Aloha Opus Magnum - Warsaw Parano tekst piosenki (lyrics)

[Aloha Opus Magnum - Warsaw Parano tekst piosenki lyrics]

Ktoś komunikat nadaje, uwaga załóż kaganiec
Na kwartał staje zegarek
W tym więcej fiction niż science
Dni lecą nieubłaganie jak pasek na TV ekranie
Ktoś kichnie to podejrzane
A ufasz kiedy rząd kłamie

Scenariusz, którego nikt nie zakładał
Czekajcie w domu aż przyjdzie zagłada
Wirus jest wszędzie, uruchom radar
Chcą bym się bał i zmysły postradał

Patrzę przez okno rano
Już kolejka pod Biedronką
Ludzie w metrowych odstępach
Stoją #WarsawParano
W maseczkach, w rękawiczkach wierzą
Że się nie zarażą na dobranoc zanim zasną
Odkażą gardło gorzałą

Nie ma zielska ani drożdży


Ludzie nieufni i obcy
Zamknięte stadiony, szkoły, kościoły
Otwarte stacje i nocny
Dzieciaki we łbach mają głupoty
Dorośli na bezrobotnym
Ale w tej materii niewiele się zmienia
Bo to przecież fachowcy

To jakieś science fiction i myślisz
Że hardcore jest w formie
Popatrz na baby w spożywczym jak
Się szarpią o drożdże nie zabraknie mi alko
Sam zdążę się zaopatrzyć
Królewskie już nie jest wyborne
A ja nie wracam do Tatry

To ryje konkretnie banię
Psychę jak z dnia na dzień ci zamkną życie
Praca w domu to jak praca w weekend
Weekend w domu to jakbyś miał grypę
Dziś chata jak cela bez widzeń, szkoda
Że nie znam wyroku
Po spacerniaku wycieczka do sklepu jakby
To była wyprawa roku

Ile to potrwa, co to za oppcja
W sumie niewiele wiadomo
Życie to sztuka wyborów
A prezydentem nie jest listonosz
To science fiction, państwo z dykty
To ziomy jest chuja warte
Zamknięte głowy rządzących
Ale kościoły otwarte

Nie mogę, mordo, pójść do fryzjera
Więc się golę na łyso
Ciężko trenuję, nie wiem do czego
Zawody przełożone na przyszłość
I chętnie tulę każdy tysiąc
Choć muszę jechać aż po horyzont
I znowu kierwa mam wrażenie
Że to kiedyś już było

Wychodzę bez maski po zmroku
By poczuć wolność przez chwilę
Wszystko czego już miałam dosyć wskakuje
Znowu na listę życzę
Zmienił swoje oblicze glob czy
Tylko nas rozgrywają? Wszyscy w domach piją
Ćpają #TrumanShow #WarsawParano

Wszystko jest odwołane na amen
Więc zawiesili rozgrywki
Bezrobocie będzie głębokie
Ten cały parlament jest płytki
Na widmo kryzysu się szykuj
Nie dźwigniesz tej gospodarki
Otwórz swój zakuty łeb
Czas wyjąć go z zamrażarki

Chiński wirus i telefon, zostań w domu
Cyberprzemoc
Każdy jak może, walczy z pandemią
Tsubasa na TVP Sport
Właśnie minął nas meteor
#BruceWillis #Armageddon
Czekam, aż się skończy to arcydzieło
Czekam na Runmaggedon

Służba zdrowa jest chora
Wpierdala się tam już gangrena
A z ziomkiem chcecie szczepionkę
Przecież jeszcze jej nie ma
Czy Ciebie to wcale nie rusza
Jebana pandemia i susza?
Usiądź i sam chwilę pomyśl, ja Ciebie, kurwa
Nie zmuszam

Iść tam czy zostać, w co można wierzyć?
W co nie do końca, żeby móc przeżyć
Ulice puste, ludzie nieufni
Trzymaj w garści swój los i próbuj nie puścić
Zawieszeni w próźni czekamy na werdykt
Z pustej studni nie napełnię butelki
Kolejny rachunek, zbliża się termin
Na tle bogatych mam kompleks jak Verdin

Ten świat chciałby
Żebym zwiarował tak jak on
Przestał wierzyć, że dobro pokona zło
Oni chcą, żebym poświęcił wolność swą
Oni chcą zawłaszczyć cały mój dom
Skurwysyny w tym kraju mężowie
Stanu tańczą na grobach
Więc spotkamy się w szpitalu
Albo na cmentarzu
Pociąg do głupoty musiał ich
Do tej krawiędzi dowieźć
Holecka w telewizorze uśmiech ma jak Joker

Nieważne jak lecisz jak mówił Said
Stoję na scenie przy pustej sali
Księżyc w pełni, muszę zapalić
Tu, gdzie swoje zrobili Hitler i Stalin

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować