Augustyn - Gilotyna paroles de (lyrics)
[Augustyn - Gilotyna paroles de lyrics]
Bo nie jesteście na moim poziomie
Ja po prostu wyrzucam z siebie fakty
niepodważalne fakty
A jeżeli dacie sobie uciąć głowę
Za waszą wersję wydarzeń
No to, to jest dla was gilotyna
Właśnie przygotowana, pourywa wam
Te zakłamane, głupie łby
Kiedy się przeglądasz w lustrze
Widzisz te pieprzone maski
Zmieniasz je szybciej niż lustro
Zdoła odbijać obrazy
Twoich twarzy wiele masz ich
Nawet jak się im przypatrzysz
To i tak się miniesz z prawdą
Choć usiadła ci na twarzy
No i robi ci przysiady
Kołodupą po twej twarzy byś zobaczył to
Że znaczysz gówno tak rzadkie jak fakty
Że masz talent i to rzadki do
Grania ról jak Brad Pitt no bo nikt tak
Jak ty niе odegrał się przyjaźni
I szczerze ciеbie żal mi
Pieprzę twój teatrzyk
Nie szczędzę cię, psie, zamilcz! Wiedz
Że tu na nic ten rumsztyk
Braci się nie traci
Powtarzałeś te puste slogany
Sam przed sobą samym przyznaj
Sumieniu głos bani że jesteś obsrany
Mam przypomnieć ci bagażnik?
Już byłeś raz odważny
Jak ten z buta cię tam chciał bić
Jesteście siebie warci, wyprus
Fendi sfarbowany nienawidzę was, wy łaki
Oby Bóg mi to wybaczył
Pieprzą, by dosolić mi do
Smaku gorzkiej prawdy
Szczerzą kły w paranoi
Gdy na tracku gorsze smak im (co?)
Pieprząc w twarz ich aż im pospadają maski
(maski)
Wierząc w znaki jakich doznaję, mam ciarki
(ciarki)
Braci się nie traci, czas ich stracić (ha)
Gilotyna! Co? Czas ich stracić
Czas ich stracić! Czas ich stracić
Gilotyna! Czas ich stracić
Nosisz te okulary, a się mijasz z prawdą
Stary tak, jak się minął z
Celem wychowania ciebie, eh, stary
Ja się mijam z celem
Nie chcę cię śmiertelnie trafić
Raz już ci się trafiłem
Jak wygrana z loteriady i byłeś podjarany
Chciałeś ze mną dojść do sławy
Dochodziłeś w trzy minuty
Tak cię dystans do niej gasił
I na tym to chyba zakończę, serio
Chciałbym ci kiedyś wybaczyć
Napisałeś na Insta "przepraszam", spoko
Na tym to w sumie zostawmy
Zakopuję do ziemi te fakty
Bo wiemy oboje o sobie i tamtych
Byliśmy dymani na hajsy przez lisa
Który podzielił tu braci
Jakich braci? Ja jedynak z mamy i taty
Których fanatyk nawkręcał
Że będę bogaty i znany
Jak będę jego poddanym jak seniorowi wasalik
Ja nie chcę terapii wspólnoty
I znowu gdzieś przeprowadzki
Pieprzę śmieszne zasady: nakaz milczenia
I żółte kartki czerwona dla takich jak wy
Za dużo było tych fauli
Pieprzą, by dosolić mi do
Smaku gorzkiej prawdy
Szczerzą kły w paranoi
Gdy na tracku gorsze smak im (co?)
Pieprząc w twarz ich aż im pospadają maski
(maski)
Wierząc w znaki jakich doznaję, mam ciarki
(ciarki)
Braci się nie traci, czas ich stracić (ha)
Gilotyna! Co? Czas ich stracić
Czas ich stracić! Czas ich stracić
Gilotyna! Czas ich stracić