Diset - Brud tekst piosenki (lyrics)
[Diset - Brud tekst piosenki lyrics]
Wsiąka mi w skórę mam na wargach i oddycham
Nim bywa że potrzebuje
Pluję jadem i brudem gdy rozmawiam z ludźmi
Jedni to rozumieją drudzy woleli
By mnie opuścić czujesz to idąc nocą stary
Miastem jadąc nocnym
Inni pomyślą że jestem prosty
Oni odwrócą się pogardą
I tak pobrudzą ręce dla cyfry
Zanim pomyślą ze nie warto
Bywalec dworcowy ściska mnie wdzięczny
Za szluge i bułkę
Nie odepchnę go choć wygląda obskurnie
Przez parę godzin nie musi
Buszować w śmieciach
I z miedzy zaplutych kostek
Brukowych wydłubywać kiepa
Gdy pale tą szluge na spółe
Z dworcowym żulem to czuję
Spojrzenia ludzi których nie umiem zrozumieć
Brud mam w myślach na języku i na rękach
Sam wniosłem go do życia na podeszwach
Brud brud jest wszędzie brud
Każdy ma tu brudne sumienie i brudne ręce
Brud brud wdziera się do krwi i myśli
Przez ten brud nikt tu nie jest czysty
Brud brud jest wszędzie brud
Każdy ma tu brudne sumy i brudne ręce
Brud brud wdziera się do krwi i myśli
Przez ten brud nikt tu nie jest czysty
Zapomniane zaułki są jak miny albo kwiaty
Uwierz że żebracy są czasem mili jak kamraci
Możesz poznać twarz miasta prawie każdej nocy
Musisz mieć charakter po nim tak
Jak masz po matce oczy
Lublin rymuje się nie tylko z brudny
Na końcu wersu mogę o nim w pisać dumny
O sobie też jeden z
Niewielu który to powiedział
Nie jesteśmy nie z tej epoki jak blat silvera
Widzę mniej wrzutów które
Kiedyś obstawiały ściany
Więcej tagów ekip których nawet
Nie znam z nazwy
To we mnie żyje mój charakter
Wpada w ciemne barwy
Częściej omijam tych których
Zaczyna to martwić
Zatrułeś brudem kilkoro z bliskich ci ludzi
Tak jak ty mam to we krwi
Mówię o tym bez obłudy
Brud mam w myślach na języku i na rękach
Sam wniosłem go do życia na podeszwach
Brud brud jest wszędzie brud
Każdy ma tu brudne sumy i brudne ręce
Brud brud wdziera się do krwi i myśli
Przez ten brud nikt tu nie jest czysty
Brud brud jest wszędzie brud
Każdy ma tu brudne sumy i brudne ręce
Brud brud wdziera się do krwi i myśli
Przez ten brud nikt tu nie jest czysty
Na Ruskiej kolor i tłok ciężko przejść
Idąc tędy nocą myślę jak oni
Się mieszczą w dzień
Czwartkowi biznesmeni zostawiają brud
Po sobie
Niejeden przechodząc tędy otworzył by
Do nich ogień
Wkurwia cię nie tylko bajzel sodoma i gomora
Część studentów medycyny też byś zagazował
Przez ten brud i nienawiść coś nas odrzuca
Osadza się na sercu jak dym w płucach
Czerwoni sekretarze dali nam
Kiedyś osiedla marzeń
Szkoda że fundamenty pod nie są tu za słabe
Plączą mi się nogi ale muszę iść schodami
Bo sąsiad znowu popił i żołądek nie dał rady
Krew na klatce pewnie rano ktoś to wytrze
Jeśli cokolwiek widziałeś lepiej milczeć
Nasze życiorysy brudne ale
Nigdy kurzem niepokryte
Pamieć o nas nie zginie jak miasto i ulice