Dwa Sławy, Bonson - Dorośli muszą nam pomóc tekst piosenki (lyrics)

[Dwa Sławy, Bonson - Dorośli muszą nam pomóc tekst piosenki lyrics]

Właściwie dopiero wchodzę w życie
Którego nie znam
Jest ono dla mnie wielką zagadką

Czy Ty, czy ja, czy ono
Każdy to we mgle dziecię
Co gorsza H2O wciąż się miesza z PM10
Odjechał dawno pociąg, stoimy kurwa boso
A jebana dorosłość to wielkie przedsięwzięcie
Nim zabierzesz tutorial, daj
Zrobię jeszcze zdjęcie
Bo jak mam twardo stąpać
Gdy w podeszwie powietrze?
Naucz mnie, nie wiem, dobra
Naucz kierunek obrać
Chcę wjechać cały all-white
Na wszystko mieć receptę chcesz dorosłych
Którzy kłamią i karmią Cię głupstwem?
Co z tego, że brzuchy pełne
Gdy kalorie puste?
Piękno niech jest opcjonalne
Mądrość ustawowa
Wyjebane mam w pełny makijaż
Kiedy pusta głowa jak pijane dziecko we mgle
Gęstej sobie błądzę mów mi Tadeusz Żeleński
W środku chłopiec ciągle
Potrzebuję paru mądrych ludzi do pomocy
Potrzebuję paru dobrych ludzi w mroku nocy

Patrz jak zniknęły z naszych
Twarzy beztroskie uśmiechy taki bieg zdarzeń
Wiele pytań bez odpowiedzi
Biegnę przez zmrok mija kolejny miesiąc
To prawdziwe życie, a nie gawęda dzieciom
Wiele się zmieniło, pamiętam stare załogi
Już nie ma rapu
Teraz ziomy własne ścieżki domy ciągle pytam
Jak ten czas zleciał
Czas się spieszyć, będzie dobrze dzieciak

Jak mam stać się czułym
Gdy nie umiem w emocje?
Ale jak się chcesz przytulić
To dzisiaj nawet okej
Pokażcie złe i dobre co to udany związek
Bo piosenki w radiu znowu są o mnie
Dzieci malarzy chcą na ręce, mamy wciąż żal
Nie szykowali nas na samotność - pady są dwa
I nagle w żałobny przechodzi Mendelssohn
Ja idę sam
Na ręce rozjebany zegarek Rado - zabiłem czas
Mierzymy na futrynie w domu rodzinnym wzrost
Za chwilę życie, życie, i się bawimy w dom
Podkowa w rękawicy, teraz mierzymy złość
Gdzie ci mężczyźni? Dzieci mężczyźni - są
Jakoś idzie, ale jakoś niekoniecznie
Dziś jestem pomnikiem
Ale lecą gdzieś gołębie
Patrzysz w oczy dziecka, żyje, to śmieszne
Skończę jak polski stand-up
Dzięki, tyle ode mnie, na razie

Patrz jak zniknęły z naszych
Twarzy beztroskie uśmiechy taki bieg zdarzeń
Wiele pytań bez odpowiedzi
Biegnę przez zmrok mija kolejny miesiąc
To prawdziwe życie, a nie gawęda dzieciom
Wiele się zmieniło, pamiętam stare załogi
Już nie ma rapu
Teraz ziomy własne ścieżki domy ciągle pytam
Jak ten czas zleciał
Czas się spieszyć, będzie dobrze dzieciak

Czas tu staje w miejscu
Gdy stajesz na odcisk
Propsy dostają skurwiele, nie chłopcy
Łotry wyciągają kosy, a nie wnioski
Nikt tu nie lubi konfidentów
Zupy mlecznej i dorosłych
Japę mam nie w tamburyn
Tak już jest z natury
Nie patrz z góry, z taką japą nie ma nudy
Miałem skończyć bez matury
I co? I pięć z matury leń paskudny
Ale zawsze gdzie mam ugryźć wiem na szczęście
Mama mówiła 'lej na kurwy, nie na deskę'
W dorosłym świecie tyle łez
Jest przez agresję
Nikt nie powiedział nam jak kochać
Że blizny zostawia kosa
I że przez nie pęka serce
Chciałbym to co umiesz Ty, wiesz
Ty umiesz kochać
Ja umiem unieść się na szczyt, lufkę
Kup czteropak
Spotkajmy w umówionym miejscu się
O tej co zwykle spalmy to zanim się rozmyślę

Patrz jak zniknęły z naszych
Twarzy beztroskie uśmiechy taki bieg zdarzeń
Wiele pytań bez odpowiedzi
Biegnę przez zmrok mija kolejny miesiąc
To prawdziwe życie, a nie gawęda dzieciom
Wiele się zmieniło, pamiętam stare załogi
Już nie ma rapu
Teraz ziomy własne ścieżki domy ciągle pytam
Jak ten czas zleciał
Czas się spieszyć, będzie dobrze dzieciak

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

Dodaj rozszerzoną interpretację

Jeśli wiesz o czym śpiewa wykonawca, potrafisz czytać "między wierszami" i znasz historię tego utworu, możesz dodać interpretację tekstu. Po sprawdzeniu przez naszych redaktorów, dodamy ją jako oficjalną interpretację utworu!

Najnowsze dodane interpretacje tekstów

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować