Ksiaze - aversion tekst piosenki (lyrics)
[Ksiaze - aversion tekst piosenki lyrics]
Pozwól mi odejść, bym mógł udusić ten bezwład
Kres? - Awersja lęk? - Awersja
Kulę się ze strachu
Że tu nie ma dla mnie miejsca
Drżysz bo brak w tobie autonomii
Licz na to, że następny raz już nie zaboli
Regulacja napięcia spiętrza się w
Cięciach na rękach
Chociaż przyczyn nie pamiętasz
Myśl czy nie utraciłeś już kontroli
Wyj jeśli niż spać, żyć wiecznie wolisz
Z wynaturzenia napływa ocean
Czarny - jak sama jego idea
Tych śmieci żal zbierać (żal)
Uśmiercić marzenia (tak)
A brak ich istnienia (brak)
Pozbawia nas tchnienia (jak?)
Wyrzutów już nie mam, wyrzucałem nie raz
I może czasami to robię do teraz
A teraz? Chodzę, szukam ich, zbieram
By brak empatii mnie nie mógł zajebać
Nie pytam o rady, bo nie ma kogo
Nie chcę rozmawiać, żyję pod osłoną
Wzrok śledzi wskazówki
Niech chwile mi trwonią
Płachtą awersji przykrywam świadomość
Zakrywam twarz, nie chcę by mnie widzieli
Poznali, mówili do mnie, że zapamiętali
To nawet nie gniew
Przerywam pytania w połowie
Nie znając treści odpowiadam: "NIE"
Czuję niechęć do ludzi, brzydzą mnie
Zaczyna boleć że każdego z nich nie
Mogę trzymać na kilometr
Jestem toksyczny, nie wytrzymasz
Wiąż sobie liny chcę odbierać krzyk ciszy
Dusząc nim endorfiny
Wziąłem chwilę na oddech
Już wytrzymać nie mogłem
A w tym wszystkim najgorsze
Że nie oni ze mną, a ja z nimi mam problem