Slums Attack - Musisz przetrwać tekst piosenki (lyrics)
[Slums Attack - Musisz przetrwać tekst piosenki lyrics]
W tym miejskim buszu znajduje
Miejsce dla uczuć
Choć mogę ukłuć przez zawistnych wisusów
Tylko dlatego
Że spełniam marzenia mogę im współczuć
Ile minusów nazbierasz nie mi
Oceniać jestem winny
Bo zmieniam swe życie na lepsze, siemasz
I Ty się zmieniasz z dnia na
Dzień wczoraj to jeszcze ziomek
A dziś zawistnym kondonem, to jego nick name
Przydomek
Zakompleksiony matole, pierdole Twe paranoje
Wiarygodny na streecie
W showbizie zrobiłem swoje
Studyjny wyciek na płycie
Zaznaczę żyjemy godnie
Pierdolę podłe żywoty
Tych co na dnie ponownie
Na swoją modłę układam plan na promocję
Znaczy żyć dobrze, eliminować problem
Niewiarygodne, że dopiął swego
Dlaczego udało się
Właśnie jemu, czemu my we wkurwieniu?
Przyglądam się rozwarstwieniu
Awansowałem społecznie
Od zawsze chciałem bezpiecznie egzystować
W tym mieście
Mieć własny metraż i częściej korzystać
Z życia i swobód być wolnym obyczajowo na to
Masz właśnie dowód bo jestem żywym dowodem
Mam niezależną swobodę
Swego zdania nie zmieniam
Nadal pierdolę modę życia szkołę przyjąłem
Chcesz to nazywaj matołem
Jeśli jesteś mądrzejszy to gdzie
Twój sukces po szkole
Ja nie z pardonem, patronem biedaków
Z nadziei znany
Twardy, zdecydowany, bo asertywni kochani
Od Poznania przez Stany tak kroczę
Zostawiam ślady
Wyjebany w salony, pseudo branżowe układy
Bałagan za kulisami z króliczkami playboy'a
Raczej Styl życia G'NOJA, Na serio
To moja zbroja
Jeśli nie masz wyboru pozostaje Ci przetrwać
Jeśli masz przejebane, to zęby zaciśnij
Nie płacz
Nie masz wyboru musisz przeżyć z nadzieją
Na poprawę swego losu to Twoje życiowe dzieło
Jeśli nie masz wyboru pozostaje Ci przetrwać
Jeśli masz przejebane, to zęby zaciśnij
Nie płacz
Nie masz wyboru musisz przeżyć z nadzieją
Na poprawę swego losu to Twoje życiowe dzieło
Na mnie klątwa nie ciąży
Tak jak na klanie Kennedych
Cieszę się tą złą sławą, choć żyje dobrze
Niestety zadym nie wszczynam i trzymam
Się jednej kobiety, mówię
Nie ćpam, nie piję, nie
Bije, tak żyję, skurwielu, uwierz
Gnojów nie lubię
Frajerstwa kręcili krzywe afery
Fałszywi kumple odbili pozostał
Ten człowiek szczery
Choć sprawiałem kłopoty to
Raczej nadal lubiany
Odmienne zdanie ma kolo co źle mi życzył
Skumałem
Przenigdy nie idź w me ślady w tej branży
Poryty dekiel
Chociaż szalonym człowiekiem, to sobie radzę
Mam fekiel nie zaniknie to z wiekiem
Szaleństwo z domu wyniosłem
Robiłem za tarczę matce
Gdy ojciec puszczał jej chłostę
I się podniosłem, jest postęp
Ciekawe co Ty byś zrobił
Gdybyś po ryju zarobił za chęć do życia
Bił rodzic zamierzam też być rodzicem
Nie chcę tyranizować
Znam dyktaturę tyranów - terror, dom, praca
Szkoła czas wyprostować te traumy
Rozliczyć złą przeszłość, poszło
Zamykam rozdział dzieciństwa
Wspomnienia wyparłem mocno
Nagrywam hardcory non stop, nadal pamiętam
Choć nie chcę
Rapoterapia na serce, przestałem krwawić
Co więcej dziś dam Ci lekcję jak zdobyć
Wszystko co niemożliwe
Jeśli nie masz wyboru to musisz przetrwać
Nie zginiesz
Jeśli nie masz wyboru pozostaje Ci przetrwać
Jeśli masz przejebane, to zęby zaciśnij
Nie płacz
Nie masz wyboru musisz przeżyć z nadzieją
Na poprawę swego losu to Twoje życiowe dzieło
Jeśli nie masz wyboru pozostaje Ci przetrwać
Jeśli masz przejebane, to zęby zaciśnij
Nie płacz
Nie masz wyboru musisz przeżyć z nadzieją
Na poprawę swego losu to Twoje życiowe dzieło