Łona, Webber - Bez mapy tekst piosenki (lyrics)
[Łona, Webber - Bez mapy tekst piosenki lyrics]
Jest jakoś porannie zanadto
Tyle wiem, reszta jest dla mnie zagadką
Resztę póki co słabo przyswajam
Jak na przykład to
Jak znalazłem się na 9 maja
Co ja wiem o tym miejscu? Mało bezsprzecznie
Choć ta data brzmi jak koniec
Wojny w wersji radzieckiej, więc
Może to znak z tymi Rosjanami
Może to słuszność więc z 9 maja idę w Ruską
Dalej Powstańców Wielkopolskich
Choć mózg mi wysiadł
Im powstanie się udało w
Przeciwieństwie do mnie dzisiaj, więc
To musi być to, jestem prawie w domu
Idę dalej, wchodzę w Piastów choć
Prywatnie wolę Jagiellonów
I tylko ciągle nie wiem po co ten kurs
Czemu tak łeb boli
I czemu pulsuje z taką mocą mi puls
Odpocząłbym tu, lecz tu grunt grząski
Bo wszedłem na Narutowicza a dziś
Czuję się jak Niewiadomski
I nagle róg Narutowicza i 3 maja oraz błysk:
"Byłem tu niedawno, byłem tu wczoraj!
Co mnie tutaj zwiodło? Co ja
Tu robiłem?" szkoda rozkmin
Nic nie pamiętam, idę w stronę Niepodległości
(Aaa) może tam mi minie straszny ten stan
Na Bramie Portowej biorę kurs
Na Plac Zwycięstwa dalej Świętego Wojciecha
Tutaj leci mi łza już
Bo poznikały stąd wszystkie jego
Relikwie lekkich obyczajów
Przez Jagiellońską w Jana Pawła
Już tracę zdrowie
Bo wczoraj było tu Jedności Narodowej (Ej!)
Jak ja mam się w tym odnaleźć
Jak nie wiem co jest 5 a w słupku
Rośnie rtęć i najchętniej gdzieś
Tu bym zaległ
Na domiar złego nie ma tu cienia
Więc skręcam w Piłsudskiego
I przecinam Odrodzenia
A tu ironia losu wstrętna
Bo przede mną Szarych Szeregów
Kiedyś? Nie pamiętam
Ten krasnal
Który walił w łeb mnie ciężkim młotem
Co sekundę, równo co do setnej
Właśnie przestał toteż wszedłem na 5 lipca
Chyba nieroztropnie
Bo gnom zaczął grać na skrzypcach
Fałszując przy tym okropnie (Biada)
Skręcam w Pocztową opuszczony jak flaga
Mieszkał kiedyś tu mój ziom, wyjechał
Ale często wpada i dalej Mickiewicza w dół
Coś tłucze mi po głowie myśl
Że tu można było dojść krócej
"Iść prosto?" Później wykształcę ten nawyk
(Aha)
Póki co mijam Bohaterów Warszawy i dalej
Skręcam w Soplicy i aż trudno uwierzyć
Ale to słowo wywołuje u mnie
Wstręt i to świeży
Dalej Gorkiego i jakbym siły
Rzeczy nie doceniał
To siłą rzeczy doznaję olśnienia
I wraca cała pamięć i
Wszystko pasuje jak ulał
Zostawiłem tutaj wczoraj furę
I poszedłem hulać