Płomień 81 - Mieszkam w mieście tekst piosenki (lyrics)
[Płomień 81 - Mieszkam w mieście tekst piosenki lyrics]
Wiem jaki jestem, bo patrze w lustro
I wiem jakie jest miasto, bo w nim żyję
Ursynów lokalizacja z tym się nie kryję
Rąk nie umyje, kiedy nie trzeba
Wiem kto jest wróg, a kto kolega
Komu ufać warto, a komu nie koniecznie
Miasto z jednej strony spoko
Z drugiej niebezpiecznie nie nosze maski
Nie czekam na oklaski
Lubię fajne dupy i czarnej płyty trzaski
Domowe imprezy i imprezy w
Klubie to właśnie lubię to właśnie lubię
W mieście się nie zgubie, to jasne
Jak płomień
Który zawsze będzie ogrzewał twoje skronie
Tak, jak jest miasto są jego uroki
Nigdy wille, od początku betonowe bloki
Problemów potoki płynące właśnie tutaj
Temat jest poważny
Więc weź się nie wygłupiaj
Weź się skoncentruj właśnie nad tym
To nie fikcja, to są fakty
Tu mam swoje miejsca swoje sprawy i przejścia
Osobowość która kształci
Rzeczywistość miejska
Tu mieszkam w bloku zamieszkując mały pokój
Tu jestem od początku od
Pierwszych moich kroków
Na progu tego miasta no i jego uroków
Nieznanych kolei losu, które budzą niepokój
Wrogów których mnóstwo wśród szarych ulic
Dużo hip-hopu, który nerwy moje tłumi
Spokój stawiam opór
Nie chce się podporządkować
Wielka metropolia, która tajemnice chowa
Zobacz to miasto na które Płomień świeci
Nie dla bananowych dzieci to podwórkowi poeci
Dwóch kolesi spoko bez stwarzania pozorów
Uliczników, z których niektórzy są
Nimi z wyboru
Wydając pieniądze zajebane rodzicom
Wszędzie się tym szczycą, że niby żyją ulicą
To codziennie oglądam, tak właśnie to wygląda
Różne grupy społeczne o różnych poglądach
Spoglądam na ludzi podobnych do siebie
Jak klony
I patrzę na to miasto, które zbiera plony
Mieszkam w mieście
To właśnie lubię, to, to właśnie lubię
Mieszkam w mieście
To właśnie lubię, to, to właśnie lubię
Mieszkam w mieście i znam jego uroki
One nie przemijają łatwo, jak obłoki
Jest ich mnóstwo nawet nie da się wyliczyć
Działasz sam, albo na znajomość liczysz
Siedzisz w ciszy, albo spokój niszczysz
Nigdy nie wiesz człowieku
Co w trawie piszczy
Ile marzeń się ziści, ile w gruzach legnie
Wiele ludzi nawet nie wie dokąd biegnie
Czy potrzebnie, czy to w ogóle ma sens
Przecież lepsza willa, posiadłość no i basen
A nie prawdziwe uczucia i czyste chęci
Ale tak już było, jest
Będzie - świat się kręci
Pędzi do przodu i nigdy nie przestanie
Naszych twarzy nie zobaczysz na ekranie
Najważniejsze jest granie i to na zawsze
Moje miasto, na które co dzień patrzę
Z chłopakami już od dawna piątkę przybito
Płomień 81 bistro się na incognito
To nie wszystko, jeszcze wiele moich ludzi
Ja się budzę, bo miasto tez się budzi
Szczycę się tym miastem które
Kształci mój charakter
Przemierzając podwórka osiedlowym traktem
Fakt faktem idąc zauważam wiele rzeczy
Jedni szczycą się bogactwem a
Innych bieda męczy szare bloki to jest
Obraz naszej rzeczywistości
Tło podwórek kontrastuje z
Życiem bogatych gości
Centrum miasta obserwuje pościg
Dla białej kreski
Portfele pełne pręgi i bananowe metki
Modelki w złotych koliach
Na ulicznych reklamach
Aluminiowa folia, opalana w bramach
Warszawska fauna i zaćpani gówniarze
Goniący krople browna dostarczające im wrażeń
Tyle marzeń wpływających na ideologie
Powiedz, czy jesteś gotów za to
Miasto skoczyć w ogień?
W mej osobie odnajdziesz frustracje ukrytą
INK ogień i to owiane tajemnicą
Mieszkam w mieście
To właśnie lubię, to, to właśnie lubię
Mieszkam w mieście
To właśnie lubię, to, to właśnie lubię
Mieszkam w mieście
To właśnie lubię, to, to właśnie lubię
Mieszkam w mieście
To właśnie lubię, to, to właśnie lubię