O.S.T.R. - Guantanamo tekst piosenki (lyrics)
[O.S.T.R. - Guantanamo tekst piosenki lyrics]
-Piwo jest? -Ja nie pytałem ale chyba nie
Ma bo ludzi nie było
-Nie dowieźli skórkowani no chodź, pomogę ci
Wyciągniemy komara bo zardzewieje
-Jakiego komara? -Chodź, chodź
Ojciec zawsze mi powtarzał
Że kurewstwo ma ludzką twarz
Że trzeba walczyć o zwycięstwo
Nawet czując strach
Że prędzej urządzi ci piekło
Nazwie szują brat niż ci co grozili ci
Śmiercią prześladując w snach
Ostatnie rozdanie w kasynie
Talia starych kart
Przegrałeś hajs, chatę, rodzinę
Witaj w paszczy lwa
Kula przelatuje przez mózg, rozrywa cały płat
Nie ma już nic tylko koroner
Parę krwawych plam
Wstając rano czuję się jak żywy proch
Znów miałem sen
Że zamiast słońca powstał dziki gon
Miliony myśli, ciągła presja, cichy sztorm
Gdziе jest Bóg? Pewnie sam już niе
Ma siły nawet liczyć zwłok widzisz błąd
Jak chcesz godności musisz zdobyć klops
Na dobrą szmulę, auto, lokal z dupy
Złoty ząb tresują nas byśmy trzymali się
Wciąż chorych norm
Pierdolę świat od punktu wyjścia
Po sam horyzont
Mógłbym dać sobie więcej czasu nie stać mnie
Piąta nad ranem
Nie spałem ale mam w rękach tekst
Poświęcam się
Choć tracę wiarę ale wiesz jak jest
Póki mam siłę i odwagę nie chcę przestać biec
Za problemami
Każde z nich odrębna serca część
Od lat próbuję wszystkie na raz
W jedną zebrać treść nie daję rady
Ta bezwładność co dzień zwiększa stres
Gdyby nie dzieci czekała już
By mnie pewna śmierć
Znam chłód jadąc dwie paki pod prąd
Noc, autostrada, kierownicę wypuszczam z rąk
Ślepnąc od świateł w jedną chwilę zanika tło
Los w oczach przewinął mi kliszę, mój finał
Trop wolałbym nie widzieć, nie słyszeć
Nie wnikać w to
Czemu odczuwam presję, że aż rozrywa splot
Czy to wkurwienie czy bezradność
Życia jak Hiob bóg chciał mnie zabrać dawno
Ale oddycham wciąż
Próbują nas zastraszyć, terapia szoku
Błazny bez wiedzy zgrywają wielkich proroków
Zamiast wchodzić na łeb to zejdź mi z oczu
Ze wszystkich świętych cenię
Najbardziej święty spokój
Dosyć mam pustych słów i pięknych zwrotów
Gdy szkoła wychowuje wciąż
Pożytecznych idiotów
Mówią, że znają historię
Wiedzą co to krew i popiół
Skurwysyny, będzie trzeba odkopię
Wojenny topór
Dom z papieru jebany karton gips
Siedzę w fotelu
Widzę jak na mnie patrzą drzwi
Ludzie i sprawiedliwość, władza i prawo krwi
Walka o stołki w korpo zmienia
Ich w stado gnid
Zobowiązania, praca, nałogi, alko, spliff
Kredyty trzeba spłacać
Więc ciągle trwają w tym
Znajomi dzwonią mówiąc, że oni pragną żyć
Miało być złote runo, w zamian dźwigają krzyż
Kilka zdań ulotnych jak hel
Obraz rzeczywistości jak przed
Laty "La Haine"
Jak światła miasta czy powszedni chleb
Płaczę rymami, nie zobaczysz łez
Kilka zdań ulotnych jak hel
Obraz rzeczywistości jak przed
Laty "La Haine"
Jak światła miasta czy powszedni chleb
Płaczę rymami, nie zobaczysz łez