Bonus RPK - Historia mego życia tekst piosenki (lyrics)
Bonus RPK [Oliwier Roszczyk] Warszaw, Polska 🇵🇱
[Bonus RPK - Historia mego życia tekst piosenki lyrics]
W głowie myśli tylko jak najdalej od kłopotów
Pieniądze są tam, gdzie jest dużo bloków
Ludzi centrum Polski, WWA
Spróbuj się tu nie pogubić
Gdzie człowiek zapierdala jak maszyna
A czas leci
Podwórka spustoszały, przed monitorami dzieci
Wskazówka się przesuwa, to już nie to
Co w pamięci nieważne jakie czasy, ważne
Że biznes się kręci
Pierwsze dwanaście lat wychowałem się na Woli
Wieżowiec 82 patronatem patologii
Zawsze byłem sam, bo prócz mamy w domu pusto
Szacunek do niej mam
Dziś rozumiem rzeczy mnóstwo
Klatka, podwórko tam pierwsze znajomości
Kołowaliśmy flotę na szlugi i słodkości
Aż w końcu nadeszła pora skuna
Mocnej zajawki
Kolejne wydatki na farby mieszanki
Na wszystko trzeba mieć
Ale co jak hajsu nie ma?
Chciałem deskorolkę i w
Skateshopie się ubierać
Pisać dobre zwroty tak jak Ci raperzy
Których płyty i kasety nie schodziły z wieży
Kupowane na Koronie i bazarku, na Ulrychowie
Hip-Hop, Hip-Hop zawsze tylko miałem w głowie
99' rok, 2000, w pogoni za tym słońcem
Pierwsze fanty z Tesco, nie pieniądze
Gdzie 155 miało drugi koniec
Jeździliśmy autobusem coś zajebać sobie
To początek kombinacji
Która weszła w krwiobieg
Ta adrenalina, nie do opisania człowiek
To historia mego życia
Nieustannej kombinacji
Wola - koło, bielańskie piaski
Wpadłem w te macki
W domu awantury, w szkole oceny słabe
W końcu moja mama przestała dawać se rade
Krzyki, groźby, prośby poszły na marne
Ulica - drugi dom, środowisko kryminalne
By uchronić mnie, do żyda poszło mieszkanie
Wyprowadziliśmy się tam
Gdzie pierwsze nagranie
Warszawa Bielany Chomiczówka Piaski
Mieszkałem u babci pierwszy
Rok od przeprowadzki
Zanim matula rozkminiła nowy klawisz
Wszystko na kredycie, a Ty jak se radzisz?
Przyjrzyj się kobiecie
Która spełniła marzenie
Nowy blok, inne życie, ale puste kieszenie
Skończyłem podstawówkę
Weszły czasy gimnazjalne
Największy okres buntu jaki w życiu miałem
Pierwsza waga w sądzie, w wieku lat trzynastu
Wymuszenie rozbójnicze to był tylko zwiastun
Sprzedał mnie koleżka za 50 złotych
Chuj Ci w dupę konfidencie
Jak słuchasz tej zwroty
Za łzy matki, izbę dziecka, poszargane nerwy
Powinieneś skurwysynu stracić wszystkie zęby
Przypał jak domino i nagle sprawy cztery
Ominęło mnie schronisko, uniknąłem przerwy
Jestem szczery, tylko Bogu dziękuje za farta
Nie poszedłem leżeć, to dla mnie druga szansa
Dla szesnastolatka z wielką wiarą w siebie
Skończyć normalną szkołę
Nie szurać po glebie
Powyciągać wnioski na podstawie przeżyć
Monolog wewnętrzny
Tak by na lepsze się zmienić
Docenić pewne rzeczy i przejrzeć na oczy
Nie popełniać błędów
Się w kłopotach nie pogrążyć
Nowy patent na życie, zdobywanie formy
Na siłowni wciąż rekordy, szkoła, dupka
Tryb spokojny
To historia mego życia
Nieustannej kombinacji
Wola - koło, bielańskie piaski
Wpadłem w te macki
Trochę się zmieniło, po jakichś dwóch latach
Osoba jedna z najbliższych jest
Teraz w zaświatach
Niestety moja babcia, co zawsze była za mną
I modliła się o to bym nie wjebał się w bagno
To odbiło się gniewem i stało motywacją
Inwestycja w studio była dobrą transakcją
Przestałem podjeżdżać
Skupiłem się nad kartką
Nad kreowaniem stylu i historią
W niej zawartą
Ostrą kombinacją sosu na wiecznym oriencie
Ryzyko podjęte, jakby co morda na pieczęć
Wszystko biorę na siebie, albo się wykręcę
Dobrym farmazonem jak mi skują ręce
Pierdolone gnidy, gliny z plasteliny
System inwestuje w diabła
Nie w biedne rodziny
To jak psy postępują to są kurwa kpiny
To nie pusta nienawiść
Nie ma nic bez przyczyny
Pamiętam tą przekopkę glanami po korpusie
Jak mnie potraktowały mundurowe strusie
Niby prawa stróże, chuj wam w dupę śmiecie
Za bezwzględność i brak
Zasad jebani będziecie
Dobra szkoda słów, a wracając do tematu
Maniurka se poszła w chuj
Ja obrałem nowy status
Przewodnik wartości i przekazu na bicie
Wiem ile warte słowo, ile warte życie
Mam 21 wiosen w sobie doświadczeń bagaż
Wielką moc do zajawki, by te rymy składać
I się nie poddawać, chociaż bywa ciężko
Konsekwentnym krokiem idę po zwycięstwo
I tak rok za rokiem, oby lepiej było
Póki co najskrytsze marzenie mi się spełniło
Mieszkam sam, progres mam
To się nie zmieniło
I choć nie raz na krawędzi oby się farciło
To historia mego życia
Nieustannej kombinacji
Wola - koło, bielańskie piaski
Wpadłem w te macki