Slums Attack - Prawdziwy rapper kłamca tekst piosenki (lyrics)
[Slums Attack - Prawdziwy rapper kłamca tekst piosenki lyrics]
U mnie sytuacja jasna
Ja w klubie często lubię
Być w otoczeniu własnym, spokojny, wyciszony
Wręcz osamotniony, a tu podbijają ziomy
Naćpane, najebane, kolejne mózgu pranie
Atakuje mnie z pytaniem, czy z serca
Czy komercja?
Chce rozkminiać mnie w tekstach
W intelekcie impotencja
Chce naprawdę mi ufać:
"Siemasz jestem Łukasz"!
"Tu nie masz czego szukać
W klubie same lamusy"
"Tylko ja się znam, mam plusy" nie wie
Że jest mym minusem
Chce częstować spirytusem rozcieńczonym
Z jakimś syfem
"Chodź, stuknij się kielichem"
Drugi ziom przepita szyja
Już podbija, browar z kija
Szybciorem go wymijam
Sytuacja mi nie sprzyja, nie chcą wierzyć
Że nie piję
Nie czuję się na sile" "No co ty kurwa
Wymiękasz?!"
Ja od tygodnia w trasie, nie opada im szczęka
"Chodź ponawijamy", chcą wiedzieć
Co w Poznaniu
Czy mam ich poczęstować ściemą na poczekaniu?
Zmyśloną sytuacją? Przecież oni
Się tym karmią
Skurwysynu, widzisz?! tu nie ma nic za darmo!
Uściski spotniałych dłoni
Gejzer nieświeżych oddechów
Opuszczam ich w pośpiechu
Ja nie do pogadania
Sytuacja mnie skłania do wzmożonego działania
I zmienia Rycha w drania – "Nie
Chce mi się z wami gadać!"
Mam stres przedkoncertowy
Chcę na sofie się ułożyć
Przedtem odlać się w zaciszu, w spokoju
Że z tyłu
Za plecami nie ma psycho i to by było wszycho
Za wasz stuff też podziękuję
Za plecami nazwiesz chujem i gwiazdorem
Bo nie umiesz zrozumieć i nie chcesz
Zmusić się do refleksji
Nie miej do mnie pretensji
Jestem tu dla Was
Lecz nie w każdej waszej kwestii
W skupieniu wysłuchuję twych
Życiowych problemów
I nie wiedzieć czemu znaleźć
Mam na to receptę
Skupieni niczym Karpow przy ważnej
Rozgrywce w szachy
Nikt nie chce palnąć gafy
Biegną po autografy
Ręce, kartki, czapki, nachy, t-shirty, bluzy
Kurtki
Bilety, "tu mi napisz!", "tu jebnij!"
"tu wrzuć mi!" szukam
Bezpieczeństwa furtki
Czy nie jebli mi komórki?
Buty mam zdeptane, tlenu mało
"masz bibułki?"
"Zajaramy?", "nie masz kany?"
"Kiedy gramy?", "My Cię znamy!"
Ten jeden chce mnie ściskać
Ale jest zbytnio nagrzany
I dwie panny się szarpią
Każda chce być najważniejsza
Damskiej bielizny kolekcja
Pro-koncertowa wersja
Pełna gama walorów, do wyboru do koloru
W różnym przedziale wiekowym
- matki, kochanki, żony
Ja nadal nie wzruszony
Tłum częściowo urażony
Wiem, będę spalony, gdy oleję ich na starcie
Dadzą spokój wówczas
Gdy na scenie dam im wsparcie
Wtedy z ich strony poparcie
Ludzie z wami jest ciężko
Więc może koncert zacznę
Będąc fajnym koleżką!
Do ludzkich serc chcesz zdobyć przepustkę?
Musisz być ziom niezłym oszustem!
Prawdziwy rapper kłamca! Tu nie
Ma nic na niby! Prawdziwy rapper kłamca!
Najlepiej nadgorliwy!
Prawdziwy rapper kłamca! Prawdziwy
Rapper zdrajca! Chcesz by ludzie Cię lubili
- musisz farmazonem trzaskać!
"Czy ziom Peja mnie pamięta?", "Małolat
Wiadomka!" ni chuj go nie pamiętam
Lecz witam go jak ziomka
Piątka, dwa browary, wiesz, leci rozkmina
"Chcesz? Mamy tanie wina!", "wiadomka
Ja rozpijam!" "Co u mnie? Zajebiście! Te
Dwie dupy widzieliście?
Kiedy przyjechaliście?"
"Już jakiś czas temu!" "Wiesz, ziom
Nikomu nie mów ale impreza konkret!"
Już rzucam oka kontem
Już z podpalonym jointem
Totalna integracja z moim starym
- nowym ziomkiem na freestyle przyszła pora
Coś nie tak przyrapował
Krzyczę "Wypas! Dobra szkoła! Ziom
Niebawem coś nagramy
Ja mam napięte plany, ale kiedyś się spotkamy
Coś zrobimy, radę damy! Uwierz ziom na słowo!
Zapierdalasz hardcore’owo HWDP! Wiadomo!"
"Podkopsaj jakieś zioło", jest wesoło
Wygrzewka czas picia, jedna zgrzewka
Jestem git nie wymiękam!
Łeb mnie napierdala, nagabuje mnie panienka
Się cieszę, przed nią klękam
Do złej gry dobra mina
"Barman nalej nam drina
Co pije ma dziewczyna?"
Jest zawodowski klimat
Tak impreza się zaczyna
Wiesz, ściemniłem tego typa
Jego demo jest straszne
Ale miał na głowie kaszkiet
Z nowej kolekcji Massa
Więc mówię, że jest klasa
Teraz Ciebie zapraszam
Nieczęsto mi się zdarza
Dziś mój kontrakt wygasa!
Mam kwitu, dużo kitu
Nasłuchasz się dziś mitów
Nad tobą mam przewagę, chcę skupić twą uwagę
W centrum jak Esko
"masz bluzeczkę niebieską?
Masz na mnie ochotę?
Uśmiechasz się zdradziecko!
Ile masz lat?" Przecież wiem
Nie jesteś dziecko!
Urocza z tą kiecką, lekko naćpana fetką
Chce wylądować miękko
Bo jest niezłą kobietką
Jej chłopak? Zalany, śpi
Wczoraj z nim zerwała
Chce bym ją pocieszył, na koncercie szalała
A tak w ogóle to przyszła tu przypadkiem
Nie słucha tego rapu, kręci ją co innego
Zna parę rzeczy, kilka tracków Tedego
Na bakstejdżach? Nic z tego
Woli coś dyskretnego
Intensywnego, coś intymnego
"Wiesz, o co biega?", "Ja wiem!"
"A kolega?" (też, też)
On na okazję czeka! Nie świruję, jest wporzo!
Dysponuje wolną lożą, właśnie pizzę dowożą
Siadamy, zamówione, drin za drinem, gadamy
Jesteśmy spoko, wszystkich wkoło ściemniamy
Jesteśmy gwiazdy, mamy do tego prawo
By widzieć Ciebie nagą, żebyście bili brawo
Jutro w następnym miejscu
Ściema z tą samą wprawą
Jak prawdziwy raper z prawdziwą oprawą
"Z bogactwem, sławą i wspaniałą zabawą"
Prawdziwy raper kłamca
Dziś wszystko nam wybaczą!
Do ludzkich serc chcesz zdobyć przepustkę?
Musisz być ziom niezłym oszustem!
Prawdziwy rapper kłamca! Tu nie
Ma nic na niby! Prawdziwy rapper kłamca!
Najlepiej nadgorliwy!
Prawdziwy rapper kłamca! Prawdziwy
Rapper zdrajca! Chcesz by ludzie Cię lubili
- musisz farmazonem trzaskać!