Vixen, Kroolik Underwood, Kobra - Białe gołębie, czarne kruki tekst piosenki (lyrics)

Vix.N [Dariusz Szlagor]

[Vixen, Kroolik Underwood, Kobra - Białe gołębie, czarne kruki tekst piosenki lyrics]

Czasem nam się wydaje
Że mamy świat pod kontrolą
Nic nie jest doskonałe
A odważni też się boją
Musisz to pojąć, każdy ma swoje blizny
I nawet twoja pomoc może wyrządzić krzywdy
Dziś stawiam pomoc, po nim pójdę po uśmiech
Nie słucham nikogo kiedy wchodzę
W swoją duszę
I na później zostawiam tą pogoń
Omijam burdel bo każdy z nas jak kojot
Goni za jakimś strusiem
Raz jestem jastrzębiem
Ziomuś nie dziw się że latam sam
Nie będę narzędziem wrogów
Nie latam w formacji V
Raz jak gołębie pokój przynoszę raz inny znak
Choć toczę wojnę w środku
I wygrywam jak Czyngis-chan
Teraz wiem to nie zejdę przez to level down
Lecę nad klęską choć nie wiem


Gdzie mnie niesie wiatr sekrety egzystencji
Ludzie chcą świat odwrócić
Tak przegrywają lepsi, gdy oceniają głupcy
Ci sami ludzie dają nam ból i miłość
Ci sami ludzie kochają i nienawidzą
Ci sami ludzie raz chcą dać Ci wszystko
Ci sami ludzie później krzyczą
Fuck you dziwko!

Raz jak białe gołębie, raz jak czarne kruki
Ziom nic nie jest pewne, za dużo tu różnic
Ale mimo wszystko pozostaje ufny
Bo tam gdzie nie ma ryzyka nie będziesz dumny

Aaa białe Gołębie, Czarne Kruki
Nic nie jest pewne za dużo tu różnic
Białe kruki
Czarne owce a ja jestem Hip-Hop'owcem
(i chuj) białe gołębie, czarne kruki
Nic nie jest pewne za dużo tu różnic
Białe kruki, czarne owce
A ja jestem Hip-Hop'owcem
I wbijam sztywny pal Azji w to
Żyję w świecie fantazji jak Barton
Jak DonGuralesko na inwazji
Ja mam to, a to co mam tu, mam to z pasji
I nie ważne czy to Hip-Hop czy plastik
Dziś jestem orłem, lampartem, tygrysem
Pisze jak Orwell, śpiewam z Elvisem
Jestem wodą, ogniem, powietrzem, lecącą kulą
Bombą w metrze
Nie kminie z reguły czy to Hip-Hop czy techno
Bo łączymy te style niczym
Młot i gwoździe drewno
A dziś wiemy to na pewno
I dajemy to w Polskę
A ja jestem Hip-Hop'owcem
I szczerze w chuju mam czy pokochasz to
Nie będę szlochać
Bo mam swoją grupę wiernych fanów
A reszta wynocha stąd
Często idę pod prąd, rzadziej z prądem
Jebać medialny swąd liczy się progres

Za dużo różnic, jednak wokół mojej próżni
Które często studzą
Później podkręcają zanim usnę
Próbują podciąć skrzydła i ściągnąć w dół
Zastawiając sidła
Wcześniej skrzętnie zaplanują ruch
Albo zdarzy się cud
Który z uśmiechem na twarzy
Wezmę w swe ramiona
Wróg największy nie spierdoli mi tej fazy
Rozterki w pęd gdzieś
Chuj z tym całym porządkiem
Za trzy dni już przecież piątek
Naprzód maluje obrazy za dużo sprzecznych
Odwrotnie proporcjonalnych
To problem odwieczny
Zarazem ciężki jak i banalny
Zanim coś zjebiemy może najpierw coś ustalmy
Bądźmy panami tej ziemi
A nie miksem jak w koktajlu
Kładę na bit o tym, po co ten zgrzyt
Po co ten cały cyrk po chuj tak żyć
Pomyśl sobie biały gołąb czarny kruk
Nie próbowałbyś ich swatać
I chociaż różne tak oba
Bez trudu potrafią latać

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować