Małolat, Pezet, Hades - Nieodwracalne tekst piosenki (lyrics)
Pezet [Paweł Kapliński] Warszawa, Polska
[Małolat, Pezet, Hades - Nieodwracalne tekst piosenki lyrics]
Nie mam, zniekształcone, spełnione marzenia
Wciąż o to złe się ocieram
Inaczej myślałem jako szczeniak
Miałem inne wrażenia
Nie liczyła się żadna bariera
Nic nie miało znaczenia
Gdybym tylko wiedział jaka czeka mnie cena
Skąd się wzięły te chujowe cechy
Zachowania jak u małych dzieci
Patrzę w oczy swojej pociechy
Nie zna niespełnionych obietnic
Teraz, tak szybko czas leci
Ile jeszcze konsekwencji?
Nic już teraz nie mogę spieprzyć
To co złe jeszcze się zemści
Jedyne co zrobię za wszelką cenę
Wyzbędę się swojego drugiego ja
Niosę ze sobą pieprzone brzemię
Biorę w tym udział nie tylko ja
Pamiętam gdzie są moje korzenie
To one mi dały chujowy start
Tak często myślę to bycie raperem
Przysparza mi tylko większych strat
Dziś dużo więcej rozumiem
Ale brakuje mi siły
To wszystko weszło mi w krew
Chciałbym czasami być z innej gliny
Nie wrócę do tego co złe
Może to miałoby lepszy wynik
Nie chcę już mieć poczucia winy za błędy
Wiem gdzie jest limit
Z wiekiem coraz więcej rozumiem i tym
Trudniej jest ubrać to w słowa
Za przeszłość płace rachunek i nie
Jest to kurwa faktura kosztowa
Nie wiem która to doba jak siedzę
I myślę i chyba się modlę
Zwracam prośbę do Boga bym mógł jeszcze
Zacząć od nowa na dobre
Wiesz kiedy tak jest
Nie chciałem cytować przysłowia
Kiedyś nadchodzi kres i może kilka twoich
Słonych łez spłynie ci po policzkach
Gdy przypomnisz nas sobie jak goniłem za tobą
Jak za June Carter Johnny Cash
Ale to przecież wiesz, pamiętasz
I może patetycznie to brzmi
Ale gdy śmierć puka do drzwi
To nie liczy się nic
Żadne rymy, buty, dupy, fury, ciuchy
Czy kwit i b2C, B2B żaden biznes
Chcę tylko żyć namacalnie
I móc doczekać aż córka dorośnie
Zanim stanie się nieodwracalne
(Myślę, że nie powinniśmy tak
Się sobą przejmować
Chyba naprawdę nie jesteśmy tacy ważni
Jak nam się wydaje)
Niczego nie widzisz
Nie patrz na mnie takim wzrokiem
Wiele pochopnych wspomnień
Na wyboistej drodze
Żyjemy żeby rozumieć innych
Mega istotny proces
Dopiero kiedy otworzysz oczy
Dotrzesz jakie do proste
Słuchaj, człowiek, wszystko będzie dobrze
Burzymy cudze teorie, budując
Własne, tworząc historię, jasne?
Nieodwracalne zmiany tkanek kory mózgowej
Stany nerwowe, wkurwiony ziomek 24 na dobę
Ciekawe w którą stronę poszedł
I jakim kosztem, się nie doliczysz
Światło nie dotrze do moich powiek
Skurwysyn nie ma pojęcia o niczym
Puste czyny, piękne słowa
Zobaczymy kto nie blefował
Liczy się końcowy wynik, a nie
Połowa, bramka do szatni, szkoda
Nadrobimy głowa rodziny
Patrzę z pokoju córki przez okno na zachód
Czuję wolność, inaczej myślę, odbieram kosmos
Otacza mnie dobro, staję się lepszy
Patrzę na swoje błędy
Już nie tak ostro bierzemy
Zakręty, jedziemy wolno, wiemy którędy
(Czemu się nie zapytasz co u mnie?)