Bisz, Wizja Lokalna - Po Prostu Mów tekst piosenki (lyrics)

Jarosław Jaruszewski

[Bisz, Wizja Lokalna - Po Prostu Mów tekst piosenki lyrics]

Uwierz jestem tu słowa płyną jak rzeką
Czuję przeciąg by poniekąd powrócić tu
Jak echo i czuć o jeden most za daleko
Pod zamkniętą powieką nadal tłamszę
W sobie ból poniekąd
Znów przecieram oczy, po czym dotyk przemocy
Broczy serce w niemocy tych nocy
Zmieniam wszystko i nic
Zdmuchnę świt w wkrótce my wypijemy za łzy
To smutne znów padamy po wódce
Rozmawiamy i cud że znów wracamy pojutrze
Obojętni by ustrzec się przed
Skutkiem tej zmiany może to później
Grunt że w ogóle rozmawiamy pokrótce
Boże pomóż mi dalej, dałeś wiarę bym mój dom
Zbudował na litej skale
Dałeś talent i ją, ponad miarę nad wzgląd
Że nie jestem jak on i że
Znam "Zbrodnię i karę" na wskroś
Oddycham pełną piersią
Świat to piękno i piekło


Choć czasem chcę go przekląć
Nie wiem czy wieczność tu wymarze nasze ślady
Wiem jedno że jak większość
Nie przestanę marzyć

Od wieków to samo pragnienie w człowieku
To niewiarygodne ale jest sens się trudzić
Bo koniec końców jakiś sens to mieć musi
Podnieś w górę ręce, uwolnij głos

Zachodzące słońce, noc jak pot tępi wiatr
Wieje w obce żagle na tle
Martwych barw gdy kradnę
Tą samotność jak fragment nas
Gdy zrozumienia pragne
Zły czas biorę na bagnet i
Burzę wszystko zbyt nagle, na raz
Gasnę jak blask za szkłem znowu, zasnę jak
Zawsze w bloku
Mów co chcesz tu znajdę spokój
Muzyka drzew na końcu świata
Gdzieś bez powrotu
Jak niebo szukam łez by zbiec Bogu jak deszcz
W mroku choć w środku nie czuję tak wiesz
Czasem brak mi słów i środków
By jak anioł losów strzec
Biec po linii horyzontu
Zacząć wszystko od początku
I gdy składam dłonie mów
To nie w porządku wobec mnie
Po prostu jestem tu i milknę uwierz
Samotność nam wilkiem
Tudzież niemym przewodnikiem w zgubie
Chcemy uciec na skrzydłach
Być piaskiem w klepsydrach chwili
Promieniem w ciemności
Symbolem słabości i sił, dziś

Od wieków to samo pragnienie w człowieku
To niewiarygodne ale jest sens się trudzić
Bo koniec końców jakiś sens to mieć musi
Podnieś w górę ręce, uwolnij głos

Rzeczywistość na twym gardle trzyma
But jak SS man
Na języku usycha te kilka słów
Ta jesienna szarość podkreśla dziś
Twoje oczy znów
Nie pamiętasz czego tak naprawdę
Chciałeś od swego życia
Wypełniasz swoje dni byle czym
Niby leci czas, lecz on nie wyleczy ran
Które zadaje pytanie spychasz na drugi plan
Te pytanie które musi i
Pod którym musisz paść jak masz żyć wiedząc
Że nie będziesz żyć drugi raz
Uginasz się pod ciężarem świadomości
Że czas ucieka
To banał, lecz przeczuwasz prawdę w frazesach
Pokazał ci los nieraz, że ma rację
Ten kto wybiera
Okłamać siebie zamiast wciąż te
Same rany otwierać
Jak Ty ja nie raz chciałem milczeć, jak grób
Jak Bóg wobec naszych pytań
Co po nas tu? I po co nasz ból?
Gdy nie do życia nas przybliża
To cierpienie lecz do śmierci
I tylko nasze sumienie tu nie śpi, ciiiiii
Nie licz pragnień
Nie mów o tym czego chcesz naprawdę
Żadne ucho nie chce słyszeć Twoich skamleń
Schowaj się głęboko kiedy patrzysz
W oczy innym i
Mów, po prostu mów o czymś innym

Od wieków to samo pragnienie w człowieku
To niewiarygodne ale jest sens się trudzić
Bo koniec końców jakiś sens to mieć musi
Podnieś w górę ręce, uwolnij głos

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować