Słoń - Głębiej lyrics
Wojciech Zawadzki
[Słoń - Głębiej lyrics]
Czasem się gubię jak mrówki w deszczu
Życie to wiersz pełen pustych wersów
A głośniej od słów mówią bruzdy w sercu
Serwus, wieczna pogoń za hajsem, komiwojażer
Non stop na trasie
Czasem wszystkiego mam potąd, naprawdę
Domino problemów się zmienia w makabrę
Znów piszę, nim zasnę
Dekadę koncertów widzę w migawce
Buty i struny głosowe mam zdarte, czuję
Że przydałyby się wakacje
Dawniej było ciut inaczej
Hektolitry pitej wódki w barze
Wokół kurwy z facjatami kumpli
Łapiesz? I nie chcę być jak ci smutni łgarze
Czasem tak myślę, czy bym coś zmienił
Jak mógłbym spisać swój żywot na nowo
Przez pół życia czułem się
Niczym anemik, myślący
Żе szczęście to tylko zabobon
Świadomość mnie chroni jak pancerz
Najwięcеj pieprzy ten, co wie najmniej
Zachowaj dystans, mordo naprawdę, to, że
Mnie słuchasz, nie znaczy, że znasz mnie
Nim ciało zwiędnie, a mózg wpadnie w demencję
Latam po świecie ciągle, goniąc sestercje
Kocham to gówno, lecz go czasem nie cierpię
Powiedz gdzie sens jest
Bo błądzę po pustyni bezkresnej
Szukam sensu wciąż głębiej i głębiej
Szukam sensu wciąż głębiej i głębiej
Szukam sensu wciąż głębiej i głębiej
Szukam sensu wciąż głębiej i głębiej
Nie szarp mnie proszę ze swoim
Ziomkiem, nie jestem twoją mordą, mordeczką
Sekundę temu skończyłem koncert
Więc nie pchaj się na mnie i daj odetchnąć
Serio, powiem ci w twarz to
Nie jestem żadną jebaną gwiazdką
Normalnych ludzi traktuję z sympatią
I szanuję tych, co szanują prywatność
Siada gardło, znów zdzieram głos
A auto na trasie to nasz niemal dom
Ja wiem, że trzeba siać, by zebrać
Plon, lecz czasem przychodzi ta myśl
Że mam dość jebać to, dziś mnie nie ma ziom
Z głośników Johnny Cash i Yelawolf
W nogach, prostując grzbiet ziewa kot
A Helios za oknem dzień zmienia w noc
Mówię to wprost, bez kłamstw (i oszustw)
Syf się gromadzi jak kartki (w koszu)
Każdy tu chciałby mieć hajs (i spokój)
Każdy chce chillout we własnym (lokum)
Chuj z tym, co myśli każdy wokół
Większość widzi tylko drzazgi w oku
Nie chcę porażkami karmić wrogów
A te tracki ziomuś, są jak antidotum
Nim ciało zwiędnie, a mózg wpadnie w demencję
Latam po świecie ciągle goniąc sestercje
Kocham to gówno, lecz go czasem nie cierpię
Powiedz gdzie sens jest
Bo błądzę po pustyni bezkresnej
Szukam sensu wciąż głębiej i głębiej
Szukam sensu wciąż głębiej i głębiej
Szukam sensu wciąż głębiej i głębiej
Szukam sensu wciąż głębiej i głębiej