Slums Attack - Żywot mego brata tekst piosenki (lyrics)
[Slums Attack - Żywot mego brata tekst piosenki lyrics]
Do kościoła nie chodzisz
Po ulicach się włóczysz
Rówieśnicy na lekcje ty na
Jedno lub dwa piwka
Jarek wraca już ze szkoły
A ty jesteś gdzieś na dziwkach
Nic cię nie obchodzi rodzina i chata
Srasz na Politykę, nie kochasz nawet brata
Nie dałem ci na towar a ty sklep obrabowałeś
Ja po cichu mam nadzieję
Że ty w końcu w łeb dostaniesz
Że zabiorą cię do pierdla
Że odsiedzisz kilka lat
A kiedy dorośniesz zrozumiesz kto to brat
Skurwielu nie rozumiesz mnie
Posłuchaj lumpie zanim porządnie wkurwię się
Wypierdalaj z tej ulicy
Zabieraj dupę w troki
Chcę widzieć jak odchodzisz
Chcę śledzić twoje kroki
Jestem z Jeżyc, dla niektórych to melina
Lecz z nami nie wojujcie
Nie próbujcie zaczynać
Tak to Slums Attack nie do wyjebania paka
Śmierć kurwom i śmieciom nasza
Dewiza jest taka
Lubimy zaćpać, lubimy się upić
Dobrze jest komuś wjebać
Dobrze jest też coś podupczyć
Tak to do ciebie, ja naprawdę cię szanuję
W pełni cię podziwiam
Nie jesteś jakimś chujem
Jednak do kurwy nędzy nie kumam klimatu
Nie czuję muzy z pieprzonego aparatu
To ścierwo co leci to pieprzeni wierszokleci
Iceman i Peja ten pieprzony skurwiel
Zamknij się dziwko i nie zgrywaj dziewicy
Jeśli nie robisz pałek to
Spierdalaj z tej dzielnicy
Bo Slums Attack to pieprzona spółka SA
Nasza muza cię zajebie
Rozpierdoli cię raz dwa
Nie jesteśmy kurwa pieprzonymi gnojami
Chodź walimy wałki, na niektórych sramy
Więc zamknij ten ryj i zdecyduj się
Albo jesteś z nami albo na ryj kurwo wal się
To jest ekstraklasa
Chcesz obciągnąć mi kutasa?
Poczekaj jeszcze trochę, niech się rozochocę
Jesteś zwykłą dziwką co wyprawia numery
Jestem z tych co biją i wszczynają afery
Więc przestań się narzucać
Przestań wyć jak suka wiesz przecież kurwo
Że do ciebie nie zapukam
Wolę w tym momencie przebywać z kumplami
Potem cię im oddam, oni będą cię jebali
Jesteś zaskoczona, a może rozczarowana
Zaraz się wkurwię wypierdolę ci z guna
Coś mnie wkurwia, coś się nie rymuje
To ściero jest zbyt dobre, znów się denerwuję
Dziwki znów się patrzą jest około
W pół do trzeciej
Zdążę się upić, potem jeszcze cię przelecę
Siedzę w tym ścierwie aż po same uszy
Chyba sobie chapnę, bo inaczej się uduszę
Pistolet mnie wkurwia, rwie się do mej dłoni
Chce dziś kogoś zabić, wykończyć, zapierdolić
Boli mnie głowa, nic się nie podoba
Chyba jednak zapukam, może zrobisz mi loda
Byłoby to jakieś pierdolone rozwiązanie
Przecież jeśli cię przelecę nic
Ci się nie stanie nie umiem się śmiać
Nie obchodzą mnie wiersze
Nie myśl sobie dziwko
Że wykurwisz mnie w powietrze
Ta impreza już mnie wkurwia
Wychodzę na durnia
Ty stuknięta biała dziwko nie
Przyszłaś tu sama wypierdol swego geja
Niech wraca do mieszkania
Co on się rzuca, coś mu kurwa nie pasuje?
Przeładuje giwerę, zaraz skończę z tym chujem
Jebana kupa gówna pada martwa na podłogę
To mnie uspokaja, znów zabijać mogę
To mnie podnieca, w pełni zadowala
Chciałbyś pewnie wiedzieć jak tu
Gnoi się rozwala
Na parkiecie króluje pieprzony Snoop Dogg
Wszędzie czuję pot, papierosów dym i smog
Chcąc się wyluzować, nieźle się zabawić
Musiałem ze skurwielem porządnie
Się rozprawić
Teraz czujcie respekt, możecie się obawiać
W większości przypadków wolę
Strzelać niż gadać
Że jest to frajerstwo, że jestem nie fair
Że jestem kawał chuja, jebany pener
Wszystko się zgadza
Mnie to przecież nie przeszkadza
Taka opinia w ogóle mnie nie zraża
Gangsterskie gówno w którym się zanurzyłem
Sprawiło niestety, że na gorsze się zmieniłem
Takie straszne kryminalne ścierwo
Wykańcza nas wszystkich konsekwentnie
I powoli
Zanim nas zapuszkują położymy paru gnoi
Jebniemy coś wielkiego trafimy dużą rzecz
Zajaramy jakieś ścierwo obejrzymy dobry mecz
Nigdy się nie dowiesz co
Chodzi nam po głowach
Nigdy się nie dowiesz o czym myślimy
Jesteśmy Slums Attack, nigdy się nie zmienimy