Kali - Hamlet tekst piosenki (lyrics)

Kali [Marcin Kamil Gutkowski]

[Kali - Hamlet tekst piosenki lyrics]

Chudy chłopak stanął sam
Gdy odpadła głowa smoka
Stoję u Krakowa bram, mówi o tym cała Polska
Niejedna marna postać chce mnie w łapy dostać
Jak nie wiesz, o co chodzi
To w powietrzu wisi forsa
Nie mam nic na kontach
Bo żyłem z dnia na dzień
Zajebałem tonę złota, ale kiermany dziurawe
Mogę nawet spać przy mostach
Nie zostawię ziomka
Zranione uczucia bolą, wtedy poszła kontra
Miałem szczodre serce
Zostały z niego resztki
Dałem po kawałku dla każdego koleżki
Proszę cię Seba, jak zechce się mi być dobry
To chociaż z liścia w sagan mi pierdolnij
Nigdy już nie będziemy tacy sami ziomek
Nigdy już nie staniemy obok
Bo wybrałeś stronę
Nigdy już nie mógłbym udawać, że jest dobrze
Nawet za wszystkie tego
Świata jebane pieniądze

Nieraz utraciłem wolność, kobiety i bliskich
Nigdy nie zapłaczę, bo łzy mi wyschły
Być czy nie być? To odwieczne pytanie
Ja wolę być, czekam na to, co się stanie
Nieraz utraciłem wolność, kobiety i bliskich
Nigdy nie zapłaczę, bo łzy mi wyschły
Być czy nie być? To odwieczne pytanie
Ja wolę być, czekam na to, co się stanie

Dosyć tego życia, jeden wielki przypał
Jedyne co mam z tego to hardkorowe przeżycia
Żaden ze mnie bandyta, ale dobry złodziej
Jednak się nie kalkuluje, bo za dużo ryzykuję
A potem nikt nie pamięta i podrywa twoją dupę
A potem krzywa afera, ktoś się pruje
Zwie cię chujem
Mnie cechuje rozum, a nie siła mięśni
Szkoda ludzi, co ich pozbawiłem pensji
Tak bardzo chcę się zmienić
Jak znowu nowe buty
Człowiek pazerna bestia jak te w Dubaju kurwy
Chcę do pracy, ale mówią, że karany
Że jakiś dziwny, wychudzony i naćpany
(jebać to)
Będę sam sobie panem i znowu popłynę pod prąd
Legalnym kanałem, wykorzystam uliczną mądrość
Mówię dość życiu na przypale
Już mnie tępy gadzie nigdy
Nie zobaczysz w kryminale

Nieraz utraciłem wolność, kobiety i bliskich
Nigdy nie zapłaczę, bo łzy mi wyschły
Być czy nie być? To odwieczne pytanie
Ja wolę być, czekam na to, co się stanie
Nieraz utraciłem wolność, kobiety i bliskich
Nigdy nie zapłaczę, bo łzy mi wyschły
Być czy nie być? To odwieczne pytanie
Ja wolę być, czekam na to, co się stanie

Zawsze byłem wstydliwy
Pewnie byś nie powiedział
Zawstydzały mnie dziewczyny
No bo co bym im powiedział?
"Cz-cz-cześć", no i, kurwa, cześć
Chudy jąkała
Blokada jak pas cnoty, ale w okolicach mordy
Nara leci znowu zima, szumi na morzu fala
Ziomki już się dziwnie patrzą, no nie
Że jak na pedała?
Ej, coś z tym trzeba zrobić, ratować kompana
Była piękna i powabna, a na imię Swietłana
Stałem się mężczyzną, zacząłem polowanie
Każda mówi dziwny wzrok masz
W ogóle gdzie masz gajer?
A ja mówię, że nie frajer, że sztywniutko
Nowe dresy każda się zakochała
A ja to lubiłem spieprzyć
Tyle przeżyć, tyle serc, a tyle wrażeń
Fartem żadnych imion nie mam w formie tatuaży
Porządnie zamarzysz
Poszukasz jej w gwiazdach
To może z nieba spadnie
Moja ma na imię Sandra

Nieraz utraciłem wolność, kobiety i bliskich
Nigdy nie zapłaczę, bo łzy mi wyschły
Być czy nie być? To odwieczne pytanie
Ja wolę być, czekam na to, co się stanie
Nieraz utraciłem wolność, kobiety i bliskich
Nigdy nie zapłaczę, bo łzy mi wyschły
Być czy nie być? To odwieczne pytanie
Ja wolę być, czekam na to, co się stanie

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

Dodaj rozszerzoną interpretację

Jeśli wiesz o czym śpiewa wykonawca, potrafisz czytać "między wierszami" i znasz historię tego utworu, możesz dodać interpretację tekstu. Po sprawdzeniu przez naszych redaktorów, dodamy ją jako oficjalną interpretację utworu!

Najnowsze dodane interpretacje tekstów

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować