Taco Hemingway - Krwawa jesień tekst piosenki (lyrics)
[Taco Hemingway - Krwawa jesień tekst piosenki lyrics]
Teraz wnioski muszę wysnuć już sam
Uciekłem w Polskę, jestem obcy
Lecz tych typów tu znam
Więc chowam kosztowności jakby stał
Już fiskus u bram węszę aferę
Bo to jeden z moich sześciu zmysłów
Nocą Cassino pełne świrów oraz terrorystów
Może zabiją mnie? Rewiry te
Są pełne chłystków
Ostrzących sztylet kłamiąc
Że ich uczył Jezus Chrystus
Gwiazdy płoną na niebie
Wiesz jak mówią wszędzie dobrze
Ale nocą najlepiej
Wściekłe gbury dopytują mnie czy
Chodzę na Lechię na wszelki wypadek robię
(L) - "ziomek, no pewnie"!
Mówią: "zły klub, młody, lepiej odejdź
Bo jebnę" zapytałem "czy podziały są nam
W ogóle potrzebne"?
Tak jak ciebie daj mi sygnał
A ku tobie pobiegnę
Bo czuję, że mi nie potrzeba innych kobiet
To pewne
Pomóż sercu memu, gdy ciśnienie skoczy czasem
Puść mi "Rubber Soul" Beatlesów i
Bądź szczodra z basem
Będę tobie grubym globem, ty mi bądź Atlasem
Wiosną bądź kukułką
Bo wariuję robiąc lot nad gniazdem
Szykuje mi się krwawa jesień w sercu głód
Chociaż ciągle tyje prawa kieszeń
Jeśli nagle zginę w sumie chyba
Dla was lepiej huh?
Potakuje milion dziwnych przechodniów
Czas wyżera dziurę
Będzie rosła rana z wiekiem
Stąd ten chłód, czuję wicher
Co się wzmaga we mnie
Pasażera gałki oczne są jak lwa, kamienne
Widzę je wśród idiotycznych przechodniów
W Hotelu Marmur spędziłem tydzień… chyba
Pewności brak tu, mówią mi, że dziwnie sypiam
Teraz jestem sam znów, izolacja mi się przyda
Co tam robić miał Współpasażer? Cóż
Nie winię typa jednak czuję strach
Który mi do serca silnie przywarł
Gdyby zmarł, będę drgał aż nie minie stypa
Gdy się skończy tlen i zapadnie w sen
Ja mu skrobnę tren
Rumak dźwięk, potem wygramy tym Fryderyka
Dedykowanym "Hotel California" wzniecony lęk
W Marmurze czuję jakby duży kawał ego mi pękł
Zero technologii, niby zwierz w niewoli, lecz
Ból niesie wenę sądzę że
Mam więc niedoli chęć
I słyszę wszędzie wokół trzecią
Część b-mol 35
Wszyscy ględzą: "ziomuś nie no
Weź… nie dość ci spięć"? Carpe smutek
Chyba muszę takie credo dziś mieć
Więc idą dalej nocą, do widzenia, elo i cześć
Pomóż sercu memu, gdy ciśnienie skoczy czasem
Puść mi "Abbey Road" Beatlesów i
Bądź szczodra z basem
Nalej kieliszek likieru a ja skoczę w basen
Nie martw się pieniędzmi
Gdy wyczerpią się to skoczę w trasę
Szykuje mi się krwawa jesień w sercu głód
Chociaż ciągle tyje prawa kieszeń
Jeśli nagle zginę w sumie chyba
Dla was lepiej huh?
Potakuje milion dziwnych przechodniów
Czas wyżera dziurę
Będzie rosła rana z wiekiem
Stąd ten chłód, czuję wicher
Co się wzmaga we mnie
Pasażera gałki oczne są jak lwa, kamienne
Widzę je wśród idiotycznych przechodniów
Uciekłem z WWA, bo bardzo męczył brak weny
A sympatycy ciągle piszą:
"świeży rap chcemy!"
Ja nic nie piszę i nie mówię
Jestem jak niemy
Poranne niebo wykazuje znaki gangreny
Czarno-czerwone, bo przejęła je
Paskudna zorza
Posiniaczone jakby diabeł bogu pluł w tarota
Ja szukam guza, bo się
Najpierw toczy krew, krew, krew
A za krwią się toczy bujna proza
Muszę przelać prozę na kartkę… W swoim czasie
Nie chcę się przejmować obcym zegarkiem
Kroki wartkie sączę se złą Kadarkę
Szopki łaknę, chodzę sobie wciąż za karkiem
Udowodnię im, że jestem alfa
Sobie najbardziej
Błysk oka, jakbym wyhodował w głowie latarkę
Byk chłopak nagle pyta mnie
Czy chodzę na Arkę w mig skopał
Gasną światła jakbym oczy miał martwe
Pomóż sercu memu, gdy dziwoty robię czasem
Zagraj "Hotel California"
Bądź ostrożna z basem
Do wesela się zagoi, daj mi proszek na sen
Ja ci w zamian dam pierścionek
Złoty z diamentowym głazem
Szcześniak?! Szykuje mi się krwawa jesień
Chryste! Kto pana tak załatwił?
Szykuje mi się krwawa jesień
Przecież pan krwawi
Nie, nie to są liście proszę pana
Jesienne liście oh odprowadzę pana do pokoju
Piękna Polska jesień, pan wie jak teraz musi
Być pięknie w Warszawie?
No już, już, tak, tak
Dziękuję panu za pomoc wie
Pan mam tak czasami, że źle ludzi oceniam
Niech Pan się położy może się
Panu ta Warszawa przyśni