Bonus RPK, Damian WSM, Arturo JSP - Z deszczu pod rynnę tekst piosenki (lyrics)

Bonus RPK

Bonus RPK [Oliwier Roszczyk] Warszaw, Polska 🇵🇱

[Bonus RPK, Damian WSM, Arturo JSP - Z deszczu pod rynnę tekst piosenki lyrics]

To były stare czasy, 90-te lata
Inaczej to wszystko wyglądało za dzieciaka
W obdrapanym bloku obdrapana klatka
Historia mego życia oparta jest na faktach
Już były pierwsze szlugi
Już była pierwsza trawka
Pierwsza wpadka, smak procentu i zajawka
Niestety tak jak wielu w
Życiu popełniałem błędy
Musiałem zrozumieć to, by wprowadzić korekty
W oczach obraz, ja z koleżkami na schodach
Wtedy nie wiedziałem
Że wjebałem się w ronsona
Jak nie było gazu to wdychałem dezodorant
Jedenaście lat, głupi ze mnie był małolat
Nie liczyłem się z tym
Że mogłem przedawkować
Myślałem, że to fajne wszystko
Chciałem testować
Dobrze wiem co znaczy patologia człowieku
Spróbuj się wydostac z niej


W tak młodym wieku
Z deszczu pod rynne znaczy z Woli na Bielany
Miałem trzynaście lat i codziennie najarany
Latałem tu i tam - tak wykonywałem plany
I nie przeszkadzały mi w tym puste kiermany
Wtedy już wiedziałem
Że twarde nie są dla mnie co z tego
Że nie ćpałem skoro dalej tkwiłem w bagnie
Chciałem być niezależny, dostałem propozycje
Wiedzieli, że nie sprzedam i
Że pierdole policje
Myśleli, że mi wejdą na głowę skurwysyny
Za darmo ostry wpierdol z
Ostrym nożem przy szyi
Na koniec tego wszystkiego mnie naliczyli
Jednak tylko do chwili, bo się przeliczyli
Jako czternastolatek miałem bagaż sporawy
W sądzie sprawy, w szkole uczeń słaby
Dziś nie przestaje żyć, nabrałem wprawy
Z deszczu po rynnę, urok szary Warszawy

Kiedyś inne były czas, brak kasy i głupoty
Twardy narkotyk po nim jak roboty wygrzany
Następny nie przespany tydzień
To były puste czasy które nazywałem Życiem
Na kredycie wałek za wałkiem idzie
Ćpałem życie poznałem dziś inaczej widzę
Mało wiedziałem dorastałem coraz szybciej
Z deszczu pod rynnę się
Wjebałem nie gdzie indziej
Pierwsze balety na życie supermeny
Mit'subichi lofki tej dawki jedziemy
Afery nie ma co ukrywać będę szczery
Na klatkach zapach hery to
Codzienność jak afery
Pogniecione srebro bez bariery w samo sedno
Chuj z posypaną kreską na bloku szóste piętro
Kurewstwo na pewno nie wróży nic dobrego
Lecz nie ma tego złego co
Na dobre by nie wyszło
Dzisiaj to wszystko wygląda inaczej
Zamiast heroiny ćpają dopalacze
Zamiast kokainy dostajesz jakiś badziew
Każdy chce zarobić na Twojej krzywdzie bracie
Z deszczu pod rynnę spod rynny na farcie
Nikt tu nie jest winny
Że dorastał w tym klimacie
W zasadzie rozumiałem sprawy
Nie zdawałem sobie
Dziś przy blancie ziomek co
Innego Tobie powiem
Wypije Twoje zdrowie nie wpierdalaj
Się w głupoty
Życie jak narkotyk i na skórze jego dotyk
Dotyk zła ja to ja
Nie świece przykładem daje dobrą rade
A co zrobisz lachę kładę

Jeszcze całkiem niedawno nim
Się wszystko pozmieniało
Zupełnie inaczej moje życie wyglądało
Lecz co się stało to już
Się nigdy się nie odstanię
Zaszło wiele zmian i nie tylko u mnie bracie
Patrzyli z góry na mnie
Oceniali zbyt pochopnie
Wróżyli z oczu same rzeczy najgorsze
Powiedziałem sobie, że tak dalej być nie może
Ale zanim to zrobiłem popełniłem błędy spore
Wjebałem się w kokę zajebałem przez to szkołę
Do dzisiaj kurwa za to pluje sobie w brodę
Ale dalej waliłbym po nosie
Gdyby nie pewne osoby co wtedy mi pomogły
Powiedziały: 'ziomek dosyć'
Obudziłem się z koszmaru i
Dotarło do mej głowy
Jakie wyrządziłem szkody narobiłem i kłopoty
Sobie i swoim bliskim
Dziekówka przede wszystkim
Dla tych, co ode mnie się wtedy nie odwrócili

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować