Kaczor - Przyjaźń, Duma, Godność tekst piosenki (lyrics)
[Kaczor - Przyjaźń, Duma, Godność tekst piosenki lyrics]
Bo bez niej nijak byłoby w życiu
Nawijam by widzieć sens w byciu tym
Kim jestem
Szacunek i respekt dla tych co już pomogli
By mogli na mnie polegać uczę
Się właśnie od nich niejeden pseudo kolega
Co mówił za Tobą zawsze
Dziś nie wiem gdzie i z kim
Biega i komu jak klakier klaszcze tym razem
Jebany błazen od takich trzymam się z dala
Przekiwiła się szala
Ktoś tu za często nawalał
(CO?) Zabrzmi jak banał lecz
W biedzie poznasz człowieka
Ja mam swój kanał, z niego nadaje nie czekam
I nie zawiodę w potrzebie bliskich
Choć wciąż trwa wyścig
Za peklem pomocna dłoń nie dla korzyści
Jest dziś bezcenna
Niejeden myśli co nic nie warte
Łatwiejsze ścieżki przetarte
W ciągłej pogoni za fartem
Staje się żartem wszystko to co masz
Czego dokonasz to co od siebie dasz wróci
To prawda o nas
Choć często kłóci się to z ludzką naturą
Nie mając z sobą nikogo
Wszystko staje się bzdurą
Naprzeciw deszczowym chmurom nie możesz
Wyjść bez schronienia
To o tych co od lat nie wzbudzili zwątpienia
Przyjaźń, duma, godność- to wszystko co mam
One wpisane w me godło, póki nie skonam
Z nimi pokonam wszystkie losu przeciwności
Podobno te wartości tak niewiele już warte
Po drugie dumnym być z tego kim
Jest się i kim się było
Dla wrogów mieć pogardę, dla bliskich miłość
O wszystkim nawijać w zgodzie z prawdą
To ważne by w lustrzanym odbiciu nie spotkać
Się z nieznajomym błaznem
W krzywym zwierciadle często
Widzę to wszystko
Chodź powinęła się noga już nieraz
Gdy było ślisko
Z dumą przez grzęzawisko pełne pułapek
Podpisując pakt lojalności z rapem
Zostałem graczem bo kto grał grać
Będzie i nie inaczej
Zawistnym niech gul skacze, zmów pacierz
To wrócił król królów stylów nad stylami
Pan w tych wersach, dynamit mam
Gadam z pośród betonowych ścian
Dla pań i panów
Własnego losu nie mogę żyć bez
Wersów jak złodziej bez sztosu
Znalazłem sposób i gram dziś
Na właściwych strunach
To boss bossów po pierwsze przyjaźń
Po drugie duma
Po 3 godność bo tylko jej nie mogą nam zabrać
Nieważne z jakiego bagna możesz
Wyjść z twarzą, to prawda
Zawsze z odrazą patrzę na
Tych co sprzedali kumpli
W obawie że ich skażą zrobili z siebie durni
Na pohybel kurestwu i temu podobnej chujni
W świecie pomówień i kłamstw
Wciąż musimy być czujni
Bez niedomówień nawijam o tym co jest istotne
By umieć przyjąć porażkę, nawet
Gdy przegrasz sromotnie
Jeśli się potkniesz musisz wstać gdy
Los cię dotkliwie kopnie
Nie możesz przestać grać w
Tą grę- oddaj dwukrotnie
Choć nie zawsze mądre są w życiu wybory
Stojąc przed nieznanym lądem mając
Doświadczeń bagaż spory
Nie zjechać na boczne tory
Przed ostatecznym sądem
Nawet gdy życie dało fory nie płynąć z prądem
Bo nie ma matni z której nie da się wyjść
Tak sądzę by bilans został
Dodatni by godnie żyć, synu