Oki - Bardziej Sobą Niż Kiedykolwiek tekst piosenki (lyrics)
Oki [Oskar Kamiński] Lubin, Polska 🇵🇱
[Oki - Bardziej Sobą Niż Kiedykolwiek tekst piosenki lyrics]
Powiem to patrząc się w oczy tobie
Inaczej, niż ci, co mówią o mnie
Poznałem paru debili, co chcieli sobą być
Ale przyszły pieniądze i niestety
Wyszło im odwrotnie
Dziękuję Szpaku za zwrotkę na
Singiel na debiucie
Ciągle pierdoli ta branża
Mogą siadać na fiucie
Czasami myślę o śmierci i
Wtedy chciałbym uciec
Mnie jeszcze dziara nie swędzi
A już się dławię tuszem
Mnie twoja suka nie kręci, a wysyłała pusię
To wszystko crazy
Od kiedy droższe logo na bluzie
Jak coś łaskocze cię w zęby
To lepiej zamknij buzię
Bo już przez takie ofermy
Któryś miał krew na buciе
Dosłownie przed wejściеm na
Scenę w Koszalinie
Ostry, wkurwiony podbił wyjaśniać
Czemu nazwałem go arlekinem
Dosłownie dziesięć sekund przed wejściem
Więc miałem wybór, ale jakbym
Wtedy wyszedł, mordo, byłbym leszczem
Organizator to widział, machnął Blakiemu
Żeby nie startował widziałem to
Bo byłem czujny jakbym rzucał towar
Jeśli w coś gram, to się nie bawię
Wiem co robię
Wyjaśniliśmy to głośno i po sprawie
Tak się buduje charakter, a nie w dupę włazi
Ty byś jeszcze opluł maczugę i połknął
Jak Oliwka Brazil mimo że jestem małolatem
Który ma na głowie kolce
Na nadgarstku rolkę
Diamentami chain wysadził
To jak mi miejsce się nie podoba
Nie będę tam łaził
Jak się komuś nie podobam
To niech się obrazi
Bober wtedy nie dissował
Pytasz skąd to wiem?
Pięć minut po premierze zapytałem, tłumaczył
Że nie teraz w DM'ach, dziewczyny
Które mi zrobią wszystko
Kiedyś w DM'ach machałem fiutem
One mi cipką ty masz problemy z zaufaniem
Bo kiedyś to wyszło
Wybaczyłaś mi to, więc jeśli nie zryjesz
Zapewnię Ci przyszłość
Trochę się wstydzę płyt poprzednich
Ale mam fanów, dla których to chleb powszedni
Mimo że o niektórych to jeszcze nie wiem
To proszę nie pytaj, co znaczy cztery siedem
Z Otsem i Igim miałem lecieć
Do Afryki, ale stwierdziłem
Że muszę dopierdolić te płytę
Poczułem się bardziej sobą niż kiedykolwiek
Mimo że na zaliczce straciłem
Twą potrójną wypłę
Mój ziomal przy mnie wyjął bańkę z kasyna
Odmówiłem mu stu koła
Żebym miał o czym nawijać
Więc zanim powiesz, że mi odjebało
Spod nosa gila se wytrzyj
Nie o hajs się tu rozbija
Tylko kto jest bystrzy
Bystrzejszy, no właśnie, kto jest szybszy?
Już się nie ścigam, lV karmi moje ego
Ile wydałem na to klocków
Dopiero se zdałem sprawę
Kiedy układałem lego ciągle w bani mama
Co czasami pożyczała sos do dziesiątego
Zawsze miałem na studio i coś zajebistego
A dla ciebie to nie hip-hop teraz
Bo wiemy jak się ruszać i
Nie zgrywa się menela
Bo boli cię kariera tego frajera Sobela
Bo boli
Że zwyzywał wtedy jakiegoś śmierdziela
Szczerze, kurwa, was nienawidzę, jak odjebał
To odjebał
Ty byś pewnie, debilu, płakał w materac
I nie ma czego wstydzić się
Sam robiłem tak nieraz
Ale jest czego się wstydzić
Bo jakby zrobił to twój ziomal
To byś powiedział: "Dobrze, jebać frajera"