Adoen, TrebroN, ejmatt - ¿SEKTA? tekst piosenki (lyrics)
[Adoen, TrebroN, ejmatt - ¿SEKTA? tekst piosenki lyrics]
A życie mnie utwierdziło, że warto
Było się wyzbyć emocji
I uczuć do lalek bo kopie
Ten towar mocniej niż Carlos
Marność, jak powierzasz dupie swą
Przyszłość i hasło
To poleci szybko jak poleci hajs z kont
Odmieni wszystko jak prezydenci
Z Mount Rushmore rushmore, Rushmore
Rushmore zmieniam twarze jak Cerber tu
Chcieliby mnie widzieć w piekle to smażę
Się na plaży zapętlając rum
Pardon, alko biorę wszystko co
Ma wartość dodatnią
Między flachą a rudą szlugą a
Fugą mamy nasze miasto boy
Od zmysłów odszedłem już dawno
Ty bacz to wciąż kiedy pogadać myślisz
Bo jak myślisz nawiązać tu dialog
No szmato to nie pora na myśli
Mnie nie zagniesz na wyrywki ja znam
To choć z życia pamiętam urywki
Jak sos, to myśliwski HATHOR
HATHOR, HATHOR! Skurwysynki, kurwa
To nie moja brocha dziś gdy
Wszędzie chujowo ewentualnie do pizdy
Jak to nie 'Prowo' to se myślę
Kurwa eRIPe, gdy cenzurujecie słowo
By latorośl mogła żyć tym
Dla mnie solo wyżej niż grupowo czyżbyś witał
Z odmową się od zawsze gdy linijki
Chciałeś na solo ale kolo
Tylko wykpił je? Nie
To już taki kurwa gry styl jest, ej
I nie potrafię być czystym
Wiesz nie dla tego
Że stroniłem tu od wody z krechą
Choć do krechy
To napijmy się potem coś zwińmy
No i mogę być poetą
Co do muzyki, jak rośliny
- tylko czysty Jazz
W płucach robię sobie salto
Już tylko ćmiki endorfiny? Tylko czysty jazz
Tak mnie właśnie wychowało moje miasto kurwy
Od zmysłów odszedłem już dawno gdy
Z życia pożegnałem tamtą
Co była tu ze mną nim poszła z nim w tango
Jej słowa straciły tę wartość
Złamane obietnice i kłamstwo
Powodem spadku wartości, nie łącz z inflacją
Ty i nie ufam wciąż bankom
Nie muszę trzymać tez z mafią
By swoje tu zgarnąć
Brando, Brando, Brando, mam dość
Nieważne tu dla mnie czy solo czy z bandą
Jak sypią solą po ranach co ciągle krwawią
Chcę sól i limonkę, walimy tequilę
Waszych pretensji wysłucham za chwile
Albo nie bo tak żyję
Że niczego nigdy nie robię na siłę
Błędy to biorę na własność
Ciągle gotów na odpowiedzialność
Za sto błędów w każdą noc
Te noce spokojnie dniami też zastąp
Jestem nadal jak wielki paradoks
Często wpadam ze skrajności w skrajność
I może bez celu idę wciąż chamsko ale
Tak wygląda właśnie to miasto pizdy