Bonus RPK - Weekend z życia dilera tekst piosenki (lyrics)
Bonus RPK [Oliwier Roszczyk] Warszaw, Polska 🇵🇱
[Bonus RPK - Weekend z życia dilera tekst piosenki lyrics]
Długa była noc, to już piętnasta godzina
On wstał, niewiele kimał, patrzy w słuchawę
Od osób trzech trzydzieści nieodebrane
Noż kurwa, to ci, dzięki którym on zarabia
Szkoda myśli se, ale humor mu poprawia
To, że sobota jest i wieczór się zbliża
Liczy na wampira co kira jak wpada w wira
Przerwana cisza pod blokiem czeka taryfa
On wsiada i drzwi zamyka
Ustawka, trójka szarpana przez harpagana
Dwa dni, jego kichawa biała jak ściana
Na głowę po kilka samar, melina z rana
Masz tydzień na spłatę siana, pozdrówka nara
I śmiga cierpem z powrotem
Dwudziesta pierwsza
Nokia, melodia dzwoni, ktoś znów chcę węża
30-stka gwarantowana padnie tej nocy
Ich melanż do jego mana tak to się toczy
Niejeden gotuje cracka dla większej mocy
Świadomy jak ta zabawa się może skończyć
Wszystko się może zdarzyć, weekend dilera
Kogoś kieszeń uwiera, noc nie umiera
Melanż 24 w mieście co nigdy nie śpi
Życie, życie, dragi, flota ludzi nęci
Obrał kierunek magazyn, uzupełnia zapasy
Szare ulice Warszawy dziś trasą jego pracy
Tranzyt między magazynem a klientem jest
Jeszcze wcześniej spore zamówienie pęknie
Pięknie, jaźwa uśmiechnięta
Cyfry w bani liczy, by się nie przeliczyć
Zgarnąć sos nie wyjść z niczym
Koks, koks, koks, weekend z życia dilera
Diluję, więc zyskuję, Ty tracisz
Bo jedziesz w melanż
Wiesz, że kolędnicy ze stolicy
Lubią się zniszczyć
Weekendowe balażki, wóda, jointy
Z sniffem whisky
Sobotnia noc się kończy, już zmęczony
Mętny wzrok jego patrzał podkrążony
Wita niedzielny poranek, co, co jest grane
Chociaż pełne kiermany, w bani paranoja
Zamęt wbija
Na bazę myć, spać, zasuwa zamek, liczy sos
Wszystko się zgadza, teraz spanie
Wszystko się może zdarzyć, weekend dilera
Kogoś kieszeń uwiera, noc nie umiera
Melanż 24 w mieście co nigdy nie śpi
Życie, życie, dragi, flota ludzi nęci
W czwartek odebrał temat, pakę nochala
W tydzień to opierdala, bo zapierdala
Musiał wszystko pociachać, dokładna szala
Skala w chuja nie wali, wszystko się zgadza
Taka jest jego praca, to się opłaca
Dla niego, dlaczego? Nie pytaj, posłuchaj
Każdy ma życie i swoją drogę
Jak się prowadzi, jak poradzi sobie
To sam wie i nikt mu nie powie, inaczej
Jesteś kowalem z towarem na chacie
Wybrałeś ten handel, więc znasz konsekwencje
I przypał prewencje wliczone w tą kwestię
Warszawski styl właśnie tak chłopaku
Ciemna Strefa sprawdź to rPK 2011 BGU
Zapach miasta latam za sosem latam za sosem
Betonowy busz, busz idę po drewno do lasu
Wszystko się może zdarzyć, weekend dilera
Kogoś kieszeń uwiera, noc nie umiera
Melanż 24 w mieście co nigdy nie śpi
Życie, życie, dragi, flota ludzi nęci
Ważne że biznes się kręci!