Koneser - IGNIGDY NIE ZAWRACAJ tekst piosenki (lyrics)

[Koneser - IGNIGDY NIE ZAWRACAJ tekst piosenki lyrics]

Canna od brachola prosto z paki
To nie jest Bangladesz
Świeci czarne słońce nad ulicą
Potem to pada deszcz
Twoja udawała, więc teraz to u mnie naga jest
Dam ci na spróbunek coś dobrego, jak na test
Weekendowy akrobata - kantor, biznes
W naszej głowie jak w
Bankomatach, wystarczy nocą
Że na blok wyjdę na winklu to mają katar
Po kolędzie mają bliznę
Zakochała, a to szmata
Twoją młodą też na dno wyślę
Ma dobrą głowę, ale ma też zero mózgu
Gram całą dobę, nie dogadam się po ludzku
Łap moje dzieci, łap jak przedszkolaka
Trap aż do śmierci
Dragi - ciągle przez to walka
Jeszcze chwila, moment - summa summarum
Będzie biło osiedle
Jak wpadniesz szmato na róg


Czegoś nie czaisz, to tłumaczów tu zamów
Wiara świeci tak, że dostaniesz kurwa udaru
(udaru, udaru, udaru, udaru
Udaru, udaru, udaru, udaru)

Pewnego dnia przylecę, już nigdy nie odlecę
Nie oglądam się za siebie
Dobry wiater nam wieje lecę i wbijam
Dookoła typy - każdy z nich niepewny
U nas zawsze, każdy sztywny i pewny
Wchodzę na BP, biorę pety i blety
Jadę dalej, nie mam czasu na smęty
Driftem wszystkie zakręty, tak ma być
Bo to nie wkręty wiara nie do poznania, nie
Patrzę przed siebie, spokój ducha mam
Niczego złego ci nie zrobię
Tylko się obracam wszystko co od serca
Prędzej czy później zawsze wraca
Czułem iblis, Urowar w kółko się zajada
Brudne ulice, nigdy nie zawracaj
(zawracaj, zawracaj, zawracaj
Zawracaj, zawracaj, zawracaj)

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować