Raben - ODKLEJKA tekst piosenki (lyrics)

[Raben - ODKLEJKA tekst piosenki lyrics]

Polscy raperzy, zresztą nie tylko polscy
Gdy już coś osiągną
W życiu, mają tendencję do
Całkowitego wyparcia faktu
Że ich obecne życie było dla nich kiedyś tak
Trudnym do wyegzekwowania, że właściwie
Nierealnym marzeniem to
Za co kiedyś oddaliby własną duszę diabłu
Dziś jest dla nich kompletnie
Bezwartościowe i nie
Byłoby w tym jakiejś wielkiej
Szkody, gdyby nie to
Że w związku z tym regularnie
Dzielą się swoim wielkim
Nieszczęściem ze zwykłym słuchaczem, który
Wciąż jest tam
Gdzie oni zaczynali i być może
Zostanie tam już na zawsze

Jeśli poszedłeś z kaszelkiem, a
Wróciłeś z wiedzą, że został rok życia
Jeśli wręczyłeś kopertę, gdy
Służby cię śledzą, więc idziesz do kicia
Jeśli pływałeś zawzięcie
Spotkałeś rekina i już nie popływasz
To może czas na refleksję
Bo rapera właśnie rzuciła dziewczyna

Płacze codziennie, że jebać ten
Hajs, bo choć ma, to nie wie na co wydać
Auto na drzewie za pół miliona rozbił w mak
A miał jechać na biwak
Ostatnio cierpień swych dosyć już miał
Więc ukazał tragedię swą w rymach
Za roczną pensję koncert będzie
Grał, nie chce sam, lecz 20 minut wytrzyma!

Chciałbym mieć twoje problemy
Zmęczony schodzić ze sceny
Opędzać się od wielbicieli
Co widzieć cię mieli okazję przez
Chwilę i są zachwyceni
Do tego cierpieć na brak weny
Narzekać na słabe tantiemy
Przez które na trzeci samochód
Już musisz brać kredyt
Ciężkie jest życie rapera, niestety!

Chciałbym mieć twoje kłopoty
Zajęte mieć niemal wszystkie soboty
Bo do roboty na drugi koniec Polski trzeba
Się czasem dotoczyć by zarobić parę złotych
Strzelić też od niechcenia foty
Z fanami, których masz dosyć, bo ich po
Prostu jest tu już za wielu, pomocy!

Chciałbym mieć twoje rozterki
Czy dasz radę zagrać dziś oba koncerty
Będąc tu trzeźwym mimo imprezki pomiędzy
Czy by się nie nadwyrężyć
Zmienimy leciutko termin na
Jakiś bardziej odległy tłum będzie wściekły
Ale przyjdzie na następny
Ważne jest przecież byś był wypoczęty!

Chciałbym mieć twoje zmartwienia
I smucić się
Że niunia twego portfela tak serio pragnęła
Nie ciebie, cholera
Nie jesteś lowelas i nie wiesz co teraz
Na szczęście nie trzeba Tindera
Masz setki modelek w DMach
Więc zapominasz o problemach swych
Wielkich jak Ziemia
A losy zwykłego człowieka to jebać!

Jeśli na ostrym zakręcie wjebałeś się
W drzewo i cóż, inwalida
Jeśli przegiąłeś troszeczkę
Syn pognał daleko i się nie odzywa
Jeśli wyjęli zawleczkę i rzucili w niego
Więc nie masz już syna
To może czas na refleksję
Bo rapera właśnie rzuciła dziewczyna

Płacze codziennie, że jebać ten
Hajs, bo choć ma, to nie wie na co wydać
Auto na drzewie za pół miliona rozbił w mak
A miał jechać na biwak
Ostatnio cierpień swych dosyć już miał
Więc ukazał tragedię swą w rymach
Za roczną pensję koncert będzie
Grał, nie chce sam, lecz 20 minut wytrzyma!

Jeżeli miałeś wypadek (ej)
Twe dzieci są poturbowane (ej)
A żona walczy o przetrwanie (ej)
Już mylisz swój dom ze szpitalem (ej)

Do tego urwało ci ramię (auć)
I myślisz, że ty masz przesrane? (cooo?)
Przestań się użalać baranie
Wiesz jak to jest pakować
Kilka tysięcy szklanek?

Ona wie, jaki to wysiłek
A ty na budowie się nawet nie zmęczyłeś
W porównaniu do niej
Więc przestań gadać tyle
O tym jak ci źle i weź skumaj jak się

Żyje na takich wysokich obrotach
Wie to jej kumpel, co boi się kochać
Nagrywa numer z nią, pewnie po prochach
Budzi się, obok 5 kobiet, wynocha! (cooo?)

Smutno mu czasem, bo posiada harem
I zbyt wiele lasek mu mówi "kochanie"
A on by chciał jednej i się nie udaje
Jak można poradzić se z takim koszmarem?

Chociaż wszystkie panie selekcjonowane
I każda przechodzi dogłębne badanie
To wciąż trudno ideał znaleźć ale
Nasz dzielny bohater się nie poddaje!

I mógłbym tak dalej
Ale zrozumie mnie tylko underground
Mainstreamowy raper to już od
Dawna jest człowiek-odklejka
Na wszelki wypadek
Gdyby dotarło to do gwiazdy membran
To wytłumaczę
O co mi chodzi dokładnie w tych wersach

Zawsze, gdy tworzysz muzykę
Pamiętaj kto jest jej domyślnym odbiorcą
To zwykły człowiek, marzyciel, co
Dałby się pociąć, by żyć tak beztrosko
By spędzać wakacje w Madrycie
A nie jak najbliżej przez problemy z forsą
By kiedyś znaleźć się na szczycie i chociaż
Przez chwilę poczuć się tak bosko
By pracować jedynie w weekend
A resztę tygodnia żyć sobie jak baron
By bać się zarażenia syfem
Bo kobiet aż tyle i ciągle im mało
By nigdy już więcej nie widzieć
Jak rodzina zmaga się z kolejną ratą
By mieć to idealne życie, na
Które tak ciągle narzekasz, szmato!

Jeśli grałeś, by mieć więcej
A nie masz niczego wychodząc z kasyna
Jeśli po spotkaniu z dresem
Upadłeś na beton i chyba odpływasz
Jeśli myślałeś, że będzie bezpiecznie
A ziemią twoją Ukraina
To może czas na refleksję
Bo rapera właśnie rzuciła dziewczyna

Płacze codziennie, że jebać ten
Hajs, bo choć ma, to nie wie na co wydać
Auto na drzewie za pół miliona rozbił w mak
A miał jechać na biwak
Ostatnio cierpień swych dosyć już miał
Więc ukazał tragedię swą w rymach
Teraz za darmo koncert będzie grał
Sobie sam - przejrzała na oczy publika

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

Dodaj rozszerzoną interpretację

Jeśli wiesz o czym śpiewa wykonawca, potrafisz czytać "między wierszami" i znasz historię tego utworu, możesz dodać interpretację tekstu. Po sprawdzeniu przez naszych redaktorów, dodamy ją jako oficjalną interpretację utworu!

Najnowsze dodane interpretacje tekstów

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować