Kenny Kołach - Od rana do wieczora tekst piosenki (lyrics)

[Kenny Kołach - Od rana do wieczora tekst piosenki lyrics]

Ja nie dam się zaskoczyć, to myśl przewodnia
Idę do przodu litość to zbrodnia, wiem
Muszę pamiętać, nie pękać

Śpię, budzi mnie dźwięk telefonu
To nie budzik, "Co tam, ziomuś?"
"Siemasz, mordo, dawaj na dół" mówi
"Weź papier i szlugi"
Takie dni to każdy lubi
Wsiadam do fury, leci muza już z fona
Nie ma tam nagłośnienia, bo to fura służbowa
Towaru nie chowa, rzuca mi na kolana
Mnie jebie kac i przydałaby się piana
Blanta rozpalam, jest piękne słońce
Suki za oknem skąpo ubrane i pachnące
Jakiś typ na mące przebiega nam przez pasy
Psy za nami, a my niezapięte pasy
Widzę koleżkę ze starej klasy
A z nim panna, co za grosz nie ma klasy
On pewnie o tym, ale go to jebie
To zwykły lamus, mu wystarczy, że se pojebie
Widzę nowe BMW 7

W nim wielki, łysy skurwiel, na bank kradnie
Jestem pewien
Wysiadam, wbijamy sobie do sklepu
Jedną pianę, byle zimną, bo się przewrócę
Człowieku odwozi mnie, ja już nieźle skuty
Wychodzę z auta, jakiś typ mi propsuje buty
Taa, Jordan, mordo
Wysoko latał z piłką, ja wysoko latam z gołdą
Za to dziękuję blokom
Aaa, nie dziękuję, ale spoko
Przecież zawsze mogłem skończyć gorzej
O mój Boże jak jeden typ, co się ciął nożem
Ciągle coś tworzę, swój potencjał mnożę
I choć nie mam prawka, to się wożę
O każdej porze z nią jest jakoś lepiej
Idziemy właśnie przez miasto i
Stajemy przy sklepie

Browar słabo klepie, więc pewnie wóda
Czysta czy ruda, melanż dziś i tak się uda
Nie wierzysz w cuda, to spójrz na zwrotki
Mam chamski wers, a ty nie bądź taki słodki
Jak jadą psy, to nie walę lotki
Byle nie dziś, bo ze sobą mam ze trzy worki
Kocham piątki, nie, one kochają mnie
I to się wie, nie ma lipy, kurwa, nie
Lecimy dalej, już niezły balet
Paru koleżków i parę koleżanek i jakiś frajer
Wszyscy z niego bekę cisną
Liczy na darmową czystą sępie, idź stąd
Mamy swój świat i swoje bletki
Umysł lekki, nie pytaj, czy mi posypać fetki
Papa, odpulam te smerfetki
Tępe kobietki, co lubią betki i hajs wielki
Kamerzysta wraca dziś z urwanym filmem
Bo znowu wóda z gwinta, w chuj prawilnie
Ucz się pilnie, mówili

To się uczę na błędach chlam, palę, rucham
Więcej grzechów nie pamiętam
Odbębniam, co swoje, potem lecę na melanż
Wiem, że to złe
Ale zrobię tak jeszcze nie raz
Nie raz, nie dwa, nieraz bywa smutno
Smutki zapijam wódką
Może lepiej będzie jutro
Chuj w dupę skutkom i przyczynom
Przychodzę z nowiną
Jak alko w kubkach słowa płyną
Twarze bledną, jak w pysk rzucisz prawdę
Czy to świat jest zły, czy my? Masz zagadkę

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

Dodaj rozszerzoną interpretację

Jeśli wiesz o czym śpiewa wykonawca, potrafisz czytać "między wierszami" i znasz historię tego utworu, możesz dodać interpretację tekstu. Po sprawdzeniu przez naszych redaktorów, dodamy ją jako oficjalną interpretację utworu!

Najnowsze dodane interpretacje tekstów

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować