Lajt, Augustyn - Czy się nadaje? tekst piosenki (lyrics)
[Lajt, Augustyn - Czy się nadaje? tekst piosenki lyrics]
Czy się nadaję? No my się na pewno nadajemy
A więc nadajemy wow, wow wow, wow, wow
Ćpanie sieje spustoszenie i próbuje
Dookoła powykańczać wszystkich ziombli
What's up, homies?
Kiedyś do grania służył orlik
Dzisiaj do chlania i do ćpania służy orlik
Feta zdziera zęby tak jak drzewo kornik
Nerwowo żują Orbit aż wypadają plomby
Choć po ćpaniu sam zwiedziłem kilka orbit
Weź od dragów, mordo
Odbij jeśli masz niestrawności
Typy wydają parę koła na miesiąc na kokę
I wydają dużo płyt przez to
Twój idol bez białego nie jest w
Stanie zagrać nawet pół koncertu
Na klipie twarz blada
Że to chyba pogrzeb bez zwłok
Bezzwłocznie wyłączam to gówno
Jolo z tatuażem
Z makijażem, to dla nastolatek męstwo
Jak robiłem czwartą płytę, to mi się marzyło
Żeby wbić na scеnę
Ale w sumie to mi przeszło
Tak jak wiеle innych rzeczy
Które zjadła moja przeszłość
Piszę wersy te na krótko przed trzydziestką
Kryzys wieku średniego
Czternasty rok w podziemiu
Zdania nie zmieniam jak Korwin
Dla nich to lamerstwo świat pędzi jak NASCAR
Obudziłem się w dwudziestym pierwszym wieku
Ludzie nadal w maskach
Zło zasypało świat gruzem świat popieprzony
Jak oczy szeroko zamknięte z Tomem Cruisem
Czy się nadaję? Pewnie, że się nadajesz
Ja nadaję tak jak w radio
Chociaż nadają na mnie aż zdzierają gardło
Mimo tego
W moim sercu nadal świeci twoje światło
Czy się nadaję? Pewnie, że się nadajesz
Ja nadaję tak jak w radio
Chociaż nadają na mnie aż zdzierają gardło
Mimo tego
W moim sercu nadal świeci twoje światło (ej)
Robię tę muzykę, bo bez tego moje życie
By nie było moim życiem
Mimo tego, że nie żyję z tego
Że na beacie kładę
Takie pojechane linie, i pojadę
Sobie stylem, po to
Żeby ci debile byli tu za nami w tyle
I nie chodzi mi o pychę
No bo najedzonym synem Pana Boga to ja byłem
Ale boli mnie i winię
Ciebie stale, panie Peter
No i Tau'a rozliczę jak
Chada w "Czas rozliczeń"
Wjeżdżam w te ikonę myszką i naciskam delete
Nie ma tu dla śmieci
Miejsca na naszym pulpicie
Jestem kotem w butach
Z buta wchodzę w piaskownicę
Stłukę wam klepsydrę
Twój czas się przez palce sypie
I miesza się ze żwirkiem w
Tej kuwecie waszych istnień
Wieszam tam klepsydrę z waszym imieniem
Nazwiskiem a jak cię uraziłem
Dopisz do niej swoją ksywkę
I nadawaj dalej jak to żyjesz hedonizmem
Ej, mało brakowało, a się zabiłem
Ej, się ćpało, ruchało, bawiło się życiem
Ej, od paru gibonów po metylomorfinę
Eh, było się na dnie, a będę na szczycie
Przedwczoraj się mojej Courtney oświadczyłem
Się ucieszyli moi rodzice, jej rodzice
Chcę kontrakt w końcu dostać tu na płytę
Z moich skilli zrobić kwit ten
I zarabiać na muzyce (wow)
Wiem, że niemożliwe jest możliwe (wow)
Wierzę mocno w siebie, dalej idę (wow)
Wiele tu przeszedłem i zrobiłem
Jak to jebnie
Wtedy w końcu newsa o mnie da Popkiller
Czy się nadaję? Pewnie, że się nadajesz
Ja nadaję tak jak w radio
Chociaż nadają na mnie aż zdzierają gardło
Mimo tego
W moim sercu nadal świeci twoje światło
Czy się nadaję? Pewnie, że się nadajesz
Ja nadaję tak jak w radio
Chociaż nadają na mnie aż zdzierają gardło
Mimo tego
W moim sercu nadal świeci twoje światło
Czy się nadaję? Pewnie, że się nadajesz
Czy się nadaję? Pewnie, że się nadajesz
Czy się nadaję? Pewnie, że się nadajesz
Czy się nadaję? Pewnie, że się nadajesz