Slums Attack - No i co tekst piosenki (lyrics)
[Slums Attack - No i co tekst piosenki lyrics]
Zepsuta
Jeszcze nie La Puta z taką jak ta jest luta
Do domu nie wróci z buta
Nie proponuj jej tramwaju
Zwanego pożądaniem mimo że jest na haju
Sie poczujesz jak w raju
Kiedy chwyci Cię za prącie
Nie wyświetlaj jej tematu Twoich
Cyfer na koncie ty nie znasz się na sporcie?
Twój błąd! Łap nauki
Ona jak outsider a Ty żółtodziób, Rookie
Chcesz uniknąć tej muki? Myśl brachu, czuwaj!
Wiem, że serce twe nie sługa, ale moment
Choć słuchaj
Jeszcze jej nie pukaj bo to tylko hormony
Zbyt szybko z tempem zwolnij
Sprawdź popęd do mamony
Wybadaj małą sucz w oczach rentgen
Nie romans
Miłosny rezonans czas prześwietlić jej duszę
Zanim skuszę się muszę wiedzieć sam
Na czym stoję
Pomimo, że mi stoi od dłuższej chwili boli
To przeżyję dyskomfort, bo, po co mi kłopot
Na dłuższą metę bida (bida) , nowa intryga!
Na nic mi się nie przyda i oto zwrotki puenta
Chcę byś była normalna
Nie oryginalnie jebnięta
No i co? Chuj! Znów to samo? Gorzej!
W miłosnym horrorze, tak dłużej być nie może!
Znów na ciśnieniu, podkurwiony, to emocje!
Wpierw dialogi radosne
Teraz zaledwie szorstkie!
Wczoraj było tak dobrze
Dziś to nie takie proste! Relacje oschłe
Nikt z nas nie chce przykrości!
Oto męski szowinista z odrobiną wrażliwości
Suka to suka, zawsze okiem mruga
Zawsze zwilży usta w głowie liczona kapusta
A głowa pusta, no weź się z taką ustaw
Tak se gada, gada, chodzi
Kurwa przegląda się w lustrach
Intelekt ma nabyty a wrodzona tylko chcica
Piję ponad miarę, kiedyś skończy w Charcicach
Minę ma jak za karę, znów na fochu i z żalem
Z syndromem matki Polki
Jest chodzącym skandalem
Złożyłbym z niej ofiarę mym bogom, demonom
Wtedy, ziom co się z nią męczy
Byłby w raju jedną nogą
Nie chcę głupiej, chcę mądrą, chcę szczodrą
Uśmiechniętą która bez zahamowań wyjdzie na
Przeciw mym patentom
Chcę tylko jedną, tę odpowiednią
Dla niej oddałbym żebro
(I bym kurwa nie miał żebra)
Nieuczciwa sentencja, to kobieca sekwencja
Jak męska impotencja – cecha niepożądana
Daję, to chcę też brać w
Zamian ja tez mam wady, piękna
Jeśli mnie oszukasz, suko, bądź przeklęta
No i co? Chuj! Znów to samo? Gorzej!
W miłosnym horrorze, tak dłużej być nie może!
Znów na ciśnieniu, podkurwiony, to emocje!
Wpierw dialogi radosne
Teraz zaledwie szorstkie!
Wczoraj było tak dobrze
Dziś to nie takie proste! Relacje oschłe
Nikt z nas nie chce przykrości!
Oto męski szowinista z odrobiną wrażliwości
To o tych jest ten tekst, co męczą
Chcą katować wkurwiają moich ziomów
To słyszę w ich rozmowach
Syf zamiast mózgu, wzajemny brak szacunku
O skażonym gatunku, pęka nić porozumienia
Miało być tak dobrze
A z dnia na dzień się zmienia
Życie zmienione w schemat
Pamiętasz spontaniczność?
Radość, bezkrytyczność? Własny uśmiech
Na twarzy? Kiedy znów się przydarzy chęć
Na chwilę zapomnienia?
Kwestia przyzwyczajenia
Wyrwać się z odrętwienia
Co zabija w nas wszystko, męczysz się
Znów nie wyszło
Tak chcesz spoglądać w przyszłość
Masz tu fiasko, nie ognisko
Miało ogrzać Wasz dom
"Jesteś taki jak on!"
Ile razy to słyszałeś? Te wylewane żale?
Gorycz, skandale, piekło miłosnego związku
Ona dopierdoli, no to oddasz jej z nawiązką
No i co? Chuj! Znów to samo? Gorzej!
W miłosnym horrorze, tak dłużej być nie może!
Znów na ciśnieniu, podkurwiony, to emocje!
Wpierw dialogi radosne
Teraz zaledwie szorstkie!
Wczoraj było tak dobrze
Dziś to nie takie proste! Relacje oschłe
Nikt z nas nie chce przykrości!
Oto męski szowinista z odrobiną wrażliwości