ELIZA, SumaStyli, Błajo - Skrzydła tekst piosenki (lyrics)
Eliza Sophie Caird
[ELIZA, SumaStyli, Błajo - Skrzydła tekst piosenki lyrics]
Ponad tą strukturę
Czujesz? Lewituję i ewoluuje, bo ewolucje
W sumie porywają jak strumień
Więc frunę na majkach, za pan brat
Z tajfunem, gdy w płucach Jamajka
Ja wrzucam na strunę i sunę po samplach
Daj chmurę, bo mam plan, hen skrzydła napędem
Więc lecę przez pętlę i
Pędzę przez przestrzeń
Coraz częściej latam, coraz więcej macham
Mach za machem, macham na tych zamachach
Aha, bym zapomniał - w oczach Japonia
W mózgu Kalifornia
Motoryki ironia, bo latam tu nadal
Na nogach blokada
Jak gadam nie spadam, lecz lecę na orbity
W kosmosie zasiadam i zwiedzam satelity
SumaStyli synu, pozdro od elity!
Więc oczy otwarte miej, gdy odlatuję
Patrz szybko w górę, może to poczujesz
Bo tam przesiaduję i czuję tą przestrzeń
To nie powietrze jest, to typy z SS
Więc oczy otwarte miej, gdy odlatuję
Patrz szybko w górę, może to poczujesz
Bo tam przesiaduję i czuję tą przestrzeń
To nie powietrze jest, to typy z SS
Bóg dał mi te skrzydła, by jak Ikar
Ponad obłokami śmigać
Ty czujesz znów ten klimat?
Gdy się wzbijam, nie możesz mnie zatrzymać
Bóg dał mi te skrzydła, by jak Ikar
Ponad obłokami śmigać
Ty czujesz znów ten klimat?
Gdy się wzbijam, nie możesz mnie zatrzymać
Bóg dał mi te skrzydła, by jak Ikar
Ponad obłokami śmigać
Ty czujesz znów ten klimat?
Gdy się wzbijam, nie możesz mnie zatrzymać
SumaStyli, 2-0-0-7, eSKoeRo, a
Ja dostaje skrzydła, joł
Dostałem skrzydła bym wygrał, wyrwał chwasty
Wytrwał, pizgał, z ogniem igrał, wiesz
Gdy bit gra bo jak ich brak mam jazdę
I z pyska toczę pianę, toczę pianę
Nazbyt ściskam te łożyska
Słów skupiska niesłychane tu młody skarb
Tak jak talent jak Batyskaf w głębi dalej
W oczy tryska ciska dalej
Z miasta iskra światła alej
To ogniska mych zażaleń
Tam gdzie wysypiska stare
W widowiskach moich spaleń
Widok z bliska jak medale obustronne rządy
Rządy w gminie rządów tych rządzących
Co chcą strącić nasze klątwy
Ja przemierzam horyzonty
Przez przymierza ludzi mądrych
I wymierzam horyzonty
Więc mi nie żal ustalać te nowe prądy
I zawierzać tajemnice ludziom stąd
Wyjmę skrzydła na znak sondy
Drogą wiodą mnie przesądy
Krzyk nie wygra z murem żądzy
Masz tu dyktaturę od tych
Co nie zwykli doktryn
A więc eksperymentalnie porywam Cię
Przez track porywistych modlitw
Latam, latam, latam wysoko ponad wami
Gadam, gadam, gadam blisko, patrzcie z oddali
Badam, badam, badam te tereny, te rewiry
Te rejony robię rap popierdolony
Złapiesz mnie, nie ma bata, dziwko stój
Nie dogonisz mnie, bo latam szybko w chuj
Jeden mach, milion słów, ponad dźwiękiem
Kilogram, tysiąc głów, ponad tempem
Bo widzę więcej, wiem więcej, kminię więcej
Dymie więcej, mniej więcej, tak to jest
Nie mniej, nie więcej, nie mniej, nie więcej
Nie mniej, nie więcej, nie mniej nie więcej
Nie mniej, nie więcej, nie mniej, nie więcej
Nie mniej, nie więcej, nie mniej nie więcej
Aaaa, aaa, mijają lataa, Ty nadal latasz
Świat się postarzał
Długość z czasem się skraca
Mijają lataa, ty nadal latasz
Świat się postarzał
Długość z czasem się skraca
Furgacze powietrze, na wietrze
Przemieszczę me kwestie
Polecę jak ciało niebieskie
Wypluwam kometę, wyfruwam w eter
A, B, C, E, F, G, wyrzucam te kwestie
I w przestrzeń odlatuje
Wers ten tlen cechuje bezsens kamufluje
Wizualizuje pędem jak mushroomek
Wiertłem mych komórek
Gdzie siły powietrzne, gnają na ratunek
To stosunek, trunek w głowie, gdy volume
Podkręcone w sumie styli i konsument
Kmini minimalnie, w lufie lądowanie
W dupie, gdy za sterem głupek latać pragnie
Spadnie, bo nie ma skrzydeł i na dnie
Ma swój egzystent w tym bagnie
A ja nad miastem
Mam pasje i z gniazdem się nie rozstaje
Na pohybel ptak, i łaki, panowie i panie!
Wnet oczy otwarte miej, gdy odlatuję
Patrz szybko w górę, może to poczujesz
Bo tam przesiaduje i czuje tą przestrzeń
To nie powietrze jest, to typy z SS!
Wnet oczy otwarte miej, gdy odlatuję
Patrz szybko w górę, może to poczujesz
Bo tam przesiaduje i czuje tą przestrzeń
To nie powietrze jest, to typy z SS!