LaikIke1, DJ Dobry Dotyk - Dystryktpin tekst piosenki (lyrics)

[LaikIke1, DJ Dobry Dotyk - Dystryktpin tekst piosenki lyrics]

Możesz mnie spotkać, jak mu hajs daję
Ale nie zobaczysz za co
Jeżeli Cię nie poznaję
Laikike1 ziom, sztryms jebać
Przesiaduję życie w parkach, bo lubię cień
Siemasz
Mówię - uważaj kubek, wóda, spliff teraz
Mam te skills co chołubię
Bo dał mi je melanż
Dla przyjaciół wiesz jak? już oni wiedzą
Dlatego jak słyszą "Laik"
To się ze mnie śmieją
Ale to dla nich, przecież nie dla odbiorców
Którzy wyrobią dowody
Jak Smark to już będzie oldschool
Masz i pomyśl o tej scenie z rapem
Gdzie w podsumowaniu roku wymienia
Się pięć kapel
Jeszcze śmigam na koncerty, ale tracę siłę
Żeby patrzeć na tych mc's sfochowane ryje
Co jest? hypeman mniej niż Ty utyka?
Zajeb jeszcze pięćdziesionę i to
Zwal na akustyka
To jest dalej w blokach, w blasku ulic
W połamanych sztosach i sznekach żuli, ej
W jej krągłych biodrach
Moich dłoniach na nich
I tych mordach, non-stop poobijanych za nic
Ten towar - on napewno wyśle Cię wyżej
Niż Hoffman
Którego może w ten weekend liżesz
I nie chodzi o bezczelność, zwykły konkret
Gnoje wpierdalają ścierwo pod moim oknem
Potem drą się ci gnoje, noszą na butach
Ludzi, którym kotlet każe na nich pluć
Ja jestem stąd wiesz, jaram szluga i tu stoję
Patrzę na zmyślony ból
Całkiem realnych pokoleń
Tych młodych pokoleń - wkurwionych jak Hulk
Ej Ty brat, brat
Gdzie jest wóda? Gdzie ten szmal?
Nie jest kolorowo
Underground nie da Ci zjeść
Ale da Ci wolność, to nie Making the Band
Raczej Live On Stage - chuj, że charytatywnie
Albo Open'er - między czerwcem, a lipcem
Gdzieś
Pięć dla tych, którzy sercem flow karmią
I nie ślą chui w dupę policjantom na głos
Nic za darmo - tego hardkor uczy
Ale uczy też ryj zamknąć, jak nie znasz ludzi
Styl nad banknot ziomuś, jadę z tym, bo lubię
Rookies walczą o deal
Ja się staram o szacunek
To jest team, wiem, ale czasem zapominam
Dlatego jak robię wstyd
To odciągnij mnie na bilard
Patrzę na tych ziombli
Co sprzedali się z mic'iem
Z wierzchu so clean, w środku Dirty Sanchez
Nie ma sensu się spierać
Kto robi to szczerzej ja te gęby wybieram
Których nie słyszę w eterze

Laikike1, chłoń te wersy jak gówniarz
Nie zarzucisz mi przynajmniej
Że się nie wyróżniam
Świeża krew, jedno-sezonowcy spieprzać
Uderzenie, które żre, jak woda królewska
Kultura miejska daje nam opcje
Możesz wrzucać srebra, albo wrzucać koks
Wiesz
Ja mam ten rap, tak że wrzuć go w umysł
A jak masz niunię
To się nie czaj i jej wrzuć co lubisz
Możesz mnie spotkać na brudnych winklach
Może nie wyglądam, ale mam ten styl
Grasz w ten syf też? to
Rzuć imię me na chodnik
Zmierz skalę mojego "być"
Szerszego od Twoich spodni
Jak chcesz to mnie wytnij
I tak wrócę jak brown
Nie ukryjesz wątów bliskich
To się ciągnij łajzo
Ten track i flow kipi, bo dla ulic mam miłość
A Ty siedź dalej w tipi i przytulaj Centrino
Laikike1 synek, z tym się musisz urodzić
Teraz wyjdę
A Ty schyl się i weź szczękę z podłogi

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

Dodaj rozszerzoną interpretację

Jeśli wiesz o czym śpiewa wykonawca, potrafisz czytać "między wierszami" i znasz historię tego utworu, możesz dodać interpretację tekstu. Po sprawdzeniu przez naszych redaktorów, dodamy ją jako oficjalną interpretację utworu!

Najnowsze dodane interpretacje tekstów

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować