LAYLA, Slums Attack - Temat za tematem tekst piosenki (lyrics)
[LAYLA, Slums Attack - Temat za tematem tekst piosenki lyrics]
Bo filozof ze mnie żaden
Gram ten rap, nie szukam zadym
A co idzie za tym?
Ja przedstawiam ten świat taki
Jakim go widzę
Nierzadko to, co fałsz jest tym
Czym się brzydzę
Zdarza się zbłądzić, upaść zbyt nisko
Być tylko hedonistą
(Na ten temat to wszystko)
Z Tobą być blisko, nigdy już Cię nie zawieźć
Nie skłamać, nie krzyczeć – to wszystko
Czego pragnę nie chcę bycia diabłem
Nie chce by życie bagnem
Było, wszystko nagle się zmieniło na gorsze
Zrozum mnie proszę, ja też wiele zniosę
Wiem, co to mieć źle
Nie rozmienić się na grosze
Znów chcę być blisko, przepraszam za wszystko
Nie będę się tłumaczył
Że to przez trudne dzieciństwo
Z ludźmi być blisko, bliżej niż kiedykolwiek
Nie mówić, że Cię kocham
Gdy jest to nieistotne lub nieszczere
(Nieprawdziwe) – to by było skurwysyństwo
Tak wprowadzić Cię w błąd
Na ten temat to wszystko
Mówią: jestem artystą
Wcześniej też tak mówiłem
Lecz jestem zwykły chłopak
Który ma jeszcze te siłę
Który chcę mieć rodzinę
Pomimo że skrzywdził bliskich
Może najbliższych, ten temat przemilczmy
Dziś bilet wilczy w biznesie to wystarczy
Ten, co wraca na tarczy, ten
Co najczęściej warczy
Który wciąż walczy, brak tu gloryfikacji
Ile można nawijać, że w tym czuję się ważny?
Na ten temat wystarczy
Bo to temat mniej ważny
Każdy temat poważny nawet
Gdy krok nierozważny
To zamieniam go w tekst, taki Rychu już jest
I dokończę ten wers twierdząc
Że nie the best
Ale też znośnie jest, byle nie dragi, sex
Bo tu rap pierwszy jest i
Nie kichą ten tekst!
Temat za tematem, rap, nawijam to wszystko
Chcę, by mi wyszło
Byś nie nazwał tego kiszką
Już nie jestem artystą
Jestem swojak swej eksy
Dla wszystkich Was te wersy
By w niepamięć nie odeszły!
Temat za tematem, rap, nawijam to wszystko
Chcę, by mi wyszło
Byś nie nazwał tego kiszką
Już nie jestem artystą
Jestem swojak swej eksy
Dla wszystkich Was te wersy
By w niepamięć nie odeszły!
Czas się zastanowić nad przyszłością
Lecz po co? Myśli we łbie się plączą
Do planów przejść ochoczo?
Czy wyjdzie coś z tego? Strach zapytać
(Wiem, że wyjdzie) mieć w sobie optymistę
Masz go też? Niech plany wszystkie
Wypalą, niech się spełni sen
Wszelkie marzenia
Żeby swój świat pozmieniać
Czasem niewiele trzeba! Kroki rozważne
Nie jak te w odmiennych trakach
Które zapisałem w stylu hardcore motherfucka!
Dadzą gwarancję, pewność siebie i rację
Konsekwencje nie są złe, gdy czyny są odważne
Chcę zachować spokój (Czas podjętych decyzji)
Nie jak wariaci wszyscy się kierować emocjami
Lecz to nie takie proste – opanować emocje
Emocje są złe, skutki tego żałosne
Wiele wyniosłem, gdy most palił się pode mną
Czy to był ostatni? Tego nie wiem na pewno!
Stabilizacja – to zbyt wielu przerasta
Mobilizacja do działań, nigdy basta!
Tę płytę nastaw
W tym jest mnóstwo szaleństwa
Są bezeceństwa, ale jest też ta kwestia
Ta, której słuchasz, właśnie teraz i tutaj
Trochę moralizatorstwa nie hardcore’owa nuta
I gdy wracasz z buta, masz świadomość porażki
To na ten koncept wpadnij
Ziom od nowa zacznij!
Wiem, łatwo mi mówić, uwierz
Nie miałem łatwo zbierzesz swe plony
Tylko wpierw zasadź ziarno
Wiedz, to nie bzdury, a więc głowa do góry
Skrusz wszystkie mury, za
Nimi znajdziesz świat, który
Se wymarzyłeś, swoje przeżyłeś
Znajdź w sobie siłę, walcz o każdy przywilej!
Temat za tematem, rap, nawijam to wszystko
Chcę, by mi wyszło
Byś nie nazwał tego kiszką
Już nie jestem artystą
Jestem swojak swej eksy
Dla wszystkich Was te wersy
By w niepamięć nie odeszły!
Temat za tematem, rap, nawijam to wszystko
Chcę, by mi wyszło
Byś nie nazwał tego kiszką
Już nie jestem artystą
Jestem swojak swej eksy
Dla wszystkich Was te wersy
By w niepamięć nie odeszły!