Maryla Rodowicz - Z sufitu tekst piosenki (lyrics)
[Maryla Rodowicz - Z sufitu tekst piosenki lyrics]
Gdzie czasem widać rzeczy sedno
Wystarczy długo się wpatrywać
Wtedy, gdy jest ci wszystko jedno
Gdy coraz mniej rozumiesz z tego
Co w życiu nam się zdarza
A czas wydziera dnie i noce
Jak kartki z kalendarza
Co z tą nadzieją, czemu wciąż
Jak zimne ognie gaśnie?
Czemu tak smutno wokół mnie
Choć się spełniają baśnie?
Bóg coraz bardziej roztargniony
Pewnie za dużo ma na głowie
A gdy na wysokościach zamęt
Czy spać spokojnie może człowiek?
Gdy ciemno, budzą się demony
Bezczelnie włażą wszędzie
A że się mnożą bez umiaru
To jeszcze ciemniej będzie
Co z tym rozumem, czemu śpi
Gdy tak potrzebny właśnie?!
Czemu tak głupio wokół mnie
Gdy się spełniają baśnie?
Mój anioł stróż się właśnie zdrzemnął
Ma przerwę w pracy aż do świtu
By jakoś przetrwać noc bezsenną
Czytam: "Nieznośną lekkość bytu"
Nade mną Niebo, wciąż gwiaździste
A we mnie mgła zwątpienia
Gapię się w sufit choć wiem dobrze
To nie najlepszy punkt widzenia