Kajman, Ola Zachariasz, PIH - Chciałbym tekst piosenki (lyrics)
PIH [Adam Piechocki] Białystok, Polska
[Kajman, Ola Zachariasz, PIH - Chciałbym tekst piosenki lyrics]
Chciałbym powrót do tamtych czasów
Do tamtych lat
Dużo się zmieniło, pieprzony czas
Chciałbym kiedyś
Jak kiedyś zanucił Szczepanik
Tak po latach wrócić do wspomnień naszych
Raz by wystarczył na chwilę się zapomnieć
Pograć w piłę z kumplami
Stanąć między słupkami w bramce
Między drzewami dziś wciąż tacy sami
Choć nie stoimy pod blokiem
I gole strzelamy tylko w szparę między nogami
I odwieczny problem dzieciaków kim być
Żeby żyć godnie i z rodzicami w zgodzie
Jeżeli tylko są wciąż gdzieś
To jest bez sensu dzisiaj
Gdybym mógł się cofnąć w czasie
Uniknąłby błędów Michał
Nikt by nie krzyczał, nie rozliczał
Że wychowała mnie ulica, że w szkole lipa
Że generalnie mają ze mną problem
Nie było fajnie gdy mama
Odkryła szufladę z ziołem
Kto by pomyślał wtedy
Że dziś zaśnie spokojnie
Już nie wytyka palcem
Choć czasem puka się po głowie
Czy dziś jest OK, mama?
Wiem, że czujesz ciężar tych dni
Szukasz w głębi serca tych chwil
Nie zapomnisz ich, o nie (nie zapomnisz ich)
Tak jak my, pomyśl o nich dziś
Wstaję z rana, myję zęby, podkrążone oczy
Przed lustrem po nocy, kurwa
Kolejne siwe włosy
Nie wpieprzy mnie w kompleksy żadna franca
Bo pali mi muszkiet i mam twarde jajca
Czas pamiętam jak idę do babci
Trzecie piętro, Mazowiecka, na stole kanapki
Siedzę w bezdennej wspomnień studni
Zamykam oczy, czuję zapachy z jej kuchni
I nic z tego już nie ma
Morze łez i tylko czarna ziemia
Pieniądze, sukcesy? Idź w pizdu, się ogarnij
Nie chodzisz w moich butach
Nie wiesz czego chciałbym
Gdzie się podziały te podwórka?
Te wszystkie dzieciaki siedzące na murkach
Już dawno zniknęło boisko, znajome ławki
A w ich miejscu dzisiaj zatłoczony parking
Stare czasy, chcę lecieć do nich, puść mnie!
Przede mną piłka, bramka i na twarzy uśmiech
Powrót do przeszłości
Ktoś powie: "Płytę zmień!"
Kiedy o tym wspominam, mam przechlapany dzień
Dziś wielu spotykam, powiedzmy Ola
Jest piękną kobietą i nie ma już twarzy konia
Słoneczny stok tamtych lat jeszcze raz
Być jak pierdolony Michael J fox
Chciałbym kiedyś wrócić tu i ruszyć znów
Na te osiedla, żeby wybudzić ze snu je
Moje miasto czuję każdym atomem
Kiedy wracamy na przejścia
Znów jestem ziomem a co, prawie trzydzieści
Z twarzy czterdzieści
Piętnaście we krwi i wciąż młody gniewny
Jest ten styl
Który może ci się nawet nie śnił
Kilkunastu w branży, krew z krwi
A mówili, że upadniemy
Hip-hop dla mnie to nie wszystko
Wielu z nich prysło tanią
Linią po lepszy byt, ziom
Większy zysk, yo! Lepszy zysk, yo!
A hip-hop? niektórzy włosy na żel i disco
Wiem, został im tylko seks z tanią dziwką
I sen o lepszych czasach, gdy mieli wszystko
Chciałbym kiedyś tylko, że nie da się