Miuosh, Piotr Rogucki - Traffic tekst piosenki (lyrics)
[Miuosh, Piotr Rogucki - Traffic tekst piosenki lyrics]
Gdy ekranu dotykam, gnijąc w korkach
Miejsca, w których zazwyczaj
Na ulicach kipi korporacji orgazm
Nie widać nas przez okna
Okna wież ze szkła i stali
Tacy jak ja i ty są nikim –
My to ci zbyt inni i ci zbyt mali
Ich świat się przewlekle chwali tym
Co wiecznie odpycha mnie od nich
Stoję nieprzytomny, gdy
Masy wyścig mija mój popluty chodnik
Podobno do siebie, jak nigdy wcześniej
Dwa tryby w tym miejskim bezsensie
Miałem szczęście być tu i pisać
Nie widząc nic z tego, co dzisiaj, nareszcie
Bogaci najgorszych dzielnic
Margines z amnezją na weekend
Miałem być lepszy, ważniejszy
Czym się różnię, grzebiąc w tym syfie?
Życie ulice mają plany, nie dają mapy
Wszyscy mamy to samo w głowach
Każdy z tym gdzie indziej trafi traffic
Trzeba się nauczyć oddychać na zapas
Jak kleszcze jak kleszcze
Przechowywać w płucach do ostatniej chwili
Powietrze powietrze
Deszcz tnie jak jebnięty już
Trzecią godzinę, ogarnia mnie wkurw
Mam puls wyższy niż empatię
I znane uczucie, że znowu coś tracę, spójrz
Noc ich wypluła pod galop świtu
Tyle lat każdy walczył o tytuł
Matka ze wstydu by padła –
Nic bardziej nie oszukuje niż prawda
Ruch znowu mnie spowalnia
Światła ostrzą sekundy
Chcę biec z nimi za zapachem krwi –
Toczący pianę i dumny spójrz w nich jak ja
Gdybym tylko umiał coś nagrać
Jak klony, każdy zniszczony
Czasem ktoś to lepiej ogarnia
Anarchia popycha mnie też tam
Dziwne miejsca w najgorszą porę
Zawsze chciałem normalność przestać
Niczego się bardziej nie boję
Biorą, co swoje zza szkła dla
Nich jestem jak nic miliony jest takich
Muszę być jak oni, skoro muszę być traffic
Trzeba się nauczyć oddychać na zapas
Jak kleszcze jak kleszcze
Przechowywać w płucach do ostatniej chwili
Powietrze powietrze