Slums Attack - Moralny upadek tekst piosenki (lyrics)
[Slums Attack - Moralny upadek tekst piosenki lyrics]
Daj mi szczęście, daj miłość, a dam wsparcie
Mógłbym przysiąc że tą świetlaną przyszłość
Którą z Tobą kreśliłem
Będzie jedynym celem, do którego dążyłem
Wciąż chcę zwyciężać, zachować sporo godności
By żaden z grymasów na
Twej twarzy nie zagościł
Ja duszę się jednocześnie chcąc tego!
Sam wybrałem! Dlaczego? Wierzyłem po prostu
Że będziesz jednym z niespalonych
Przeze mnie mostów a ja tworząc
Was wyniszczam – to nie tak oczywiste
Gdy nad kartka łapię iskrę, piszę
Pieprząc listę ten tekst kolejnym listem
Nie hitem jak sądzą
Choć pracą bezowocną tego też
Nie można nazwać nad ranem depresyjny lot
Znad kukułczego gniazda
Walczę z samotnością
Która tak często przeraża
Chociaż ludźmi się otaczam
Oddalam się od nich
Na życzenie własne znów mam
Pod stopami chodnik
Nowy świt, myśli nowe, nie walczę z chłodem
Głodem myślę o drugiej połowie
Co powiem jej wracając
Do tak zwanego świata żywych
I jaki tego wynik?
Czy prawdziwy ze mnie człowiek
Tak jak raper prawdziwy?
I kiedy szczęśliwym po wsze czasy już będę?
Gdy zaszczyty zdobędę? Przecież nie
Lecę po nie pędem
Emocje, oto rewanż! To, co teraz powiem
Nie jest na sprzedaż
Bo to stało się nałogiem
Nie chcę bycia Bogiem, to absurd jest
Złowrogie
Myśli znów w głowie, sto procent patologia
W samym sposobie postrzegania tego świata
Fobia
Nie pomnażam pieniędzy, to nie mój styl życia
Od zawsze chciałem rapu
Na przewypasionych bitach
Więc odejść gotów tej! Ty
Tam! Ja Cię zapytam!
Czy Twym jedynym celem była nagrana płyta?
Czy wywiady, teledyski, koperty, oferty?
To są bzdur sterty, pamiętaj o tym zawsze
Bo rap na bicie popłynie
Bez zbędnych wyjaśnień!
(Bez zbędnych wyjaśnień
Bez zbędnych wyjaśnień)
Moralny upadek – to notowań nagły spadek
Upadku mego świadek, tylko ja prosty sposób
"Moralny upadek" – słyszałem od wielu osób
Moralny upadek – o tym, jak stracić kręgosłup
Idol ćpunów, bandytów
Przeróżnych skurwysynów
Mam być dumny z tego
Synu? Kto naprawdę zrozumie?
To, co na bicie mówię, i czy z rapu odejdę?
Czy mam strzelić se w
Łeb? Zostać Kurtem Cobainem?
Czy przyglądać mam się biernie
Jak konsument to pochłania?
Dostać w zamian hałas? Porządliwe spojrzenia?
Wciąż tęsknie za zmianami
Jak pozbyć się cierpienia? (Jak?)
A to, do czego zmierzam
Jest nadal czymś niejasnym
A to protestem własnym
W pierwszej osobie gadam
Odrzucony, co odrzuca postulaty swego stada
Wciąż mam tak gadać?
Przecież głusi jesteście!
Skup się na tym tekście
Nie myśl o podtekście
Nakreślę grubą kreską, dam znać, że żyję
Jestem w tych zwariowanych czasach to
Już jest sporym sukcesem
Zawalczę ze stresem, ponownie stanę w szranki
Na słowa, na szklanki, opowiem
Czym jest obciach owal się zasmuci
Bo znów mam loxa w nozdrzach
Nazywaj to, jak chcesz, nawet autodestrukcją
Będę silny, dam se radę, wierzę w życie
Już za późno!
Skurwysyn to skurwysyn i nic tego nie zmieni
Ten świat mnie takim stworzył
Pasożyta nie wyplenisz
I spróbujesz mnie ocenić
Nic nie wiedząc na mój temat
Kolejny hipokryta
Który chce powielić schemat
Możesz się wybielić na tle mego upadku
Nigdy nie poznasz życia w
Tak zwanym półświatku
Życia w niedostatku pod tytułem
"Nóż na gardle"
O pertraktacjach z diabłem, paktach
Które zawarłem
Ave, ave! Na przekór wszystkim
Wszystkiemu jadę
Masz tu desperatę, moje drugie imię? (Ból)
Robię to od niechcenia, beztalenciom rośnie?
(Gól) ten jeden mówił "żul"
A tamten "degenerat" lubię, gdy widzisz we
Mnie uzdolnionego penera
Ja szacunku nie odbieram ludziom
Bliskim memu sercu
Choć nierzadko mam jazdy w
Stylu seryjnych morderców
Teraz moje jest na wierzchu
Nawet jeśli głazy w środku
Niech rap na bicie płynie
Bez dodatkowych środków
Moralny upadek – to notowań nagły spadek
Upadku mego świadek, tylko ja, prosty sposób
"Moralny upadek" – słyszałem od wielu osób
Moralny upadek – o tym, jak stracić kręgosłup
Moralny upadek – to notowań nagły spadek
Upadku mego świadek, tylko ja, prosty sposób
"Moralny upadek" – słyszałem od wielu osób
Moralny upadek – o tym, jak stracić kręgosłup
Styl pretensjonalny? (Jakie życie taki rap)
Pozmieniało się na lepsze
Lecz nie zmienił się mój świat
Pełen zalet i wad, kocham go (Nienawidzę)
Mam wiele nienawiści w sobie, tak to widzę
Obserwator? Uczestnik! W
Awanturach bezpośredni
Raczej aktywny niż bierny
Tracąc grunt pod nogami
Uciekam się do metod sprawdzonych, zbadanych
Na tych wychowany, sytuacjach, które straszą
Widza przed telewizorem ja na ty z horrorem
A w rapie z hardcorem, mam najebane w dekiel
A mym jedynym ziomem jest tłuczony Heineken
Tak mówią – niech mówią, niech piszą
W tym się gubią
Ja na takim farmazonie mógłbym
Dziś zarobić grubo to, co ty nazwiesz zgubą
Ja nazywam "przeznaczenie"
Przeznaczenia nie oszukam
Przeznaczenia nie zmienię
Szukam szczęścia jak każdy
Szukam swej szczęśliwej gwiazdy
Uciekam w świat fantazji, pokażę swe słabości
Przyznaję się do błędów
Do rozwiązań najprostszych
I nie dam Ci przykładu
Bo ze mnie żaden ekspert
Mam z rapem kartek stertę
To jest życia patentem
W skoroszytach zawiłości, to co we mnie
Wiele wspomnień nawet dla tych
Co oskarżą mnie o komercyjną zbrodnię
Bo tak jest im wygodnie
Modnie zrzuć mnie z piedestału
Mój rap na bicie będzie wciąż płynął pomału
(mału)