Slums Attack - Robię lans tekst piosenki (lyrics)
[Slums Attack - Robię lans tekst piosenki lyrics]
Dziś związany z mym miastem
Rozmyślania nad relaksem
By wszystkie sprawy poważne na
Bok odstawić można
I nie bawić się po kosztach
Tylko VIPem jak Lacosta
By unosił się dookoła brudny zapach pieniądza
Jak na gangsterskich filmach, ten przepych
Dobry Dilmah w głośnikach Tic Stillma
Zabawa - sprawa pilna
Czy ekscesy przy Hennessy
Czarna łycha czy Jim Beam
Nie Readhead Kingpin, tylko rozmarzony Rychu
Wytrawny płyn w kielichu, gruda na stoliku
By zapomnieć o odwyku
Abstynencja niewskazana!
By baunsowców na kolana zwalić ceną szampana
W którym kąpią się lolity
Które tańczą pod te bity
By obalić wszystkie mity, to pora licytacji
Ceny ciuchów, wakacji
Robię przerzut do Francji
W nowej kolekcji Kangola i to nie od sponsora
Rychu wybecalował i to wyobraźnia chora
Podpowiada ceny, dolar, mocne euro
To nie szkodzi! Przecież jesteśmy młodzi
Dziś apetyt mam straszny
Za dwa tysiące sikor? Zbyt
Tani! Przecież znasz mnie!
Jak lans przez duże "L"
No to kurwa na poważnie!
Niejednego tym rozdrażnię
Który chciał mieć to na zawsze
A na razie to wyraźnie
W atrapach śmiga wariat
Bo dla niego szczyt lans
- druga liga kawiarnia!
Za osiem koła garniak? Jakoś mogę się pokazać
Spróbować ton nadać, przecież Rychu
To gwiazda!
Na niego leci każda, zobacz co ma na palcach!
Na kciukach odciski od liczenia kapusty
7 lat tłustych, nowa era rozpusty
Osaczony przez biusty, czyhające na upusty
Po chirurgicznej korekcji
Chcą wywołać stan erekcji
Na korzyść protekcji, taki dodatek do pensji!
Wsiadam do taryfy i spisuję nowe wersy
Moc monety i presji, czy pożarła mnie pycha?
Wiele sugestii chcesz zapytaj Rycha!
Pe pamięta jak było, bez sukcesów wianuszka
W niełatwej drodze do nich
Bez maminego garnuszka
Póki co nie grozi puszka
Mogę dziś się nawalić
Tym sukcesem upić, stać mnie, się chwalić!
Czy wypada mi tak żyć? Nigdy taki nie byłem
Wiem, ile przeżyłem, to demonstracja siły
Na siłę, zaślepiony, oślepiłem, oślepiły
Materialne triki, których ja nie nazwę blefem
Mógłbym tak żyć, z życia zrobić uciechę!
Odbić od ziomali, którzy na ulicy z Lechem
Z nowym na sumieniu grzechem
W poszukiwaniu szczęścia żyją codziennością
Ja nie zmienię się w księcia!
Rychu Ochódzki, pierdolę lans i nadęcia!
Prawdziwy R-A-P, ten lans mnie nie nakręca!
(Prawdziwy R-A-P, ten lans mnie nie nakręca)
Rychu Ochódzki, pierdolę lans i nadęcia!
Robię lans ziom, robię lans ziom
Robię lans ziom, robię lans
Robię lans ziom, robię lans ziom
Robię lans ziom, robię lans