieprzyjaciół więcej nikt
By nie zapłacił nie masz zaufania to tak
Jakbyś wszystko stracił

Nie chcemy być samotną wyspą
Przy brzegu tłum bliskich i z szeregu wystąp
Ci co są przy nas, czy na dnie
Czy na wyżynach
Co pamiętają jak zaczynał się ten wymarsz
I ten sam dom do ludzi, bez iluzji
Z nimi kopię tę piłkę choć po kontuzji
Dla pasji, bez hierarchii, bez lepszych nacji
To przykład inspiracji
Zastrzyk i uczuć w dniu
Dzisiejszym są jak ostrze
Wytnę chaszcze i popatrzę ostrzej
Chcę zaufać, nim wzrok ogarnie zaćma
Nie chcę zgubić sensu i zaspać raz
Tylko jeden raz ja i obiektyw
Dzisiaj to tylko dzisiaj
Jutro projekty pochłonie płomień
I w tronie siądzie kolejny
Byt bez głębi beznadziejny
Tych chwiejnych kilka chwil
To winda na zerowym piętrze
Wierzę, że wyżej jest więcej
Wnętrze jest ciężej pojąć
I gnoją się ludzie za nic
Zanim zostaną wysłuchani

Poznaj moje wnętrze, byś wiedział
Że nie skręcę i pójdę z tobą w bój
Zginąć lub zostanę jeńcem
W ręce nieprzyjaciół więcej nikt
By nie zapłacił nie masz zaufania to tak
Jakbyś wszystko stracił

To zwykle pancerz osłania naszą skórę
Nasza skóra nasze ciało duszę
Pozostawia z bólem
Gdy całym sobą struty padam na kolana
Raz dobrze, raz dramat
To wszystko według Pana
Nie znam miejsca i godziny, stałem sam
W przeciągu chwili zrozumiałem
Że tych bliskich mam niewielu (Niestety)
Wszystko ważne nim ostanie się popiołem
Dam od siebie
Nie zabiorę puki dłonie w pełni sprawne
Kocham życie za wyzwanie, za podjętą rękawicę
Za piasek w oczach, prawdę na płycie
Za czystą miłość, za nagrodę, za karę
Za wspólne granie, za wszystko czego chciałem
Choć niepewnie jak w ciemnym pokoju
Sunę dłonią po meblach
Tak po miesiącach bojów
Wysiadam z fury, patrzę w niebo
I dziękuje za ludzi wokół
Że się nami opiekujesz i choć pod granitową
Kilku winylowej nie posłucha już
Nie traćmy ducha jeśli proste cele mamy
Ja nie oddałem się za parę drobnych monet
Dumny pełen wiary, jak stałem tak i stoję

Poznaj moje wnętrze, byś wiedział
Że nie skręcę i pójdę z tobą w bój
Zginąć lub zostanę jeńcem
W ręce nieprzyjaciół więcej nikt
By nie zapłacił nie masz zaufania to tak
Jakbyś wszystko stracił

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować