Vixen, Fabuła - Mayday Mayday tekst piosenki (lyrics)
Vix.N [Dariusz Szlagor]
[Vixen, Fabuła - Mayday Mayday tekst piosenki lyrics]
Bezczel, AKA szef sztabu dowodzenia
Wersy smarowane
Materiałem pierwszego tłoczenia
To ADHD, skurwiel co ma gadane
Z sercem i duszą na scenie
Jak w ringu Tomasz Adamek daje Ci flow
Na który Polska jeszcze nie jest gotowa
I taki show po którym nie wiesz
Co się dzieje Ty zobacz
Tu leje się browar i grzeje się towar
Chwieje się głowa niosę nadzieję, wiarę
Wschodni wiatr wieje się chowaj
Kiedy wbijamy na scenę akustyk wzywa pomocy
Bo sieję tu spustoszenie
Choć nie używam przemocy
Reprezentuje podziemie
Nie puszcza mnie viva w nocy
To moje przeznaczenie, gadka szczera
Prawdziwa w oczy
To ten typ co w zawistnych wbija chuja
Mam wyjebane na obgadywanie wasze, olewam
Panowie i panie mamy tu na planie vixe
BSTOK, F do A, Vixen
Na mic’u ziom targam wszystko jak tajfun
Z Hawajów to flow jest pierwszą iskrą pożaru
Idź stąd
Nie czaruj u mnie wszystko jest nice tu
Mam to coś, bo Twój wzrost to moje IQ
Nie ma miejsca dla wack'ów to hard level
Bierz tych swoich baranów jesteś pasterzem
Ja mam prawdziwych fanów bo gram szczerze
A rap dziś i nazajutrz jest dla nas tlenem
Mamy staż, mamy moc, mamy styl, całą resztę
Gramy tak jakby świat miał
Się skończyć na koncercie
Mamy was wszyscy (łooooo) jeszcze więcej
Aż akustycy zaczną krzyczeć Mayday Mayday!
Stawiamy tu barykady to rap
Dla wybranych ludów
Czujemy się pojednani kiedy gramy
W centrum tłumu
Dobrymi manierami odziani bez garniturów
Gdzie byśmy nie pojechali
Stawiamy tumany kurzu (yo)
Jestem jak surfer co czeka na
Fale dźwięku z ziomami
Nie te przeciętne, my czekamy na tsunami!
Bo nigdy przeciętności nie
Chcieliśmy być poddani
Więc nawijamy zwrotki ziom, jak opętani!
Nie ufam jednej stronie
Chcę spojrzeć z każdego kąta
Jakbym usiadł na protonie i
Krążył wokół jądra
Wiem że to jeszcze nie koniec
A życie to nie teoria
Możesz tu cokolwiek wcale nie
Musisz mnie kochać
Wystarczy mi że kocham to co
Robię w każdy dzień
To ma masę i rozmiar jeszcze
Przyjdzie czas na fame
Przyjdzie na wszystko pora ja
Wierzę w swój cel to ma być w głowach
I czterdziestu milionach serc!
Pędzę prędzej
Wszystko w jakości lepszej twierdzę
Na scenie kilku mc nie jeden
Werset dziś damy więcej
Oddamy serce, stuprocentową esencje rapu
Z najwyższej półki, z najwyższego pułapu, łap
Łap ten beat i wersy świeże tyle że szerzej
Na większą skalę mierzę
Wierzę w ten numer jest magnezem
Na wszystkich głodnych, spragnionych emocji
Nikt tu nie pości mayday mayday pogłośnij
Nie na oślep przez tumult
Tłumu mówię mu cumuj
Chwila na dojście do siebie dość Tekli i rumu
Siła tabunu gardeł krzyczy świątek czy piątek
Mamy tu thunder, trio kwartet i komplet
Modle się o tlen, czuję niesmak mayday mayday
Krzyczą w chuj omdleń w
Klubie spalił się vestax
Membrany w stopach iskier dymi wiesz jak
Klub pęka w szwach
W rękach fach czuję duże $ strat
W tym klubie gdzie jest
Więcej wódki niż powietrza ściska tłum
Depcze obuwie szkło na podeszwach
Słuchaj maestra dla nas to pestka, robić szum
Gra na podestach
Gdzie w górę na rękach unosi tłum
Kiedy wbijają do klubu to
Jakby wbili na track
Z tłumu krzyki SOS jakby wbił tam Biggie, Pac
Cichy pakt tych co trybi rap
I nigdy nic na niby, brat
Świat gdzie kolejny wack nie widzi
Co i jak i szydzi
Cztery maszyny kariery trzyma
Znów jakiś emeryt ery dinozaurów wyginęły
Tu pozdro dla szczerych (peace)
Dziś nie bądź złym bo szanuję wielu z nich
Też pracuję lata na to a
Dwanaście to nie trzy chuj z tym
Grunt w tym że kocham rap nad życie
To jak rak co trawi chore
Ciało gdy płynę na bicie
Sto słów w zeszycie, flow i dj rusza w eter
To gdy cała sala robi hałas, Mayday Mayday!