Slums Attack - Jeżycka klasyka tekst piosenki (lyrics)

[Slums Attack - Jeżycka klasyka tekst piosenki lyrics]

Nie wiedziałem w jaki sposób to zrobię
Ale wiedziałem, że nie dam się wiesz
Nie przegram mojego życia

Niejednego z moich kumpli bez
Pardonu nazwiesz żulem
Każdy z nich tu stosuje
Od zawsze opcje bullet a ja się dobrze czuję
W swoim środowisku wierny
Ulice z krwi i kości chcesz to
Czuj się od nich lepszy
Ja nie dałem tutaj odczuć
Żadnemu z moich ziomków
Bo demonstrować siłę mogę takim
Jak ty gnojkom od lat funkcjonuję w tych
Dwóch światach naprzemiennie
Dziś melina, jutro salon
Bo prawdziwość siedzi we mnie
Bo nie muszę nic udawać kult
Piękna czy też sława
Wciągają zaraźliwie tych bez charakteru zasad


Nawet gdy byłem chudzielcem na
Dzielnicy byłem wielki
Nie ma miejsca jak dom
Ziomek nie ma stąd ucieczki
Pozostaję w dobrej formie chociaż
Standard życia lepszy
To w głowie się nie pieprzy
Nie chcę czuć się najważniejszy
Bo nie umniejszy twoich zasług dobry człowiek
Z którym co dzień zbijam piątki i
Na rogu z nim stoję

Chcesz przyjrzeć mi się z
Bliska to klasyka jeżycka
Znam tu każdego pyska
Dla nich od lat w tych rytmach
Z życia korzystam, portretuję rzeczywistość
Ulic na których przeżyłem i
Nie dałem się zamulić

Mam szacunek na dzielnicy i
Wszystko mi to styka
Wystarczy, że Jeżyce powiedzą że mają Rycha
Dbam o tradycje, podtrzymuję ten pierdzielnik
Cały czas kombinuję żeby
Nie opuszczać dzielni
Nie każdy ma tu bejmy jaki wzrost gospodarczy
To co widzę na ulicach
W zupełności mi wystarczy
Tu salonów ciążowych tyle co monopolowych
Tu nieznane są najnowsze trendy mody, kanony
Dzieciaki palą wąsy wciąż kurwy ślą donosy
A złodzieje piją wódkę po nieprzespanej nocy
Wzmacniają się przez nosy
To rzeczywistość posyp
Stosują uliczną przemoc której na
Co dzień masz dosyć
Co brama to melina to Jeżyce znasz klimat
Smak drin taniego wina co
Rusz rozbita rodzina
Której synonimem jest zacne słowo konkubinat
Złapany w sidła życia jeżycka siła

Masz tu moją własną
Interpretacje losu biedoty
Prezentuję nurt muzyczny który
Pakuję w kłopoty
Chcesz rynkowo zdyskontować modę
Którą zwiastuję
Prezentując nowe tracki niecny
Plan ci pokrzyżuję
Ekspresja chamstwa chuligaństwa na koncertach
Rynsztokowy język z tego
Chcesz mnie zapamiętać
SLU exa co na ciężkim rapie zna się
Nie przypadnę do gustu poniedziałkowej prasie
Próbowali mnie skazać na ostracyzm łajdacy
Pieprzę ich, wydaję płyty
Wciąż jeżdżę w trasy
Oto kamień milowy w dziejach polskiej muzyki
Mam dziś czelność tak twierdzić
Zgodny z prawdą przytyk
Ten co nie stroni od zadym ziomek
Na to nie ma rady bo nie wchodzę w układy z
Dziwkami jak tanie szmaty
Co bardziej przystępne tracki chcą
Grać w radiostacjach martwych
Zapomnieli o muzyce z
Zawartością serum prawdy

Myśmy walczyli, pazurami się chwytali tego co
Co mogliśmy mieć tutaj
To było kiedyś dla nas wszystkim
Te kurwa mury
Ten wiesz odpadające tynki w środku
Te zagrzybiałe kurwa mieszkania
W których ludzie gotują
Jedzą, śpią i próbują się kochać

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować