Big W, Onar - Melancholia W 115 tekst piosenki (lyrics)

[Big W, Onar - Melancholia W 115 tekst piosenki lyrics]

Wóz albo przewóz! Cii! Nic nie
Mów! Cii! Nic nie rób!
Rzeczywistość przeżuj, wypluj, zahartuj się
Jak stal
Bo w kilku sytuacjach może być farsa
Inaczej na start, inaczej na metę
Czyja maska? Kto przegrał z kretesem?
Przyjaciele, znajomi, koleżcy z podwórka
Tak się nie robi, ogarnijcie się kurwa
Hajs jest tylko hajsem, rap jest tylko rapem
Czas już nie grać czasem, ja wybieram prawdę
I palę mosty i zrywam kontakty z tymi
I palę mosty i nie chcę rozmawiać z nimi
Nie witać, nie gadać "Co słychać?"
Nie widać podanych dłoni, wiesz, co wynika?
Że dorosłem zrozumiałem nieco więcej
Nie jest proste to, co niby łatwe i piękne

Wsiadam jak co rano do autobusu linii 115
Dużo ludzi tutaj siedzi strasznie
Kasuję kartę modląc się, by bilet był ważny


Nerwica czuje, że każdy mi na ręce patrzy
O, bilet siadł, ciekawe ile jeszcze
Rano zimno, więc miewam dreszcze
Szukam miejsca, mohery wszystko zajęły
Staję przy oknie, a na słuchawkach Elemer
Na krótko myślę, że przejąłem życia ster

Autobus linii 115 moim drugim łóżkiem
By być senny nie muszę
Się jarać zioła buszkiem
Jeszcze dwa lata pojadę po
Mojego życia trasie
A potem zobaczymy, co w życiu da się

Sami zaciskacie pętlę własnych kłamstw
Nie pójdę już na rękę żadnemu z was
Ej, to nie czas i miejsce
Żeby bawić się w licytacje
Wiesz co będzie, kto ma rację
Patrz uważnie, yo! Był koleżka
Za którego mogłem skoczyć w ogień
Myślałem, że on też by za
Mnie skoczył w ogień
Ale coś mu odjebało i kurwa
Myśli że jest bogiem

Wjeżdżam na autostradę
Przez okienko lekki wiatr wieje
Patrzę na ludzi, by wiedzieć, co się dzieje
Uczeń technikum siedzi na telu
Panie rozmawiają studenciaki bluzgi ukrywają
W sumie nic ciekawego, ludzie nudni jak świat
Teraz się nie przejmuję kto wróg, a kto brat
Wszyscy tacy sami, o, nowy utwór
Patrzę w ekran z melancholii powoli pękam

Autobus linii 115 moim drugim łóżkiem
By być senny nie muszę
Się jarać zioła buszkiem
Jeszcze dwa lata pojadę po
Mojego życia trasie
A potem zobaczymy, co w życiu da się

To ja tu żyję, to ja tu rap robię
A on robi tylko kopie i to w dodatku marne
My żyjemy hip hopem, a on mówi że jest fajnie
Już nie dla mnie, może dla Ciebie
Ten most spłonął - co, już się nie śmiejesz?
Nie wiesz, ile jest coś warte
Póki tego nie stracisz
Pół serio pół żartem, przyjaźnią się płaci
I to już nic nie znaczy
Dla Ciebie mieć ziomów

Zaraz wjeżdżam pod ziemię, stracę internet
Fajnie, już nic nie będę mieć
Wysiadam z 115, idę się przesiąść
Próbuję sobie przypomnieć
Co miałem do szkoły wziąść
Wziąć, tak wziąć, muszę się obudzić
W plecaku mam kawę, ona mnie pobudzi
Jedzie 110, dużo ludzi, będę się pchał
Abym na te 5 minut wolne miejsce miał
Zapomniałem, ballada o 115
Ale to dziwnie brzmi, ale
To przyjemnie brzmi, mam rację?

Autobus linii 115 moim drugim łóżkiem
By być senny nie muszę
Się jarać zioła buszkiem
Jeszcze dwa lata pojadę po
Mojego życia trasie
A potem zobaczymy, co w życiu da się

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować