Bonus RPK, Plus (PL) - Nie zhańbię tekst piosenki (lyrics)
Bonus RPK [Oliwier Roszczyk] Warszaw, Polska 🇵🇱
[Bonus RPK, Plus PL - Nie zhańbię tekst piosenki lyrics]
Doceniam co ktoś robi dla mnie
Pochodzę z podziemia, gdzie podjąłem
Walkę już jako małolat, bijąc się o prawdę
Idąc po sukces czułem pogardę
Musiałem zawiść strawić
Przyjąć na gardę, się
Przeciwstawić tej kurwie
Jaka nienawiść jest uwierz, nie było łatwo
Hardcore to w sumie codzienność
Podchodzę czujnie do życia
Choć nieraz ziom cierpię tu na bezsenność
Nie wszystko mi jedno, przetrwać to sedno
Idąc po sukces poczułem niepewność
Ciągle kurestwo podrzuca kłody
Nie strasznie mi schody pod górę w ogóle
Bo jestem oswojony z bólem, mimo że ciężko
Kroczę zwycięsko męsko znaczy z honorem
Nigdy nie zhańbię go ziomek
Bo dla mnie to on jest przykładem i wzorem
Własnym wyborem
Oręż mej duszy to myśli na bitach
Mimo iż jestem przegranych bitwach
To wierzę, że uda się wygrać tę wojnę
I wróci do mnie wszystko co dobre swoje
Swoje działania dedykuje bliskim
Zapewnić byt im jest nie lada sztuką
Wiesz co wyróżnia charakter mężczyzny
Być sobą i swoich nie robić w bambuko
Wtedy, gdy krucho, poznasz przyjaciół
Żeby zasłużyć na szacun
Trzeba przysłużyć się bratu
Kiedy ma problem naprawdę, naprawdę
Ja wiem co jest cięte jak skalpel
Czując ich spojrzenia na mnie
Zakładam kaptur na banie
Bo mają mnie ciągle na oku jak stalker
Chcieli uśpić moją czujność
Wciskając kolejną bajkę
Chcieli uśpić moją czujność
To przerysowane jak jebany Marvel
Ja wiem co jest cięte jak skalpel
Czując ich spojrzenia na mnie
Czekają na moje potknięcie
Ale imienia tej ekipy nie zhańbię
Chcieli uśpić moją czujność
Wciskając kolejną bajkę
Chcieli uśpić moją czujność
To przerysowane jak jebany Marvel
Mają mnie na oku jak stalker
Coraz częściej patrzę na zegarek, bo wiem
Że nic nie jest na stałe
I być może to naiwne
Ale w głębi duszy nadal mam wiarę
Modlę się tylko o zdrowie rodziny
O resztę zawsze sam dbałem widziałem dno
Widziałem dno i kurwa nie
Mogę się tam znaleźć
Pozostaje już ponad tym, to co było wtedy
Biorę dziś na dystans w okół te same klapie
Ziomy chcą wysokich lotów
Ale nie mogą się wyrwać
Ziomy chcą wysokich lotów
Ale system podcina im skrzydła
Ja nie mogę patrzyć jak dzieje się im krzywda
Podczas kiedy życie ludzi mierzą
Tutaj w pierdolonych liczbach
Co? Czasem mam wrażanie
Że komuś jest to na rękę
Obserwują nasze ruchy codziennie
Jakby tylko liczyli na potknięcie
Każdy chce poczuć ten jebany spokój
Zamiast martwić się co jutro będzie
Dobre miny do złej gry
I jeszcze gorsze intencje ale
Ja wiem co jest cięte jak skalpel
Czując ich spojrzenia na mnie
Zakładam kaptur na banie
Bo mają mnie ciągle na oku jak stalker
Chcieli uśpić moją czujność
Wciskając kolejną bajkę
Chcieli uśpić moją czujność
To przerysowane jak jebany Marvel
Ja wiem co jest cięte jak skalpel
Czując ich spojrzenia na mnie
Czekają na moje potknięcie
Ale imienia tej ekipy nie zhańbię
Chcieli uśpić moją czujność
Wciskając kolejną bajkę
Chcieli uśpić moją czujność
To przerysowane jak jebany Marvel
Mają mnie na oku jak stalker
Wokół intrygi, na rzygi się zbiera
Przekaz i tak tylko do tych dociera
Co myślą tak samo jak ja w różnych sferach
I wiedzą co znaczy się odbić od zera
W genach człowieka wartości doceniam
Serce z kamienia, nie moja bajka
Ważna jest dla mnie dobra energia i karma
Która jak bumerang wraca
W klipach, w kawałkach, o co tu kaman
Wszystko to w ramach dobrej intencji
Chcę byś pozytyw pobierał z treści
Być albo nie być - Bonus jak Szekspir
Dlatego wjeżdżam w to życie jak
Taran, na tych, co psioczą, kindybał wywalam
Nie skalam swej pliki, głośniki odpalam
15 lat w branży rap zapierdadam
Więc rozpierdalam, wiem, że to drażni
Niektórych wodzi moc wyobraźni
Chcieliby zabrać mi talent i pasję
Wpierdolić na przymusowe wakacje
Gdy na to patrzę, mam różne odczucia
Nie kumam skąd tyle jadu jest w ludziach
Dobrze, że są jeszcze ci, którym ufam
Łączy nas więcej niż hajs i wóda
Nigdy po trupach do celu nie szedłem
Sztukę przetrwania znam biegle
Nieraz bywałem rozbity jak kręgle
Ważne jest obrać właściwą strategię
Idę przed siebie jak lokomotywa
Pod presją wroga wciąż płytę nagrywam
Co dnia milicja obcina jak
Stalker, piętno za prawdę, nie handel