Sobel, Bober - Jak Ty tekst piosenki (lyrics)

Szymon Sobel

[Sobel, Bober - Jak Ty tekst piosenki lyrics]

Chcę być tak wesoły jak ty
Chcę być tak zdrowy jak ty
Chciałbym tyle szczęścia co
Na naszych zdjęciach
Problemy z głowy jak ty
Dzisiaj nikt tego nie robi jak ty
Czasem wrzucam story jak ty
Chciałbym się poczuć przez chwilę jak ty
Czasem myślę, że żyję jak ty
A ty tak bardzo nie chcesz być jak ja
Znów gdzieś mnie upychasz po szafkach
Boisz się co by się stało
Gdyby ona mnie kiedyś znalazła
Nauczyłeś się ignorować mnie kiedy zacząłeś
Tak jeździć po miastach
Ale ja wiem jaka jest prawda
Miałeś mnie ciągle na barkach
I może nikt tego nie widział ale
Zawsze pakowałeś nieświadomie do plecaczka
Może to dzięki tobie tu jesteśmy
Ale dzięki mnie wstajemy każdego poranka
I może powinienem być ci wdzięczny
A może powoli zabija mnie ta sytuacja
Że w naszych życie raz ty, raz ja
U ciebie ciągle dobra passa
Ale to ja muszę pamiętać o tym
Że wujek nie żyje
Że drugi wyjebał z domu z dnia
Na dzień i zostawił całą rodzinę
Że rodzice raczej nie wrócą do
Siebie choć pewnie pozostał sentyment
Że tata też tęskni za synem
Że mama ma znów drugą tyrę
I wiem że to ja muszę nosić to po to
Żebyś ty mógł powoli ponieść nas na szczyt
Dalej nie umiesz w ryj spojrzeć kłopotom
I może dlatego ja jestem odważny
Wiem że potrafię też śmiać
Ty potrafisz płakać
Lecz nigdy nie dałeś nam szansy
I dlatego nie jestem jak każdy
Dlatego jest więcej niż jeden Patryk

Chciałbym tylko żyć lecz coś mi zabiera tlen
Garść stabilizacji gdy oślepia mnie stres
Którędy wyjść to trudny wybór
Już za dużo syfu
Robię co uważam za dobre, tak walczę o tytuł
Chciałbym tylko żyć lecz coś mi zabiera tlen
Garść stabilizacji gdy oślepia mnie stres
Którędy wyjść to trudny wybór
Już za dużo syfu
Robię co uważam za dobre, tak walczę o tytuł

Chcę być tak wrażliwy jak ty
Mieć tyle empatii co ty
Chcę z emocjami sobie radzić jak tym
Wiem że ciągle nie daje ci żyć
Zawsze na ciebie spychałem syf
Zastanawiałem w domu cię gdy chciałem wyjść
Próbowałem ćwiczyć i palić i pić
Wciskałem nam kit tak długo
Że sami zaczęliśmy kurwa nim być
I wiem że często udaję że
Nie istniejesz ale bez ciebie
Zazwyczaj wszystko wokół co było ze
Mną gdzieś przejebałem to trudne
Ile razy jeszcze zbędę zastanwiał się
Kogo zobaczę w lustrze?
Chcesz się dowiedzieć co to sukces
A ja nabijam lufę aż usnę
Bo czasami bez nich już nie mogę spać
Za często musiałem zakładać ten
Syf na prawdziwą twarz
Zastanawiamy się oboje
Który to ja i któremu z nas
Moje ciało pozwoli dziś grać
Jesteśmy jednym i drugim tym lepszym tym
Głupim oboje musimy to pchać
Wybacz, że trzymam w szufladzie cię częściej
Niż słucham co do mnie mówisz
To pewnie ze strachu przed tym
Że przejmiesz kontrolę i nigdy nie wrócisz
Zawsze się bałem emocji dlatego jesteś
Potrzebny mi kurwa jak nic
Jestem raperem, ty jesteś dzieciakiem
Co rzuca za trzy, zawsze musiał tak być

Chciałbym tylko żyć lecz coś mi zabiera tlen
Garść stabilizacji gdy oślepia mnie stres
Którędy wyjść to trudny wybór
Już za dużo syfu
Robię co uważam za dobre, tak walczę o tytuł
Chciałbym tylko żyć lecz coś mi zabiera tlen
Garść stabilizacji gdy oślepia mnie stres
Którędy wyjść to trudny wybór
Już za dużo syfu
Robię co uważam za dobre, tak walczę o tytuł

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

Dodaj rozszerzoną interpretację

Jeśli wiesz o czym śpiewa wykonawca, potrafisz czytać "między wierszami" i znasz historię tego utworu, możesz dodać interpretację tekstu. Po sprawdzeniu przez naszych redaktorów, dodamy ją jako oficjalną interpretację utworu!

Najnowsze dodane interpretacje tekstów

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować