Slums Attack - Żyję tym co mam tekst piosenki (lyrics)
[Slums Attack - Żyję tym co mam tekst piosenki lyrics]
Nie chcę skończyć jak zaprogramowany
Przez system robocik
Praca dom, dom-praca po kilkanaście godzin
Kobieta, którą kocham
Ma przed wcześnie się postarzeć
Piętno życia odciśnięte zmarszczkami
Na jej twarzy czy tak ma to wyglądać? Z
Tym mam życie kojarzyć?
Dlatego inny tor obieram, wiesz
W słowach nie przebieram
To i tak zabawa trwa od wieczora do rana
Częste hasło: kana
Kana problemy egzystencjonalne z rana
Przechodzą przez głowę myśli, które męczą
Przecież życie jeszcze młode
Z życiem zawrzeć ugodę
Iść tym samym, co miliony torem? Daj spokój
To chore gdzie zabawa, odprężenie, relaks
Beztroska sielanka
Chcę poczuć, że żyję, czy tak wiele wymagam?
To, na czym tak bardzo nam zależy
Frajerom z wyższych sfer do
Znudzenia się powtarza
Uroki życia jeden, drugi ma to w dupie
Nie docenia wszystko ma, na co ochotę bierze
Nie zastanawia się że innym trudniej
Że trzeba harować żeby chociaż się ubrać
Zapewnić sobie byt, imam się różnych zajęć
Nieznane mi hasło wstyd jest kraść
Kiedyś stary mi powtarzał
Ale często się zdarza
Wałkowanie się powtarza i nie
Zmienia to niczego
Egzystencja mnie zmusza do przodu
Ruszam i myślę
Każdy dzień jak plan działania
W tym rzecz jak przeżyć w trudnych chwilach
Pewnie wiesz, jak to jest – jak na wojnie
Kto przyjaciel, a kto skurwiel ja wiem dobrze
I dlatego bardzo dumnie
Podchodzę do wszystkiego
Do zjawiska nieznanego (Syki wie)
Pieniądz leży na ulicy
Nie odkrywam tajemnicy
To wie każdy – zły czy dobry
Dla społeczeństwa niewygodny
Wciąż nowych przygód głodny
Pod prąd kursujący, na ulicy się kręcący
W klimacie przebywający
Wszystkim znany i nieobcy
W kłopocie pomagający, od życia wymagający
Więcej niż mógł dostać
(Sykusia oddala się postać)
Widzisz, mam cię, wiem, że skupiłeś uwagę
Nie mam podniosłego tonu
Tu nie chodzi o powagę
Chociaż temat niewesoły, tak życiowy
Bliski tobie
Bieda zawsze taka sama, zapamiętaj to sobie
Więc oddaję to
Co robię może twoją półkę zdobię
To kawałek mego życia, to nie grzeje
Nie zachwyca wciąż dolina się zaczyna
Kiedy skończy coś się ruszy
Może będzie jeszcze gorzej
(Jeszcze gorzej, jeszcze gorzej)
Że zostanę na ulicy wszyscy rówieśnicy wyczyn
Pokończyli ogólniaki, uniwerki, biznes fraki
W pogoni za sukcesem dla dumnych rodziców
Spełniają oczekiwania według ukierunkowania
Ekonomia, zarządzanie
Prawo zawsze jest do zdania
Jednak nie dla mnie, ja zdaję dziś z gadania
Szkoła życia edukacją, wiem, co
To miłość wiem, co zazdrość
Wiem, jakie wartości dają mi stabilność
Co jest wadą, a co zdradą, gdzie lojalność
Ulicy prawo
Bo poznałem to dawno i nie muszę o tym gadać
Nieraz wystarczy spojrzenie żeby wiedzieć
Co się dzieje kto jest człowiek
A kto kurwa – to zostawię dla siebie
Uniwersalne wartości dla niektórych
Śmieszne mrzonki udawać, że rozumiesz jest
Dla ciebie najprościej
Nie rozumiesz, nie poczujesz
Głupi uśmiech kalkulujesz
U mnie zero stopni w kuchni
W szczycie zimy tak radośnie
Atak Slumsów ma podstawy
Żeby o tym kurwa gadać
I że produkcja ma okładkę
Że legalnie leży na półce
Nie czyni mnie lepszym od
Innych dodam tylko pokrótce
Najlepszy MC ja dziwię się wielce
Na chuj to drukujecie? Reklamować chcecie?
Nieraz jest to żenujące tak jak
W '96 nie skończę
Zbliża się już '99 umiejętności podnoszę
Bo w miejscu nie stoję
Tutaj postęp się dzieje
Wiem, o czym chcę mówić
Że wysłuchasz mam nadzieję
Jednak nie, nie za bardzo się przejmuję
Co kto myśli, mówi, radzi kilku ludzi
Małe grono nie chce nikogo obrazić
Ale ten kto zna i to wie
Najlepiej to odbierze, oni wiedzą, ja to wiem
Żyje tym co mam, a jeśli jest tego niewiele
Nie przejmujcie się mną
Pokój z wami przyjaciele