LaikIke1 - Ikon #1 tekst piosenki (lyrics)
[LaikIke1 - Ikon #1 tekst piosenki lyrics]
Porozpierdalać w pył, ten joint to Daytona
Coś nauczyło mnie żyć
jak krew ciekła z wolna
I kiedy odszedł wstyd
Strzepnąłem pył z kolan
I byłbym zapomniał, ale ból zbyt zachwycał
I nie życzyłbym tych doznań
Jakbyś znów miał zapytać
Trial by fire, Naje zmieniłem na DMs
Na bliznach zrobię dziary
Bo nie lubię na nie spojrzeń
A wspomnień nie spalę zasłużyły
Na kilka kropel wiary w to
Że chcą mnie ostrzec
Laik Ikon, nowy start, victory lap
Jadę z mantrą AF, victory squad
Jak Dido i Em moje miasto trochę dziwnie
Od lat kosi fejm jednym kryształowym singlem
Czuję wszystkie blaty, kontuary i dziuple
Składam kciuki na stygmaty i
Wysyłam tam sutrę
Jebać każdy lot, za który
Płacisz własnym skrzydłem, powtórz!
Jebać ten rok, jak dla
Ciebie nie był mistrzem, powtórz!
Jeszcze zgarniemy sztos
Widocznie mamy czas na postój
I jak to szron
To jutro z nami stanie w ogniu
Jebać każdy lot, za który
Płacisz własnym skrzydłem, powtórz!
Jebać ten rok, jak dla
Ciebie nie był mistrzem, powtórz!
Jeszcze zgarniemy sztos
Widocznie mamy czas na postój
I jak to szron
To jutro z nami stanie w ogniu
Żabson to nie raper, Multi to nie raper
Bedoes to nie raper
Więc ja nie mam nic do nich
Schafter to nie raper
W ogóle żaden z tych gnoi
Na naszej mapie nie ma takich miejsc jak oni
Bloki dalej łamią nogi i sny
Przez wory w klatkach
Wszyscy niebieskoczerwoni jak
Kotyliony Trumpa
Kwit nie ma wagi sztab jak papierowa barka
Rozłazi się na strony jak
Haft na fake trademarkach
Bloki mam za mną jak nigdy, czyli jak zawsze
Wypierdalasz stąd bez ksywki, czyli mam rację
Nie wyciągasz z kielni wit?
Ty czyli masz kastet
Ale za to odsłonięty pysk! I jest po walce
I takie dni cię wciągają do bagna
To już nie sprint, to maraton od dawna
Szukając sił tak naprawdę chcesz światła
A nie ma z kim za to się kurwa zabrać
Jebać każdy lot, za który
Płacisz własnym skrzydłem, powtórz!
Jebać ten rok, jak dla
Ciebie nie był mistrzem, powtórz!
Jeszcze zgarniemy sztos
Widocznie mamy czas na postój
I jak to szron
To jutro z nami stanie w ogniu
Jebać każdy lot, za który
Płacisz własnym skrzydłem, powtórz!
Jebać ten rok, jak dla
Ciebie nie był mistrzem, powtórz!
Jeszcze zgarniemy sztos
Widocznie mamy czas na postój
I jak to szron
To jutro z nami stanie w ogniu
Same shit different day? A-a
Rano otwieram oczy jakbym skakał po dachach
Stawiam kroki do szczęścia i
Się nigdy nie waham
Zerkać na zdjęcia, z kiedy miałem tu Dachau
Jaki w ogóle strach? Nie daję
Jebania o to dawno nie dam sobie szans
To skończę jak foto fantom
Jak nie dbasz o to-też luz:
Lepiej tak niż z wokandą
Menciu, pamiętaj: jak wjeżdżasz
To minds blown
Moje zajęcia idą pod dyktando karmy
Chcę ją rozjebać jak migranci saldo w Anglii
Może nie wymyślę chleba
Ale przejmę ci synapsy
Bo masz mnie zapamiętać
Jak pamiętasz o Vivaldim
Put your lighters up! Laik wrócił na rejon
Zaczynam grać, to mój czas jak kiedyś Venom
I słyszę wszystkie blaty, kontuary i dziuple
A znad nich swoich braci
Skandujących tę sutrę
Jebać każdy lot, za który
Płacisz własnym skrzydłem, powtórz!
Jebać ten rok, jak dla
Ciebie nie był mistrzem, powtórz!
Jeszcze zgarniemy sztos
Widocznie mamy czas na postój
I jak to szron
To jutro z nami stanie w ogniu
Jebać każdy lot, za który
Płacisz własnym skrzydłem, powtórz!
Jebać ten rok, jak dla
Ciebie nie był mistrzem, powtórz!
Jeszcze zgarniemy sztos
Widocznie mamy czas na postój
I jak to szron
To jutro z nami stanie w ogniu
Jebać każdy lot, za który
Płacisz własnym skrzydłem, powtórz!
Jebać ten rok, jak dla
Ciebie nie był mistrzem, powtórz!
Jeszcze zgarniemy sztos
Widocznie mamy czas na postój
I jak to szron
To jutro z nami stanie w ogniu