Wwarstwa - Każdy Chce Być Kimś tekst piosenki (lyrics)
[Wwarstwa - Każdy Chce Być Kimś tekst piosenki lyrics]
Abym był i nie będę
Zwrot w tył, komu nie pasi na moją komendę
Pseudo MC zmiotę w pył
Potem gębę spalę sortem
Spełnię wspaniałe sny i dopiero zamknę mordę
Czy pamiętasz tamte czasy
Gdy jeszcze jako kilkulatek?
Prawie każdy dzieciak z klasy chciał
Być gliną lub strażakiem
Ja nie miałem takiej akcji
Inaczej było ze mną
Zamiast ganiać za złodziejem chciałem
Być Kazikiem Deyną
Teraz wlej to w kielon i zobacz kim jestem
Choć nie biegam po boisku
Strzelam gola każdym wersem
Śpiewam 100 lat mojej ekipie na
Najlepszych w Polsce bitach
Z nimi przeżyte chwile to
Najlepsza szkoła życia
Ono bywa okrutne, a świat tym bardziej
Jak dam z siebie zero
Rzuci hienom na pożarcie
Jak dam z siebie 100% na bank osiągnę sukces
Zresztą sam to oceń, a kolejne płyty wkrótce
Każdy chce chce być kimś
Nikt nie chce być nikim nie mów mi
Że nigdy nie chciałeś być
Kimś na szczycie ligi
Ja za dzieciaka chciałem być
Trochę jak Michael
Dzisiaj dzieciaki latają z prochem
Nie chcą być Smolarkiem
Żyję w czasach szybkich przemian
Ale od zera na szczyt
W tydzień idziesz nadal tylko w San Andreas
Masz taktykę, żeby błyszczeć
Albo atak z cienia
Jasne, żeby być magistrem
Albo nic do stracenia
Pomyśl po której stronie
Rozkmiń co umiesz robić
Nie patrz nigdy na innych
Myśl co procentuje tobie
Milion opcji dla wszystkich
Z sześciu miliardów masz marzenia realizuj
Nie buduj zamków na piasku
Przychodzi bez trudu może jednemu na stu
Nie oczekuj cudów bez czynów
O własne życie grasz tu
Masz w jedną stronę bilet, czas, dłonie
Wysiłek
Chce osiągnąć cele i pozostać tym kim byłem
Chce łapać szanse tak jak piłki Boruc
Chce zobaczyć świat, nasz dziki globus
Chce szybki powóz, V8 nie autobus
Wiedziałem czego chce jako małolacik ziomuś
Teraz stopa to cel, a werbel to trafienie
Konto kilka zer, to własny interes
Fula martwi życie, ty jesteś za sterem
Jak jesteś leserem całe życie będziesz zerem
Od dawcy nerek po skrzypka w akademii
Każdy chce być kimś, chce marzenia spełnić
Chociaż pusto w kielni, goni termin
Ej i nie ważne jak jest
To jesteśmy siebie pewni
I choć nie zawsze trzeźwy to wiem po co idę
Jestem nieśmiertelny przez te setki nagrywek
Tak tak to ja Siwers porażkom na pohybel
Póki mam ster w rękach wiem
Że wszystko możliwe
Każdy chce chce być kimś
Nikt nie chce być nikim
BC, Wwartwa dream team graczy pierwszej ligi
Żadne bling bling
To ja niosę światło nie pieniądz
Kiedy puszczam rap w miasto
Z efektem jak Fenomen
I nie zmienią mnie żadne nowe czerstwe trendy
Showbiznes jest dziwką więc nie
Dbam o jej względy
Wolę mięso niż otręby, hip-hop
A nie tańcówki wyrywam języki z gęby
Zawiązuje jak sznurówki
Ktoś czeka na te wersy, ja ich sprawca
Dostawca szmugluję w płytach przekaz tak
Od miasta do miasta
Ej mam taką jazdę, wciąż idę tropem marzeń
I choć rap nie jest religią
To nazwę się misjonarzem
Kiedyś chciałem być piłkarzem
Odechciało mi się biegać
Wciąż wpadałem na boisko
Ale żeby się najebać
Dziś mam inne potrzeby, ale zajawki te same
Wiem, że coś po mnie zostanie
I to nie tylko testament