Lajner - Przechadzka tekst piosenki (lyrics)
[Lajner - Przechadzka tekst piosenki lyrics]
Walkman w kieszeni, a słuchawki na uszach
Solidny bit ustala rytm kroku
Iskra w oku, urok osiedlowego widoku
Idąc zawsze po tym samym chodniku
Te same gnojki kopią futbolówkę na trawniku
Ta sama babcia gapi się z okna parteru
Ten sam pies biega po
Skromnej powierzchni skweru
Mejger wesoło kroczy
Choć to zwykły dzień roboczy
Widzę na własne oczy jak życie
W koło mnie się toczy
Nikt nie zepsuje mi humoru
Choćby bardzo chciał
Nawet ten tramwaj, który właśnie zwiał
A to łotr podstępny
Będę musiał czekać na następny
Lecz nie jestem posępny, bo muzyka gra w uchu
Tymczasem skoczę do kiosku ruchu
Sprawdzę co piszą w gazecie
Co tam w szerokim świecie
Pierwsza strona: konflikt, sojusz
W politycе bałagan
Gwałt, kradzież aut, w Ameryce huragan
A w Polscе strajk, a inflacja maleje
A rolnik biednieje
A w szkolnictwie źle się dzieje
Sport, na ostatnich stronach
Znowu leją się na stadionach
Lech kaleczy, trzeci z rzędu mecz w plecy
Nagle z hukiem mój tramwaj
Na przystanek wpada
Wstaję, gazetę składam, wsiadam
Mejger wesoło kroczy
Choć to zwykły dzień roboczy
Widzę na własne oczy jak życie
W koło mnie się toczy
Słyszysz to bicie
Centrum miasta tętni życiem
Ludzi tłum, charakterystyczny szum
Mijam po drodze różnie postacie
Te w koszuli i krawacie
Strasznie się spieszy gdzieś
Inny wzrokiem mierzy jakby chciał mnie zjeść
Wygląda groźnie, ominę go łukiem ostrożnie
Największy spokój ma ten żulek
Co po ławką chrapie
Pijacki uśmiech na papie, denaturat w łapie
Idę na przód, w słuchawkach muzykę słyszę
Wpadł mi w głowę fajny rym, zaraz go zapiszę
Tymczasem nieopadal jacyś łysi kolesie
Sprawdzają pedał-gaz w swoim Mercedesie
Spojrzeli się wszyscy ludzie
Nawet ci w fastfoodzie
Zajadają swe potrawy supersmaczne Mac zestawy
Co krok na ulicy Hip-Hopowa brygada
Jakiś anarchista chce na wino, niech spada
Tuż obok poczciwy starzec
Sprzedaje sznurowadła
A pewna panna nagle mi w oko wpadła
Swym urokiem na kilka sekund me serce skradła
Ciekawa dama fajnie ubrana
Obcisła bluzka bawełniana i
Sukienka za kolana
Pomyślałem sobie fajnie by było gdyby
Na świecie istniały same takie miłe ryby
Takie, takie milutkie rybiny
Mejger wesoło kroczy
Choć to zwykły dzień roboczy
Widzę na własne oczy jak życie
W koło mnie się toczy
Zwykła sprawa, zwykłe rzeczy toczy się życie
Zwykła sprawa, zwykłe rzeczy toczy się życie
Toczy się życie
Wejdę do sklepu, może wyszedł nowy Klan
Chociaż pewnie jeszcze nie jak życie znam
Klan z tego słynie
Że nie wychodzi w terminie nie chcę bluźnić
Ale mogli się chociaż raz nie spóźnić
Na półkach stos płyt, tu rapowe klimaty
Nie dziwię się, że ludzie kupują piraty
To szczyt głupoty, Tede za 60 złotych
To nie na moją kieszeń
Zaraz kroku przyspieszę
Co tu dużo gadać, zaczęło padać
Trzeba spadać
Oj, zaczęło lać już, trzeba wiać, cóż
Przemoknięty biegnę, pewne przeziębienie
Lecz dopiero szczytu sięgnąć
Miało moje przygniębienie
Gdy wysiadły mi baterie w walkmanie
Co za paskudny psikus, no