Slums Attack - Dom zły tekst piosenki (lyrics)
[Slums Attack - Dom zły tekst piosenki lyrics]
Każdy ma swą opowieść, nawet głupiec
Ignorant chciałeś mieć ciepły dom
A była zaniedbana nora
Nie będę wiecznie żałował
Że wylądowałem w bagnie
Przecież nie mogłem wybierać między
Normalnością a dnem
Nie zależnie od życzenia
Tak zależny od dorosłych
Którzy tak uzależnieni od
Tłumienia własnej troski
To brak kasy definiował
Poczucie bezpieczeństwa
Kiedy pojawiał się szmal
Szykowała się imprezka bez kolacji
Ale spokój i ta cisza przed burzą
Którą nie raz słyszał sąsiad
Który wiedział zbyt dużo
A gdy prawda wyjdzie na jaw będzie grubo
Znów się wkurzą
I zasłużą na opinie zadymiarzy
Znów ten rumor jak zachować dobry humor
Być życzliwym dla ludzi
Jak żyć w zgodzie z innymi
I zwyczajnie się nie kłócić
Dołóż krzyki i przekleństwa
To forma komunikacji
Jeszcze pięść i pełen obraz sytuacji
Wpadniesz w zachwyt to zły dom oraz pełen
Zakres środków wychowawczych
Ile dzieciaków w tym kraju
Przez to piekło przeszło, sprawdźmy
Nie jedna wasza pociecha zapragnie
Z domu uciekać choć jeszcze zwleka i czeka
Z nadzieją na zmianę, dzieciak
Na co dzień marzy o swoich
Trzystu milach do nieba
Bo dosyć ma już cierpienia, być albo nie być
Dylemat to dom zły, aha, aha
To zły dom, aha, aha, a to dom zły, aha, aha
To zły dom, aha, aha, a
Twój dom rodzinny to przeszłość
Tak rzadko wspominasz
Starych, którzy w poczwary zmieniali
Się po gorzale, jak Mary
Element kary za grzechy
O które wciąż dopytujesz
Za jakie grzechu odczuwasz ten
Koszmar na własnej skórze?
Tutaj tchórze sięgają po otępienie
Na co dzień szukają ucieczki w Goudzie
Straszy real na głodzie
I tak omija przechodzień zaszczane
Zwłoki z chodnika
Które próbuje pozbierać dzieciak co płacze
To schiza gdzie tu logika w rodzicach
Powinien znaleźć oparcie
A koszmar ma już na starcie i
W nocy moczy się w gacie
Los na kolana go rzucił
Od małego tak cierpiał
Świadek degrengolady z punktu
Widzenia berbecia jak na złość ręka
Kobieca sprawiedliwość wymierza
Wyrasta w przemocy dzieciak, ojciec schlany
Odleciał
W tych trudnych dzieciach jest siła o
Jakiej może nic nie wiesz
I powierzchownie oceniasz
I porównujesz do siebie
Co sprawia, że ludzie błądzą
Pastwią nad własnym dzieckiem
Nazwą chodzącym nieszczęściem
Jeszcze przed jego poczęciem
"Jakoś to będzie" - powtarzał
Te słowa tysiące razy
Za każdym razem, gdy zbierał te razy
Bo się odważył w odezwach na jego twarzy
Próżno szukać emocji
Tylko siniaki i oczy, wzrok szukający pomocy
Nie jedna wasza pociecha zapragnie
Z domu uciekać choć jeszcze zwleka i czeka
Z nadzieją na zmianę, dzieciak
Na co dzień marzy o swoich
Trzystu milach do nieba
Bo dosyć ma już cierpienia, być albo nie być
Dylemat to dom zły, aha, aha
To zły dom, aha, aha, a to dom zły, aha, aha
To zły dom, aha, aha, a