Taco Hemingway - Ślepe sumy tekst piosenki (lyrics)
[Taco Hemingway - Ślepe sumy tekst piosenki lyrics]
Ty wiesz już o czym pewnie
Opowiem bo byłeś obok
Otóż w zeszłej piosence dosłownie
Nie byłem sobą
Do drinka coś mi dokręcił ponownie
Ten typek z brodą nie boję się umierać
Lecz boję się być miernotą
Znów śniłem że mam Bentleya
Dwa Porsche i willę drogą
Nagrodę Grammy, dwa noble i piłkę złotą
Markotne panie, napomknę że liczbę mnogą
A ty nie zrozumiałeś
Więc uwierz ty mi na słowo
Pasażer, jak wspominałem
Mi numer wycina zdrowo
On czasem jak zwierzę
A czasem myśli jak robot
Odczuwam w nim fascynację
Choć jest to przepis na kłopot
Lecz tym razem przesadził już z tą pigułką
Co chciał osiągnąć zostanie już łamigłówką
Wybitnie trzeźwe spojrzenie oblał mi wódką
Przysięgam, widzę stoika gdy
Badam oczami lustro
Biały domek, czerwony dach
Tylko skąd ma sąsiad ten samochód?
Złoty labrador, zielony kwiat
Jakiej wysokości śmieć ma dochód?
Szare niebo, beżowy fiat
Pewnie ukradł tak jak reszta osób
Ślepe sumy, ślepe sumy, wszędzie ślepe sumy
Szykuj trumnę
Mam objawy tej pieniężnej dżumy
Gdy ja i Maciej graliśmy za kafel pięćset
Miewałem kafel na koncie lecz
Chciałem o kafel więcej
Gdy zarobiłem ich dziesięć to
Chciałem już kafli pięćset
A w ogóle to chcę wykręcać te
Liczby co Maff i Merced
Trochę głupio przemieniać rapy na cyfry
Więc żeby nic nie zmarnować to
Miałem taki plan chytry
Że primo muszę oszczędzać
Secundo spłacić mam grzywny
Wyremontować kuchnię i stać się charytatywny
Co za banda dzikich bredni? Fifi Owsiak
Stówę nadał Wikipedii
Bym zapomniał, stówa dla mieściny w Kenii
Miał być spust hojności
Wyszedł jeden lichy plemnik
Bo mnie pasażer odsuwa od rozdawania
Poucza mnie grosz do grosza
Podpuszcza i mnie pogania
Nie wiedzieć czemu wciąż słucham
Się tego drania starając się całym sercem by
Dukat mnie nie pochłaniał
Biały domek, czerwony dach
Tylko skąd ma sąsiad ten samochód?
Złoty labrador, zielony kwiat
Jakiej wysokości śmieć ma dochód?
Szare niebo, beżowy fiat
Pewnie ukradł tak jak reszta osób
Ślepe sumy, ślepe sumy, wszędzie ślepe sumy
Szykuj trumnę
Mam objawy tej pieniężnej dżumy
Już miesiąc jestem w marmurowym letnisku
Szukam tekstów na LP, piszę sobie o wszystkim
O zakochaniu i seksie, trochę o nocnej scysji
O draniu, lateksie
Słabym barmanie i mocnym whisky
O czasie i przemijaniu i wizji apokalipsy
Mówię to panom paniom lecz ganią
Na Boga idź z tym
To moje zdanie, nie zsyłaj Taco na czystki
Lecz nie mów o swoim Bogu
Twój zbawca dawno nas wykpił
Czarną barwą paszkwil na technologię
Na Wosku cię wynudziłem zwrotkami
O biodrach kobiet i mi nie powiesz że nie
Jest dziwny ten człowiek
Co pisze o prawie wszystkim lecz
Prawie nigdy o sobie
Pisali fani bo chcieli mnie znać prywatnie
Interesują te fakty ich i
Chcieliby znać biografię
Lecz fakty są nudne, trudno już
Chcecie no to je sprawdźcie
Bo macha do mnie pasażer
Już czas jest na mą terapię