Vixen, Bonson, Filipek, Bober - Pressing (Extended version) tekst piosenki (lyrics)
Vix.N [Dariusz Szlagor]
Filipek [Filip Marcinek]
[Vixen, Bonson, Filipek, Bober - Pressing Extended version tekst piosenki lyrics]
Jak stoisz pod sceną i czujesz ten mood
Mobilizuję codziennie się rano
By kiedyś wieczorem się poczuć jak król
Liczę na pracę, nie cud
Jak wychodzę z klubu nie rucham tych suk
Trenuję tu równowagę, bo życie to
Spacer po linie, jak spadniesz, to chuj
W normie mam puls, idę spokojnie, raz w górę
Raz w dół
Jak dostaję w mordę, to by poczuć boost
Życie to zachód i wschód
Patrzę se z dachu na miasto
Choć wychowała mnie wieś i kiedyś
To kurwa był problem
Została więź, WWA zmieniła na dobre i złe
Dobierz se kontekst
Rodzina za mnie odmowi koronkę, bo wierzy
Że jest nad nami ojciec
Który kuma to, czego nie pojmę sam
(to zostanie po mnie) i po Tobie też
Nawet jak cały świat jest na nie
A jedyne, co masz, to
Sumienia wyrzuty i chęć, by tym rzucić
Wiedz, że wtedy musisz
Pressing, pressing, musisz
Wytrzymać pressing, pressing
Mieć zimną krew
Kiedy wszystko się sypie jak leci
I najłatwiej byłoby strzelić se w
Łeb, albo przedawkować leki, leki
Po swoje leć, nawet jak wszyscy są przeciw
Bo nikt tak nie poleci
Pressing, pressing, musisz
Wytrzymać pressing, pressing
Mieć zimną krew
Kiedy wszystko się sypie jak leci
I najłatwiej byłoby strzelić se w
Łeb, albo przedawkować leki, leki
Po swoje leć, nawet jak wszyscy są przeciw
Bo nikt tak nie poleci
Nie nawinę Ci, że mam tak samo
Bo nikt nie ma tak samo
I kiedyś się nauczysz
Ja kiedyś się nauczę wstawać rano
Ale nigdy nie będę umiał dawać
Za wygraną jak groupies
Tyle razy już ryczałem, by być tu
Tyle samo razy chciałem iść w pizdu
Nie liczę na Mikołaja, kiedy czegoś pragnę
Tak naprawdę nigdy nie wysłałem tych listów
Najwięcej życzeń to spełniłem sam
Nawet jak czasem się czuję kulawy
To wiem, że pressing to wszystko co mam
Bo bez nacisku się można wykrwawić
W pokoju bałagan
Ale w końcu czuję się poukładany
Dogonimy to, za czym biegamy
Nawet jeśli biegać mamy jak pojebani
Nie możesz mnie zranić, bo tacy jak my
To największy ból zadają se sami
Bo tacy jak my
To ciągle próbują być zmotywowani
Zrobię to wszystko
Nawet jeśli kurwa gołymi rękami
To nie puszczę za nic, bo wciąż pamiętamy
Że w całym tym syfie tak ważny jest
Pressing, pressing, musisz
Wytrzymać pressing, pressing
Mieć zimną krew
Kiedy wszystko się sypie jak leci
I najłatwiej byłoby strzelić se w
Łeb, albo przedawkować leki, leki
Po swoje leć, nawet jak wszyscy są przeciw
Bo nikt tak nie poleci
Zgubiłem się znowu i zabrakło farta (farta)
Nie wiem już jak to tłumaczyć
Tym bardziej ogarniać (ogarniać)
Presja na bani i chore ambicje
Nie dają znów zasnąć
I budzę się z krzykiem, i
Duszę się kurwa tak
Jakbym maraton miał przebiec tu z astmą
Mimo to oni za mną, tyle lat oni za mną
Chociaż gdy patrzę na liczby, to nie wiem
Czy warto gnoje łykają zbyt łatwo
Ja za to zbyt szybko chcę zgasić to światło
Zbyt wiele chciałem, zbyt wiele dałem
Ze zbyt bolesną zderzyłem się prawdą
Płoną marzenia, ja patrzę i wkurwiam się
Że mnie tam nie ma
Odnalazłbym się tam i pewnie
Zatańczył w płomieniach
I spojrzał Ci w oczy, dziękując za teraz
Bo nie da się wiecznie
Uciekać od przeznaczenia
Pressing, pressing, musisz
Wytrzymać pressing, pressing
Mieć zimną krew
Kiedy wszystko się sypie jak leci
I najłatwiej byłoby strzelić se w
Łeb, albo przedawkować leki, leki
Po swoje leć, nawet jak wszyscy są przeciw
Bo nikt tak nie poleci
Robię to dekadę, ale siano jako tako
Mam tu ze dwa maksymalnie
Miałem chwilę sam w pokoju
Gdy nie było na rachunki
I myślałem: "nie ogarnę"
I to nie było za fajne, ty
Se myślisz, że tak piszę, no bo co?
Wers mi się zgadzał do ryma, ty pizdo?
Mi gołąb srał na stół w mieszkaniu na siódmym
Nic nie działało wtedy, łącznie z windą
Wspinam się na szczyt już od kilku lat
Jak spadnę, to się w tym śniegu przekulam
Ale nie chcę więcej mieć
Powrotu do przeszłości
W której pochłaniała mnie ta pojebana
Czarna dziura jak w Dark znam rap
U was na koncertach to odwieczna digitaka
Idole podają sobie tutaj ciągle małolatki
Potem numerami tuszują se moralnego kaca
Rap jest moim terapeuta
Chociaż czasami to spuszczał mi wpierdol
By funkcjonować w tym świecie
Musiałem żyć na granicy z watahą jak Rebrov
Życie to pressing
Piłki za bardzo Ci nikt nie chce oddać
Ja postawiłem tu na jedną kartę
Choć niekoniecznie była wizja Spodka
Grubo wyjebane, kiedy ciągle chcą aferowicze
Wystawiać na próbę
Wychowała mnie ta dżungla
Ale nie idę za stadem
Ani mi nie imponuje, kiedy zbierasz na papugę
Życzę Ci farta, mordeczko
Jak chcesz coś w tym rapie kiedyś spróbować
Tylko pamiętaj, tu nie działa SEO
Nie da się łatwo wypozycjonować co nie?